Witam.Pochodzę z małej miejscowości,w której do szkoły i przedszkola uczęszczają w większości dzieci z pobliskich wiosek.
Przedszkole było i nadal jest tylko 5 godzinne,są trzy grupy.Dwie 5 i 6latków(po połowie dzieci z każdej grupy wiekowej)- tzw zerówka i trzecia 4latki.Córka(w listopadzie kończy 6lat) już w tamtym roku chodziła do zerówki jako 5latka i miała kontakt z programem 6latków,chociaż dzid=ci mialy inne podręczniki niż dzieci 6l.Dziś nie ma podziału wiekowego w podręcznikach,jeden ten sam podręcznik dla 5 i 6 latka.Sara juz w tamtym roku była gotowa rozpocząć naukę w pierwszej klasie,ale ze wzgl. zdrowotnych nie brałam tego pod uwagę.Teraz jest trochę załamana,że jeszcze nic nie piszą i nie czytają,ale pani zapewniła nas na zebraniu,że na pewno będą tego się uczyć wg starych zasad,bo jak twierdzi u nas niczego być pewni nie możemy i program może się zmienić.Koleżanka której córka poszła do pierwszej klasy twierdzi,że dzieci powtarzają program z zerówki i trochę się dzieciaki nudzą,ale może jadnak rozkręcą się i nauczycielka sama zacznie coś wprowadzać by urozmaicić zajęcia.
Syn natomiast ur w 2006roku do zerówki obowiązkowo pójdzie jako 5latek,ale juz teraz zapisałam go do przedszkola,by oswoił się z dyscypliną przedszkolną i panującą tam atmosferą.Może będzie miał większy zapał do nauki,bo teraz to przechodzę katusze by zechciał ze mną popracować trochę.Zawsze jest to,że wydaje mu się,ze to trudne i że nie potrafi to nie warto nawet próbować

.Dzisiaj by namowić go do pokazania gestów do piosenki "jadą jadą misie..."musiałam z córą zaśpiewać tą piosenkę 10 razy i pokazywać gesty,dopiero wstał,ja powiedziała,że Sara nie potrafi zrobić "titit" i on musi jej pokazać

.Podstęp się udał:-).Pozdrawiam.