reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

strach chodzic do piaskownicy

witam was kochane mamy babcie i wogole :)

bardzo wam wszytkim dziekuje za posty. Zauwazylam juz kiedys z synkiem ze brak reakcji to swietny pomysl..ale... nie zawsze niestety mozliwy. a kazda taka sytuacja gdzie nie moge nie zareagowac to niestety moja przegrana a wygrana mojej malej spryciulki. Na przyklad tam w tym kiosku to bylo nie mozliwe odejsc i olac no bo klienci nie mogli wejsc do sklepu bo na ziemi lezal moj synek i wyl :) wiec musialam zareagowac i go wziac . oczywiscie ten sie wypinal w luk no i wiedzieal tez ze wygral .
ale powiedzmy ze jeszcze nad tym popracuje i sie uda. ..jestem na dobrej drodze. :)
Dotmar3 odnosnie klapsa to tu mam lekki problem bo moje dziecko z jakiejs przyczyny olewa moje klapsy. nie reaguje na nie :O . Jak juz wsponmnialam on wiele rzeczy olewa i tak jak nie placze po zabraniu zabawki tak tez nie placze z powodu klapsa. Nie wiem jak to nazwac ale jest chyba dzielnym facetem (przewracanie sie i nie plakanie tez by to potwierdzilo). Nie reaguje na moje klapsy i krzyki i to nie dlatego ze klapsow nie czuje, ze za lekko, ze glaskam a nie daje klapsa....Czuje, klapsy widzi ze jestem zla i mam wykrzywiana ze zlosci twarz i krzycze ale stoi i patrzy w jeden punkt i sprawia jakby go to wcale nie obchodzilo.jedyne co go czasem obejdzie to jak po chwili wyciagnie do mnie w takim momencie raczke bo chce mnie poglaskac (na przeprosiny) a ja go odepchne i dajmy na to posadze w lozeczku czy w wozku skad nie ma wyjscia.. wtedy to zawodzi chwile ale tez po jakims czasie oleje. no niestety wstyd sie przyznac ale moj synek olewa moje gniewy, klapsy, niezadowolana mine i krzyk i dalej robi swoje :(
nie wiem skad to ma....zazwyczaj dzieci boja sie krzyczacych rodzicow i spadajacych na ich pupe klapsow :(

Fanti: "Jeśli zdarzyło mu się uderzyć kolegę zabaw musisz zareagować konkretnie.. złap go wtedy za rękę i wydaj stanowczym tonem ostrzeżenie, że jeśli jeszcze raz tak zrobi to będzie musiał za karę wyjść z piaskownicy i siedzieć na ławce np albo pójść do domu.. i jak sytuacja się powtórzy stanowczo bez cienia wątpliwości komunikujesz mu, że skoro nie posłuchał idzie do domu/na ławkę itd i nie ma zmiłuj w takiej sytuacji choćby płakał, rzucał sie na ziemię itd.." . niestety robie dokladnie tak jak piszesz ale znow nie przynosi to skutku. a moze jestem za bardzo niecierpliwa.?..moze poprostu powinnam czekac cierpliwie az zrozumie? tylko ze to tak dlugo trwa!!! a ja nie moge patrzec jak moje dziecko bije BEZ POWODU inne dzieci... :( __________________
 
Ostatnia edycja:
reklama
Luliete wierzę,ze próbujesz każdej metody wychowawczej:-) jak każda z nas.Ale wyobraź sobie,że dzieci szczęśliwe i bezpieczne nie czują strachu na krzyki mamy czy taty:confused:,niestety...Moja Sara stwierdziła,ze ją uszy bolą od tego ciągłego krzyku i wiesz co zrobiłam..?nauczyłam się mówić cicho czasami nawet szeptem.Pochwalam,karcę,daję i zabieram cichym spokojnym głosem.Ciężko ogromnie,ale skutkuje:-).Do tej pory śmiać mi się chce jak przypomnę sobie miny Sary i Nikiego za pierwszym razem.I doszliśmy do porozumienia,że liczę do trzech.Wystarczy teraz,że powiem jeden-a dzieci wołają"Nie trzeba liczyć,nie trzeba..!!!":-D:-D:-D
I wiesz,radziła bym ci przejść się do psychologa.U nas w mieście jest Dom Pedagogiczny,gdzie można za darmo skorzystać z porady psychologa,logopedy i pedagoga...W podaniu opisujesz swój(synka) problem i psycholog wybierze w jaki charakterze będzie to spotkanie(wspólne z dzieckiem czy najpierw ty a później synek i na koniec razem).Powiem tylko,że takie spotkanie bardzo pomogło mi w postępowaniu z Sarą.Nie jest to wstyd,ale wielka pomoc.Pozdrawiam:-)
 
