Kurcze czytam o waszym rodzinach to mogę stwierdzić, że moja naprawdę jest w porządku. U mnie np respektowali wszyscy w rodzinie, by nie zwalać się nam na głowę w pierwszym miesiącu, bo małe dziecko, ja po operacji dojść też musiałam do siebie. A teraz przez to, że sama siedzę w domu uwielbiam do innych jeździć. "Odsprzedaje" młodego innym, niech się zachwycają. Mały lubi ludzi, garnie się do nich śmieje. Troszkę potem na wieczór przed zasypianiem mamy problem bo z nadmiaru wrażeń jest marudny, ale dziecka nie będę chronić przed wszystkimi, im szybciej mi się do ludzi przyzwyczai tym lepiej.
U mnie rodzina cała nam pomaga jak może, moja siostra z jej córką są wręcz w małym zakochane i jak chodzą do galerii na zakupy to co chwilę małemu coś kupują, a france wiedzą, że w C&A jest jedna firma, której ubranka mega mi się podobają.
Ojciec Pawła jest niezwykle pomocny, sam kupuje słoiczki, mleko dla małego soczki. Chodził też patrzył cenowo za pampersami, nam pieniężnie też pomaga. W małym mocno zakochany bo to jego pierwszy wnuk.
Ja tylko mogę sobie wyobrazić co to będzie jak pojedziemy na mały rajd do mojej babci (jedyna z żyjących dziadków), chrzestnego i jego rodzinki oraz do chrzestnej i mojego stryja.