reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Starania po straconej ciąży

Natka dziękuję że pyt
Wszystko moje maluchy już nie są takie małe... Gabryś we wrześniu będzie mieć 8 lat ( Układa za nami) Kornelia w listopadzie 3 do września do przedszkola idzie.. miał byś już spokój ja miałam iść na cały etat do pracy a tu taka niespodzianka.... Oby była zdrowa i donoszona..
 
reklama
Powiem Ci kochana ze nie odzywalam sie do Meza prawie tydzien by se poukladac wszystko a w miedzyczasie duzo sie wydarzylo i dalam szanse tym bardziej ze mamy dziecko dom a i teskno Nam
Praca juz tu jest na miejscu a i w obecnej sytuacji jak rejestracja Naszej Gloruni z poronienia i normowanie zdrowka juz vukier ok tsh ok teraz te glupie mutacje
Najwidoczniej zycie musi rzucac kłody i nie moze byc bajkowo
Ale damy rade musimy
To oby Wam się wszystko dobrze poukładało. Jak mąż już będzie na miejscu to też na pewno będzie Wam łatwiej :)
A z mutacjami na pewno lekarz ustawi dobre leczenie i będzie wszystko dobrze.

@Bafinka noo czas leci... i to właśnie po dzieciach widać najbardziej :) a z ciąża widać tak miało być :) taka niespodzianka :) do pracy jeszcze zdążysz na pełen etat wrócić, a jak nie ta praca to inna :)
Daj koniecznie znać we wtorek co tam po wizycie a ja trzymam kciuki z całych sił :)
 
Cześć Wszystkim:).

To mój pierwszy post, zalogowałem się dzisiaj. Będziemy tutaj pisali razem z Żoną, jednak w większej ilości posty będą należeć do mnie. Mam na imię Jarek, moja Żona Asia. Rocznikowo 88. Wiek już mówi czas najwyższy, ale w związku z tym, ze pojawiliśmy się w tym temacie lekko nie było i nie jest. Dwa lata temu straciliśmy Wiktorię w 33 tygodniu ciąży. Diagnoza: kolizja pępowinowa. Do momentu, stracenia dzidzi wszystko było w najlepszym porządku. 24 kwietnia byliśmy na USG, była nieznacznie zwiększona ilosć wód płodowych, Wiktoria ważyła 2,4kg przy wzroście 52 cm. 6 dni później szpital z braku ruchów. KTG wykazało brak tętna. Obwinianie się, strach co będzie dalej. Seria badań począwszy od tych podstawowych po genetyczne. Żadnych problemów. Czekaliśmy około rok, udało się za pierwszym razem. Znów niepokój. Coś było nie tak, bo Żona nie miała oznak ciąży. 5-7-9 tydzień - brak czynności serca, puste jajo płodowe - zabieg i czekamy kolejne kilka miesięcy. Staraliśmy się prawie rok, nie udawało się, aż Żona wysłała mnie na badania nasienia a tam szok. Badania fatalne. 6 miesięcy kuracji tony warzyw, owoców, bieganie, mikstury, potrawy zmiana stylu życia i w pewnym momencie powiedzieliśmy sobie ostatni raz i robimy kilka miesięcy przerwy ze staraniami. Udało się.. Brak miesiączki, serducho bije. 13 tydzień Żona ląduje w szpitalu z plamieniami. Strach, ze znowu utracimy. Dostaje clexane 0,4, nospe, scopolan plus progesteron?. Kilka dni i spokój. Żona wychodzi do domu, diagnoza: możliwe, ze jakiś skrzep krwi pod wpływem rozszerzającej się macicy się obruszył i stąd brązowe plamienia. Dziś mamy 23 tydzień. Leki bierze te same plus luteine 3x1, ale nospe i scopo plus magne b6 3x2. Szyjka długość 37mm. Gabrysia szaleje w brzuchu. Reszte dopytamy w innych tematach.

Pozdrawiamy Asia i Jarek.
 
Cześć Wszystkim:).