witam was kochane mamy babcie i wogole :)

bardzo wam wszytkim dziekuje za posty. Zauwazylam juz kiedys z synkiem ze brak reakcji to swietny pomysl..ale... nie zawsze niestety mozliwy. a kazda taka sytuacja gdzie nie moge nie zareagowac to niestety moja przegrana a wygrana mojej malej spryciulki. Na przyklad tam w tym kiosku to bylo nie mozliwe odejsc i olac no bo klienci nie mogli wejsc do sklepu bo na ziemi lezal moj synek i wyl :) wiec musialam zareagowac i go wziac . oczywiscie ten sie wypinal w luk no i wiedzieal tez ze wygral

Luliete bądź kreatywna;-) po prostu przenieś malca gdzieś i połóż go - nie wyje tam gdzie sobie nie zrobi krzywdy i nikomu nie będzie przeszkadzał.
 
.moze poprostu powinnam czekac cierpliwie az zrozumie? tylko ze to tak dlugo trwa!!! a ja nie moge patrzec jak moje dziecko bije BEZ POWODU inne dzieci... :( __________________
Dokładnie!!! Może zbyt "szybko" reagujesz - tak jak z tym płaczem w wejściu- najlepiej tak jak czechow powiedziała- przenieść w miejsce gdzie nie będzie nikomu przeszkadzał :sorry2: i cierpliwie czekać.. a co do bicia bez powodu.. powiem Ci jak my sobie poradziliśmy z podobnym problemem.. mój synek miał dziką przyjemność jak młodsze/mniejsze od siebie dzieci popychał.. nie raz zdarzyły się krwawe konsekwencje.. :baffled: moje tłumaczenia, prośby, krzyki, groźby nic nie dawały.. on niby przytakiwał, że nie będzie ale jak tylko była "okazja" oczywiście robił swoje:dry: ale do czasu.. zaczął się bawić w nieco tylko starszym towarzystwie i on został popychany.. ja udawałam, że tego nie widzę oczywiście dyskretnie kontrolując sytuację.. na jego płacze, że się przewrócił bo go ktoś popchnął udawałam, że nie rozumiem o co chodzi, że nic się nie stało albo tłumaczyłam mu, że to była dokładnie taka sama sytuacja jak ostatnio on popchnął Kubusia itd..
Po kilku takich popchnięciach przestał młodszych popychać ale ja nadal pilnuję by czasem mu się nie przypomniało :sorry2:
W Waszej sytuacji proponuję czasem nie reagować za szybko i poczekać aż dane dziecko mu odda- najlepiej starsze żeby szybko zareagowało zanim porządnie oberwie :-p czasem to jedyny sposób..
A co do klapsów- skoro nie reaguje to tym bardziej nie powinnaś mu ich dawać.. :no: krzyki- może za często podnosisz na codzień głos i nie reaguje dlatego.. dobrym sposobem jest przećwiczenie sobie i stosowanie stonowanego wydawania konkretnych poleceń.. jak dziecko Cię głaskaniem przeprasza nie powinnaś odpychać go w tym momencie.. :no:lepiej wcześniej za karę włożyć go do kojca czy gdzie tam uznasz ale nie jak zrozumiało i chce "naprawić błąd" bo dla niego to będzie sygnał, że nie ma sensu przepraszać bo i po co żeby być jeszcze odepchniętym.. :no:
 
na histerie dziecka najlepszym lekarstewem jest nasz spokoj...ja mam w domu histeryka ktroy chadza wąłsnymi drogami i potefi wyc na ulicy dlatego ze ja kaze mu sic w inna strone nic on sobie wymyslił...jedno co moge poradzic nie przejmuj sie inymi mamami babciami ktorzy beda krzywo patrzec na wrzeszczaco tlupiace dziecko.

moj Adas przez rok odwalal histerie w autobusie a ze musielismy jezdzic 2 razy w tyg to poprostu byl sajgon on sie darł bo chial lazic po autousie ja go trzyamłam a ludzie dawali dobre rady:wściekła/y: typu a moze pani pochodz z dzieckiem...w jadacym autobuesie :no: teraz po roku juz wie ze w autobusie nie wolna sie drzec ani łazic.

