reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

stulejka

Dołączył(a)
31 Sierpień 2006
Postów
8
mój malutek ma 2 latka i w piątek byliśmy u Urologa dziecięcego , pani doktor złapała za siusuaka i naciągnęła skórkę.rozległ się taki krzyk że przybiegły dwie pieleęgniarki......oczywiście zerwała błonkę na siusiaku i powiedziała że teraz powinno byc wszystko ok tylko Oli nie chce sikać ani się kąpać bo go ten siusiak boli, nie wspomnę już o tym że mam co wieczór naciągać tą skórkę przez kilkananście dni ale jest to niemożliwe bo Olivier tak strasznie płacze że nie mam serca tego robić - tylko że jak nie będę to ponoć znów mu się to zrośnie i będzie powtórka z rozrywki...pomóżcie....sama nie wiem co teraz.
 
reklama
moniczkamk, co za potwór z tej pani doktor, żeby robić to bez znieczulenia!
Z tego co się orientuję, powinna to zrobić w zniecz. miejscowym, normalnie jestem oburzona.
Ciekawa jestem, czy przepisala ci jakąś maść (np. Pimafucort), bo przecież może dojść do stanu zapalnego,
błonę rozerwała, trochę krwi pewnie poleciało, rana otwarta, a wiadomo jak to w napletku- całe mnóstwo wstretnych bakterii,
mały nie daje się dotknąć przy myciu, no i może dojść do zapalenia.
Mój synek też ma stulejkę, ale niestety nie obędzie się bez zabiegu w zieczuleniu ogólnym, to juz niedługo, bo 21 wrzesnia.
Ciesze się, że będzie po problemie. Teraz mam schizy na punkcie jego siusiaka, zmieniam czesto pieluchy i za kazdym razem myje wodą z mydlem,
bo boję sie wlaśnie, żeby nie doszlo do zapalenia. Probowalam naciągać, ale bezskutecznie.

Ciężka sprawa z Twoim synkiem, wina leży niestety po stronie lekarza, ktory inaczej powinien podejśc do problemu.
Mały się zraził, w zasadzie kazdy by się zrazil. Niestety musisz utrzymywać siusiaka w czystosci, jakoś musisz podejść malego.
Jezeli bedzie sie jednak zrastac, czy beda jakies stany zapalne to jest to wskazanie do zabiegu w znieczuleniu ogólnym, i moim zdaniem jest to najlepsze wyjscie z sytuacji. Pozdrawiam
 
dziękuję za radę, to jakieś wsparcie i potwierdzenie moich obaw. Mam nadzieję że wszystko będzie ok z Twoim malutkiem i obędzie się bez problemów. Ja walczę dalej z siusiakiem mojeo synka ale niestety dalej wszystko jest bez zmian. Napisz jak będzie po zabiegu, jak to wszystko przebiega, jakie badania itd...czekam na wiadomość jak dojdziecie obydwoje do siebie...powodzenia , pozdrawiam ::)
 
U nas też był probem ze stulejką. Od początku lekarze mówili, że za wąsko, ale w pierwszych tygoniach po urodzeniu zabraniali odciągać. Potem próbowałam odciągać podczas kąpieli, ale było to bardzo trudno, szczególnie, że nie miałam wprawy i bałam się to robć. Dodatkowo synek cierpiał na refluks moczowy, więc sytuacja była nieciekawa. W wieku ok. półtora roku synek miał operowaną stulejkę. No i niestety okazuje się, że jeśli chodzi o tę sprawę, to tak czy inaczej nie obejdzie się bez bólu. Zakładałam oddzielny wątek na ten temat, więc jeśli poszukasz napewno znajdziesz. Powiem jedno - po operacji boli, bo lekarze boją się dawać zbyt silne leki przeciwbólowe w przypadku tak malego dziecka po narkozie. Potem trzeba odciągać systematycznie i to też niestety boli. Nie wiem dlaczego, lekarze nie chcą stosować przy tym znieczulającego żelu, choć wiem, że taki istnieje ( Filip miał nim smarowanego siusiaka przy cewnikowaniu). Być może jest jakieś sensowne uzasadnienie... kiedy prosiłam o jakieś znieczulenie przy odciąganiu napletka po operacji ( na pierwsze takie "zabiegi" jeździliśmy do szpitala, bo sama nie byłam w stanie tego zrobić), to słyszałam, że nie ma sensu ???. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że jak się już ranka zagoi, to potem spokojnie i bezboleśnie cała "operacja" przebiega....

Jeśli chodzi o to, co opisałaś, to znaczy o odciąganie przez lekarza, to z tego, co zaobserwowałam, przeważnie tak jest - lekarz z nienacka naciąga skórkę, która przeważnie pęka w akompaniamencie krzyku dzieciaczka.... po takim odciąganiu zawsze zalecają jakieś okłady lub maść na siusiaka. Może być zwykły napar z kory dębu lub z rumianku.