To mój pierwszy post, zalogowałem się dzisiaj. Będziemy tutaj pisali razem z Żoną, jednak w większej ilości posty będą należeć do mnie. Mam na imię Jarek, moja Żona Asia. Rocznikowo 88. Wiek już mówi czas najwyższy, ale w związku z tym, ze pojawiliśmy się w tym temacie lekko nie było i nie jest. Dwa lata temu straciliśmy Wiktorię w 33 tygodniu ciąży. Diagnoza: kolizja pępowinowa. Do momentu, stracenia dzidzi wszystko było w najlepszym porządku. 24 kwietnia byliśmy na USG, była nieznacznie zwiększona ilosć wód płodowych, Wiktoria ważyła 2,4kg przy wzroście 52 cm. 6 dni później szpital z braku ruchów. KTG wykazało brak tętna. Obwinianie się, strach co będzie dalej. Seria badań począwszy od tych podstawowych po genetyczne. Żadnych problemów. Czekaliśmy około rok, udało się za pierwszym razem. Znów niepokój. Coś było nie tak, bo Żona nie miała oznak ciąży. 5-7-9 tydzień - brak czynności serca, puste jajo płodowe - zabieg i czekamy kolejne kilka miesięcy. Staraliśmy się prawie rok, nie udawało się, aż Żona wysłała mnie na badania nasienia a tam szok. Badania fatalne. 6 miesięcy kuracji tony warzyw, owoców, bieganie, mikstury, potrawy zmiana stylu życia i w pewnym momencie powiedzieliśmy sobie ostatni raz i robimy kilka miesięcy przerwy ze staraniami. Udało się.. Brak miesiączki, serducho bije. 13 tydzień Żona ląduje w szpitalu z plamieniami. Strach, ze znowu utracimy. Dostaje clexane 0,4, nospe, scopolan plus progesteron?. Kilka dni i spokój. Żona wychodzi do domu, diagnoza: możliwe, ze jakiś skrzep krwi pod wpływem rozszerzającej się macicy się obruszył i stąd brązowe plamienia. Dziś mamy 23 tydzień. Leki bierze te same plus luteine 3x1, ale nospe i scopo plus magne b6 3x2. Szyjka długość 37mm. Gabrysia szaleje w brzuchu. Reszte dopytamy w innych tematach.

Pozdrawiamy Asia i Jarek.
Ja urodzilam w 13 tyg tez rozpoczynalo si3 od braozowych plamien gin mnie uspokajal ze to przez lozysko przodujace...
Jednak w nocy odeszly mi wody i urodzilam juz w szpitalu sami sie zarzadizlismy by zrobic badania genetyczne i wyszly 3 mutacje teraz biore accard kw metylowy foliowy... A w ciazy zastrzyki ( w domku juz mamy skarbeczka)
Boje sie kolejnych porazek
 
Cześć Wszystkim:).

To mój pierwszy post, zalogowałem się dzisiaj. Będziemy tutaj pisali razem z Żoną, jednak w większej ilości posty będą należeć do mnie. Mam na imię Jarek, moja Żona Asia. Rocznikowo 88. Wiek już mówi czas najwyższy, ale w związku z tym, ze pojawiliśmy się w tym temacie lekko nie było i nie jest. Dwa lata temu straciliśmy Wiktorię w 33 tygodniu ciąży. Diagnoza: kolizja pępowinowa. Do momentu, stracenia dzidzi wszystko było w najlepszym porządku. 24 kwietnia byliśmy na USG, była nieznacznie zwiększona ilosć wód płodowych, Wiktoria ważyła 2,4kg przy wzroście 52 cm. 6 dni później szpital z braku ruchów. KTG wykazało brak tętna. Obwinianie się, strach co będzie dalej. Seria badań począwszy od tych podstawowych po genetyczne. Żadnych problemów. Czekaliśmy około rok, udało się za pierwszym razem. Znów niepokój. Coś było nie tak, bo Żona nie miała oznak ciąży. 5-7-9 tydzień - brak czynności serca, puste jajo płodowe - zabieg i czekamy kolejne kilka miesięcy. Staraliśmy się prawie rok, nie udawało się, aż Żona wysłała mnie na badania nasienia a tam szok. Badania fatalne. 6 miesięcy kuracji tony warzyw, owoców, bieganie, mikstury, potrawy zmiana stylu życia i w pewnym momencie powiedzieliśmy sobie ostatni raz i robimy kilka miesięcy przerwy ze staraniami. Udało się.. Brak miesiączki, serducho bije. 13 tydzień Żona ląduje w szpitalu z plamieniami. Strach, ze znowu utracimy. Dostaje clexane 0,4, nospe, scopolan plus progesteron?. Kilka dni i spokój. Żona wychodzi do domu, diagnoza: możliwe, ze jakiś skrzep krwi pod wpływem rozszerzającej się macicy się obruszył i stąd brązowe plamienia. Dziś mamy 23 tydzień. Leki bierze te same plus luteine 3x1, ale nospe i scopo plus magne b6 3x2. Szyjka długość 37mm. Gabrysia szaleje w brzuchu. Reszte dopytamy w innych tematach.