Co do zabaw na palcach zabaw to u nas nie bylo wiekszych problemow bo Macio ciagnoł do dzieci i nawet spokojnie umial sie bawic a Adas wiekszsci tez. Ale jak tu dziewczyny pisały moze umow sie z kolezanka ktora ma dziecko w podobym wieku i niech pobawia sie razem a ty obserwuj
 
Mam dokładnie ten sam problem. Stosuję zasadę jednego ostrzeżenia i mały już rozumie, że jeśli uderzy, popycha, obsypie piaskiem, po słowach "ostrzegam cię"- kończy zabawę i wychodzi z piaskownicy, bawialni. Skutkuje :)
 
luliete: tak jak dziewczyny napisaly, potrzebna jest stanowczosc i konsekwencja. Mnie ten etap jeszcze czeka, bo synek ma rok (cociaz juz jestem cala w siniakach, bo mnie szczypie, ciagnie nas wszystkich za wlosy i ogolnie bardzo lobuzuje, ale w tym wieku to niestety jeszcze normalne) ale nie podzielam zdania kolezanek, zeby dawac klapsa. moze daje rezultat ale to jest krotkotrwaly efekt. ja dostawalam rowniez klapsy przez co pozniej jak byalm mala bilam dzieci jak mi sie nie podobalo ich zachowanie. to pokazanie dziecku "oko za oko zab za zab" i grozi to ttym, ze dziecko bedzie docenialo sile fizyczna jako władzę. nie mowie, ze od razu stanie sie tyranem, ale zmienily sie czasy i teraz trzeba dzieci uczyc komunikacji slownej, bo to ona potrafi tylko zdzialac cuda. troche sie wymadrzam, zobaczymy jak to bedzie jak moje dziecko zacznie sie buntowac, byc moze tez ulegne metodzie klapsow, mam nadzieje ze nie, ale warto czasem przypomnic sobie o tym, ze to nie jest dobra metoda.
 
Witam.
Ja mam ten sam problem.Moja córka to wybiera sobie ,,najlepsze,, miejsca np.bank lub pocztę i robi sceny.Bez płaczu tylko się kładzie ,ja ją podnoszę to mi się wiesza,bo chce leżeć.A najlepsze jest to ,że odstałam pół godziny i tylko jedna osoba przede mną do okienka.Na moje upomnienia zachowuje się gorzej lub ucieka...gdy ja złapie kucam i tłumaczę co złe .Ale to nie przynosi efektu .
 
Witam wszystkich,
luliete doskonale Cię rozumiem ponieważ miałam (i w czasami również się jeszcze zdarza) podobny problem do Twojego. Mój synek podobnie jak Twój Urwis również na placu zabaw był jak diabeł wcielony, mimo iż zwykle w domu jest jak aniołek. Czasami zastanawiam się czy przypadkiem nie ma jakiegoś alter ego ;-). Na placu zabaw bił, sypał piaskiem rzucał zabawkami. Nie skutkowany ani prośby ani groźby, dopóki gróźb nie wprowadziłam w życie. Zwykle otrzymywał jedno ostrzeżenie a gdy sytuacja się powtarzała się konsekwentnie za każdym razem wychodził z piaskownicy i wracał do domu. Podziałało mimo iż ta edukacja trwała dosyć długo. Pragnę nadmienić iż jego wychodzenie nigdy nie odbyło się bez awantury i histerii.
Luliete życzę Ci więcej cierpliwości i stanowczości. Cóż z dziećmi tak jest ze każde jest inne i jednemu wystarczy raz wytłumaczyć a innym (tak jak mój synek) edukacja zajmuje więcej czasu.
Teraz mój Urwis ma 2,7 i w bardzo sporadycznych przypadkach zdarza się iż pierwsze ostrzeżenie nie pomaga. Gy pada ostrzeżenie podchodzi do mnie i głaszcze mnie po ręku lub nodze jakby chciał powiedzieć "przepraszam mamo".
 
reklama
Czeasc czasc wszystkim!!!

Bardzo wam dziekuje za rozwiniecie tematu.Wasze rady daly mi sporo do myslenia, a przede wszystkim uswiadomily ze moj lobuziak nie jest ewenementem i ze takie przypadki sie naprawde zdarzaja... musze przyznac ze podnioslo mnie to na duchu bo juz myslalam ze cos z nim jest nie tak. sprobuje jeszcze powalczyc konsekwencja stanowczoscia i cierpliwoscia a jesli to nic nie pomoze no to sie przejde do pedagoga-tylko mi chyba tyle pozostaje.
pozdrawiam mamusie, mamy, mamuski i matki :)
 
Do góry