W sumie wydaje mi się, że jakoś musisz się przełamać bo tak czy inaczej naciągać trzeba. Jak się ranika po naciągnięciu zagoi, to przestanie boleć. Malec może bronić się jednak ze strachu, ale jak się raz przekona, że przestało boleć, to powinno już być w porządku. Jeśli na początku nie dajesz rady, to najlepiej umówić się z lekarzem w przychodni lub szpitalu, że będziecie przychodzić na odciągania. Jeśli to zaniedbacie, to prędzej czy później będziecie musieli wszystko powtórzyć. Lepiej więc zatroszczyć się o to od razu.

pozdrawiam
nikita
 
Dziękuję ci za radę...ale jestem tym wszystkim przerażona, nie dawniej jak dziś w nocy (bo staramy się to robić jak Olivier śpi - w kąpieli się nie da bo się rzyca krzyczy, i nie dajemy z mężem rady) ściągnęliśmy skórkę do połowy i dalej nic - nie dało się...... a mały i tak krzyczał i płakał tak że aż zwymiotował.....koszmar, chyba jednak umówię się do lekarza na takie ściąganie...czy jest taka możliwość? codziennie? Dziecko mnie nie lubi bo robę mu krzywdę , nie daje mi się już dotknąć, nie mogę go kąpać, ubierać - słyszę tylko "mama nie ruszaj mnie" z mężem jest to samo i mamy probleem. Olivier sądzi że robimy mu krzywdę i się od nas odsuwa......
Jestem z Bytomia a tu są straszne szpitale , z resztą nasze miasto nie cieszy się zbyt dobra opinią jeżeli chodzi o słóżbę zrowia..
pozdrawiam
 
Hej,mojemu M też się nie zsuwa napletek.Właściwie to lekarze jakoś to olewają.Wcześniej nie ściągałam,teraz w kąpieli trochę próbuję ale się nie da.Nie ma problemów z siusianiem,ani żadnych stanów zapalnych.Wg mnie ma jeszcze czas,żeby się odkleił (M ma 15 miesięcy).Ale szukam,czytam i co autor/lekarz/rodzic to inna opinia ::) I weź tu człowieku bądź mądry.Jakoś tak wewnętrznie mi się wydaje,że jak nic się nie dzieje to nie ingerować ???
Poczytajcie co znalazłam:
http://www.stulejka.com/index.php3?strona=dzieci
tu wiekszość to samo,ale dodatkowo o leczeniu niechirurgicznym,tylko maściami:
http://www.maluchy.pl/artykul/120
Kurcze,jeszcze gdzię czytałam całkiem rozsądną wypowiedź lekarza,że jeśli nie ma "balonika",stanów zapalnych itp.,żeby poczekać do ukończenia 2 lat,bo prawdopodobnie sam się odklei.Ale teraz nie mogę znaleźć gdzie to było.Im więcej czytam,tym głupsza jestem.
Buziaczki.
 
No tak, ale z tego, co wiem, przyklejony napletek a stulejka to trochę co innego - stulejka jest wtedy, kiedy "dziurka" na skórce siusiaka jest za mała, żeby zsunąć napletek, czasem towarzyszy temu przyklejenie, ale nie zawsze.... jeśli jest stulejka, to jak nic się nie zmieniło w wieku póltora roku, to raczej samo nie przejdzie...
Monidczkamk, może spróbujcie udać się do jakiegoś sensownego lekarza, może do urologa dziecięcego i poważnie porozmawiac, może Wam coś doradzi w sprawie odciągania lub gdzieś skieruje. To rzeczywiście trudna dla Was wszystkich sytuacja, kiedy mały tak na to reaguje. Wydaje mi się osobiście, ze to nie najlepszy pomysł - zabierać się do tego, kiedy mały śpi. Budzi go wtedy ból i nie dość , że wybijacie go ze snu, to jeszcze sprawiacie ból. Nic dziwnego, że tak protestuje. Ale nie dziwię się też Wam - chcecie dobrze, ale trudno to wytłumaczyć dziecku. Ja chyba w tej sytuacji chodzila bym od lekarza do lekarza aż w końcu trafiłabym na kogoś, kto by się przejął. Większość lekarzy pewnie powie, że trzeba i koniec, nie przejmują się tym , jak to wygląda w praktyce i jak to przeżywają rodzice. A przecież to też bardzo ważne. Mam nadzieję, że jednak znajdziecie jakieś wyjście. W każdym razie warto pójśc jeszcze do jakiegoś innego lekarza. Może stwierdzi, że można nie odciągać, tylko poczekać, jeśli nie robi się balonik, jak to pisała Gabi. Może lepszym wyjściem byłoby poczekać, a jak się nie poprawi, to wtedy zrobić zabieg? Oczywiście też bez bólu się nie obejdzie, ale mimo wszystko to krócej boli, niż takie codzienne odciąganie na żywca. Jeśli to będzie lepsze dla malucha jeśli chodzi o psyche, to może lepiej tak zrobić.... W każdym razie trzymam kciuki za Was, daj znać o Waszych dalszych losach...

