Atruviell
Wrześniowe mamy'07
Do "podwójnych" mamuś - jak z perspektywy czasu radzicie sobie z dwójką pociech? Jak reagują wasi pierworodni/pierworodne? Jak rozwiązałyście kwestię kąpieli, wspólnych spacerów, podziału uwagi pomiędzy mniejsze i większe dziecko? Czy wasze starszaki objawiają jakieś formy "regresu"? I co robicie, żeby nie zwariować?
Podzielmy się naszymi doświadczeniami, może wspólnie uda nam się ułatwić sobie życie?
U mnie generalnie na razie nie jest źle, ale do tej pory nie zostałam sama z dwójką moich chłopców na dłużej niż godzina czy dwie. Ale od przyszłego poniedziałku tak się stanie i trochę mnie to przeraża. Kuba, odkąd wróciłam z małym ze szpitala, zrobił się piekielnie marudny i płaczliwy, o byle co się denerwuje i krzyczy. Trudno przywrócić go do porządku, bo nauczył się totalnie ignorować moje prośby czy polecenia. Dopiero teraz trochę się uspokoił, więcej da sobie wytłumaczyć i chyba zrozumiał już, że jego "bunt" niczego nie zmieni poza tym, że częściej będzie lądował w kącie;-);-);-). Natomiast w stosunku do młodszego synka nie przejawiał nigdy agresji, wręcz przeciwnie - jakby mu pozwolić, to by zagłaskał braciszka na śmierć. Często go przytula, głaszcze i przygląda się, jak śpi.
Co do kąpieli to na razie nie wypracowałam jakiegoś stałego sposobu. Co dziennie - głównie z powodu Kuby - muszę wszystko inaczej organizować. Zwykle czekam aż Kuba pierwszy się wykąpie (nie mam wanny, Kuba kąpie się w brodziku pod prysznicem). Kąpiel starszego synka to zadanie mojego męża, który następnie go szykuje do snu i usypia. Jak Kuba zaśnie, to wyciągamy wanienkę i kąpiemy Tymka. Jak się uda, to nawet zgramy się jakoś z cyklem karmień, tak żeby nie było zbyt wiele krzyku wygłodniałego malucha.
Jeśli chodzi o spacery, to nie ma szans, żebym wybrała się sama z dwójką dzieci. Po pierwsze - jak się okazało - wózek Tymka, poza tym, że jest niezwykle lekki, jest też bardzo szeroki i trudno go znosić po naszej wąskiej klatce schodowej. A bałabym się Kubę brać bez wózka, bo nie nauczył się jeszcze zbytnio "dyscypliny" spacerowej (tj. ucieka na ulicę, nie chce iść za rękę itp.). Na szczęście, póki co, mama bierze co dziennie Kubę do siebie do domu i często wychodzą na spacery, a mąż po powrocie z pracy też zabiera go na plac zabaw na godzinkę czy dwie, tak, że na brak ruchu nie może narzekać. Natomiast z Tymkiem wychodzimy tylko kiedy mąż jest ze mną, bo po cc nie odważyłam się jeszcze sama znosić wózka.
Zastanawiam się, w jaki sposób zajmujecie uwagę swoich starszych dzieci, kiedy np. młodsze wisi wam długo przy piersi albo jest marudne i domaga się cały czas noszenia na ręce? Kiedy gotujecie obiadki i zajmujecie się innymi sprawami gospodarczymi?
Podzielmy się naszymi doświadczeniami, może wspólnie uda nam się ułatwić sobie życie?
U mnie generalnie na razie nie jest źle, ale do tej pory nie zostałam sama z dwójką moich chłopców na dłużej niż godzina czy dwie. Ale od przyszłego poniedziałku tak się stanie i trochę mnie to przeraża. Kuba, odkąd wróciłam z małym ze szpitala, zrobił się piekielnie marudny i płaczliwy, o byle co się denerwuje i krzyczy. Trudno przywrócić go do porządku, bo nauczył się totalnie ignorować moje prośby czy polecenia. Dopiero teraz trochę się uspokoił, więcej da sobie wytłumaczyć i chyba zrozumiał już, że jego "bunt" niczego nie zmieni poza tym, że częściej będzie lądował w kącie;-);-);-). Natomiast w stosunku do młodszego synka nie przejawiał nigdy agresji, wręcz przeciwnie - jakby mu pozwolić, to by zagłaskał braciszka na śmierć. Często go przytula, głaszcze i przygląda się, jak śpi.
Co do kąpieli to na razie nie wypracowałam jakiegoś stałego sposobu. Co dziennie - głównie z powodu Kuby - muszę wszystko inaczej organizować. Zwykle czekam aż Kuba pierwszy się wykąpie (nie mam wanny, Kuba kąpie się w brodziku pod prysznicem). Kąpiel starszego synka to zadanie mojego męża, który następnie go szykuje do snu i usypia. Jak Kuba zaśnie, to wyciągamy wanienkę i kąpiemy Tymka. Jak się uda, to nawet zgramy się jakoś z cyklem karmień, tak żeby nie było zbyt wiele krzyku wygłodniałego malucha.
Jeśli chodzi o spacery, to nie ma szans, żebym wybrała się sama z dwójką dzieci. Po pierwsze - jak się okazało - wózek Tymka, poza tym, że jest niezwykle lekki, jest też bardzo szeroki i trudno go znosić po naszej wąskiej klatce schodowej. A bałabym się Kubę brać bez wózka, bo nie nauczył się jeszcze zbytnio "dyscypliny" spacerowej (tj. ucieka na ulicę, nie chce iść za rękę itp.). Na szczęście, póki co, mama bierze co dziennie Kubę do siebie do domu i często wychodzą na spacery, a mąż po powrocie z pracy też zabiera go na plac zabaw na godzinkę czy dwie, tak, że na brak ruchu nie może narzekać. Natomiast z Tymkiem wychodzimy tylko kiedy mąż jest ze mną, bo po cc nie odważyłam się jeszcze sama znosić wózka.
Zastanawiam się, w jaki sposób zajmujecie uwagę swoich starszych dzieci, kiedy np. młodsze wisi wam długo przy piersi albo jest marudne i domaga się cały czas noszenia na ręce? Kiedy gotujecie obiadki i zajmujecie się innymi sprawami gospodarczymi?