Pozdrawiamy Asia i Jarek.
Aż mnie ciarki przeszły , w 33 tyg straszna strata współczuję , trzymam kciuki żeby teraz wszystko było 100% ok , u nas też łatwo nie było 2 poronienia teraz 3 ciąża 26 tydz wszystko ok ,ale my badań nie zdąrzyliśmy zrobić
 
Cześć Wszystkim:).

To mój pierwszy post, zalogowałem się dzisiaj. Będziemy tutaj pisali razem z Żoną, jednak w większej ilości posty będą należeć do mnie. Mam na imię Jarek, moja Żona Asia. Rocznikowo 88. Wiek już mówi czas najwyższy, ale w związku z tym, ze pojawiliśmy się w tym temacie lekko nie było i nie jest. Dwa lata temu straciliśmy Wiktorię w 33 tygodniu ciąży. Diagnoza: kolizja pępowinowa. Do momentu, stracenia dzidzi wszystko było w najlepszym porządku. 24 kwietnia byliśmy na USG, była nieznacznie zwiększona ilosć wód płodowych, Wiktoria ważyła 2,4kg przy wzroście 52 cm. 6 dni później szpital z braku ruchów. KTG wykazało brak tętna. Obwinianie się, strach co będzie dalej. Seria badań począwszy od tych podstawowych po genetyczne. Żadnych problemów. Czekaliśmy około rok, udało się za pierwszym razem. Znów niepokój. Coś było nie tak, bo Żona nie miała oznak ciąży. 5-7-9 tydzień - brak czynności serca, puste jajo płodowe - zabieg i czekamy kolejne kilka miesięcy. Staraliśmy się prawie rok, nie udawało się, aż Żona wysłała mnie na badania nasienia a tam szok. Badania fatalne. 6 miesięcy kuracji tony warzyw, owoców, bieganie, mikstury, potrawy zmiana stylu życia i w pewnym momencie powiedzieliśmy sobie ostatni raz i robimy kilka miesięcy przerwy ze staraniami. Udało się.. Brak miesiączki, serducho bije. 13 tydzień Żona ląduje w szpitalu z plamieniami. Strach, ze znowu utracimy. Dostaje clexane 0,4, nospe, scopolan plus progesteron?. Kilka dni i spokój. Żona wychodzi do domu, diagnoza: możliwe, ze jakiś skrzep krwi pod wpływem rozszerzającej się macicy się obruszył i stąd brązowe plamienia. Dziś mamy 23 tydzień. Leki bierze te same plus luteine 3x1, ale nospe i scopo plus magne b6 3x2. Szyjka długość 37mm. Gabrysia szaleje w brzuchu. Reszte dopytamy w innych tematach.

Pozdrawiamy Asia i Jarek.
Witaj.
To straszne co was spotkalo. Bardzo wspolczuje. Oby ta ciaza bylo szczesliwie donoszona.

Ja poronila w 12tc. Byl to dla mnie okropny cios. Ciagle płakałam. Po 3 miesiacach znow zobaczylam upragnioe 2 kreski na tescie. W tym momencie mam 21 miesieczna Lilianke oraz 5 miesieczna Laurke[emoji7] kocham je nad zycie. I wiem ze moja pierwsza coreczka czuwa nad nami i patrzy na nas z gory...
I szczerze to myślimy z Mezem nad kolejnym dzieckiem ale czas pokaze kiedy zaczniemy starania.
 
Cześć Wszystkim:).