pozdawiam
nikita
 
Nikita,no właśnie lekarze różnie mówią,raz że stulejka,raz że za wąski.Ale mówią tak ogólnie,bez wnikania w szczegóły i bez pilnych zaleceń.Jak juz pisałam na razie nic się nie dzieje.To wygląda tak,że ten napletek jest bardzo wąski i nie da się ściagnąć.Kiedyś w kąpieli tak lekko naciągnęłam to ta "dziurka" zrobiła się większa,ale nie zszedł nawet ciut.Za mocno oczywiście nie próbowałam.A na skórce zrobiły się takie czerone kreseczki.Ale nic go nie bolało,nie zwrócił uwagi.spanikowałam jednak wtedy i zadzwoniłam do koleżnki,która "zna" chirurga (to był środek nocy ::)).Tak szczegółowo piszę,bo osobiście nie rozmawiałam,a ten chirurg chyba pomyślał,że ja mu tak na żywca zerwałam jak ten lekarz u Oliviera.No i powiedział,że w takim wypadku trzeba odkażać i ABSOLUTNIE nie ruszać,aż się zagoi,doiero wtedy ściągać.bo tak się robią kolejne blizny i sytuacja sie pogarsza.Dlatego bardzo mnie dziwi,że Moniczce kazali odciągać takiego zranionego siusiaczka.
A synek sąsiadki miał niedawno zabieg,w wieku 5 lat.Bo nawet jeśli to stulejka i "sama nie przejdzie" ,to jeśli nic się nie dzieje,to chyba starsze dziecko lepiej zniesie narkozę itp.Tylko ten niedorozwój grozi...
No nie wiem,w życiu tyle o siusiaczku nie myślałam ;) Pa.
 
hej moniczkamk!
Jesteśmy juz po operacji stulejki. Wiktorek zniósł to rewelacyjnie.
w szpitalu bylismy 2 dni. W pierszym dniu pobrano krew do badania, założono
wenflon, zobaczylismy sie z anestezjologiem i wyszlismy na przepustke do domu. Do szpitala stawiliśmy się nastepnego dnia rano, maly dostał do wypicia "glupiego jasia" i po 20 min zabrali go na sale operacyjną. Do żyły dostał niewiele środka usypiajacego, a główne znieczulenie to zniecz. podpajęczynówkowe. Zabieg trwał ok. 40 min ( najdłuzej trwa szycie, ma bardzo duzo załozonych szwów rozpuszczalnych). Bardzo szybko odzyskal przytomnoś i czucie w nogach. Było widac, że przy siusianiu boli go, dlatego zaraz dostal lek p/ bólowy w kroplowce. Wiktor bardzo szybko doszedl do siebie i wieczorem byliśmy juz w domu. Noc przespal rewelacyjnie i ani razu nie podałam mu leku p/ bólowego, bo nie było potrzeby. Musimy jednak naciagac napletek " na maxa" ( jak powiedzial chirurg), oczyszczac i smarowac Pimafukortem. Troche jest to dla niego bolesne, chociaz wczoraj nawet tego nie zauwazył. W czwartek idziemy na kontrol. Ciesze sie, że jest juz po wszystkim, pozdrawiam:-)
 
reklama
hej moniczkamk!
Jesteśmy juz po operacji stulejki. Wiktorek zniósł to rewelacyjnie.
w szpitalu bylismy 2 dni. W pierszym dniu pobrano krew do badania, założono
wenflon, zobaczylismy sie z anestezjologiem i wyszlismy na przepustke do domu. Do szpitala stawiliśmy się nastepnego dnia rano, maly dostał do wypicia "glupiego jasia" i po 20 min zabrali go na sale operacyjną. Do żyły dostał niewiele środka usypiajacego, a główne znieczulenie to zniecz. podpajęczynówkowe. Zabieg trwał ok. 40 min ( najdłuzej trwa szycie, ma bardzo duzo załozonych szwów rozpuszczalnych). Bardzo szybko odzyskal przytomnoś i czucie w nogach. Było widac, że przy siusianiu boli go, dlatego zaraz dostal lek p/ bólowy w kroplowce. Wiktor bardzo szybko doszedl do siebie i wieczorem byliśmy juz w domu. Noc przespal rewelacyjnie i ani razu nie podałam mu leku p/ bólowego, bo nie było potrzeby. Musimy jednak naciagac napletek " na maxa" ( jak powiedzial chirurg), oczyszczac i smarowac Pimafukortem. Troche jest to dla niego bolesne, chociaz wczoraj nawet tego nie zauwazył. W czwartek idziemy na kontrol. Ciesze sie, że jest juz po wszystkim, pozdrawiam:-)
 
Do góry