To mój pierwszy post, zalogowałem się dzisiaj. Będziemy tutaj pisali razem z Żoną, jednak w większej ilości posty będą należeć do mnie. Mam na imię Jarek, moja Żona Asia. Rocznikowo 88. Wiek już mówi czas najwyższy, ale w związku z tym, ze pojawiliśmy się w tym temacie lekko nie było i nie jest. Dwa lata temu straciliśmy Wiktorię w 33 tygodniu ciąży. Diagnoza: kolizja pępowinowa. Do momentu, stracenia dzidzi wszystko było w najlepszym porządku. 24 kwietnia byliśmy na USG, była nieznacznie zwiększona ilosć wód płodowych, Wiktoria ważyła 2,4kg przy wzroście 52 cm. 6 dni później szpital z braku ruchów. KTG wykazało brak tętna. Obwinianie się, strach co będzie dalej. Seria badań począwszy od tych podstawowych po genetyczne. Żadnych problemów. Czekaliśmy około rok, udało się za pierwszym razem. Znów niepokój. Coś było nie tak, bo Żona nie miała oznak ciąży. 5-7-9 tydzień - brak czynności serca, puste jajo płodowe - zabieg i czekamy kolejne kilka miesięcy. Staraliśmy się prawie rok, nie udawało się, aż Żona wysłała mnie na badania nasienia a tam szok. Badania fatalne. 6 miesięcy kuracji tony warzyw, owoców, bieganie, mikstury, potrawy zmiana stylu życia i w pewnym momencie powiedzieliśmy sobie ostatni raz i robimy kilka miesięcy przerwy ze staraniami. Udało się.. Brak miesiączki, serducho bije. 13 tydzień Żona ląduje w szpitalu z plamieniami. Strach, ze znowu utracimy. Dostaje clexane 0,4, nospe, scopolan plus progesteron?. Kilka dni i spokój. Żona wychodzi do domu, diagnoza: możliwe, ze jakiś skrzep krwi pod wpływem rozszerzającej się macicy się obruszył i stąd brązowe plamienia. Dziś mamy 23 tydzień. Leki bierze te same plus luteine 3x1, ale nospe i scopo plus magne b6 3x2. Szyjka długość 37mm. Gabrysia szaleje w brzuchu. Reszte dopytamy w innych tematach.

Pozdrawiamy Asia i Jarek.
Witajcie smutna historia ale mam nadzieje ze szczesliwe zakonczenie. Z calego sersuszka Wam zycze [emoji7]
 
Cześć Wszystkim:).

To mój pierwszy post, zalogowałem się dzisiaj. Będziemy tutaj pisali razem z Żoną, jednak w większej ilości posty będą należeć do mnie. Mam na imię Jarek, moja Żona Asia. Rocznikowo 88. Wiek już mówi czas najwyższy, ale w związku z tym, ze pojawiliśmy się w tym temacie lekko nie było i nie jest. Dwa lata temu straciliśmy Wiktorię w 33 tygodniu ciąży. Diagnoza: kolizja pępowinowa. Do momentu, stracenia dzidzi wszystko było w najlepszym porządku. 24 kwietnia byliśmy na USG, była nieznacznie zwiększona ilosć wód płodowych, Wiktoria ważyła 2,4kg przy wzroście 52 cm. 6 dni później szpital z braku ruchów. KTG wykazało brak tętna. Obwinianie się, strach co będzie dalej. Seria badań począwszy od tych podstawowych po genetyczne. Żadnych problemów. Czekaliśmy około rok, udało się za pierwszym razem. Znów niepokój. Coś było nie tak, bo Żona nie miała oznak ciąży. 5-7-9 tydzień - brak czynności serca, puste jajo płodowe - zabieg i czekamy kolejne kilka miesięcy. Staraliśmy się prawie rok, nie udawało się, aż Żona wysłała mnie na badania nasienia a tam szok. Badania fatalne. 6 miesięcy kuracji tony warzyw, owoców, bieganie, mikstury, potrawy zmiana stylu życia i w pewnym momencie powiedzieliśmy sobie ostatni raz i robimy kilka miesięcy przerwy ze staraniami. Udało się.. Brak miesiączki, serducho bije. 13 tydzień Żona ląduje w szpitalu z plamieniami. Strach, ze znowu utracimy. Dostaje clexane 0,4, nospe, scopolan plus progesteron?. Kilka dni i spokój. Żona wychodzi do domu, diagnoza: możliwe, ze jakiś skrzep krwi pod wpływem rozszerzającej się macicy się obruszył i stąd brązowe plamienia. Dziś mamy 23 tydzień. Leki bierze te same plus luteine 3x1, ale nospe i scopo plus magne b6 3x2. Szyjka długość 37mm. Gabrysia szaleje w brzuchu. Reszte dopytamy w innych tematach.

Pozdrawiamy Asia i Jarek.
Współczuję straty i trzymam kciuki, żeby było już tylko dobrze [emoji110]. U mnie było podobnie w szczęśliwej ciąży [emoji16]. Koło 12 i 13 tc plamienia w tym żywo czerwoną krwią i co chwile ip i szpital. Od początku luteina 100, a później doszły inne leki. Do tego niedoczynność tarczycy, cukrzyca ciążowa i nadciśnienie [emoji26]. Mały urodzony zdrowy jak ryba.
 
reklama
Do góry