reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Trochę inaczej

reklama
To jak opisałeś swoją historię bardzo mnie wzruszyło.. Na pewno jeszcze wielu osobom zakręci się łezka podczas czytania Twojej opowieści.
 
Serce ściska, głos drży jak przeczytałam Twoja historię ale dziękuję Ci za nią z całego serca... rodzice czuja inaczej a dzieci jeszcze inaczej bo rodzeństwo to przecież najlepsi przyjaciele. Ja na pewno opowiem swojemu dziecku o tym, że ma rodzeństwo tylko w niebie i że kiedyś wszyscy razem się tam spotkamy...
Dziekuję Ci i zapalam światełko dla Twojego braciszka [*]
 
Przypomniałem sobie ostatnio o tym, że kilka lat temu coś Wam opowiedziałem. I pomyślałem, że przecież historia ma ciąg dalszy, idzie życie do przodu, nie lubi stagnacji. Rośnie nowe pokolenie.
Moje "następne pokolenie" ma już ponad 4 lata.
Będąc w rodzinnych stronach zawsze idziemy na cmentarz - ot, normalnie, ścierka i zmiotka, kwiatki, świeczka. U Marcinka zawsze rzucam "Cześć Brat". Raz nieśmiało, innym razem - bardziej zawadiacko.
Zawsze z Młodym. "Wycieczka" przynajmniej na pół dnia, bo i cmentarz spory, i grobów rodzinnych kilka przez lata się zebrało, tu jedni dziadkowie, tam babcia, dalsza rodzina, jakiś znajomy, no i Marcinek.
Dla Młodego to jakaś forma atrakcji, bo kwiatki, świeczki. Grobów nie traktujemy bezosobowo. W pewnym momencie ciekawy świata (pewnie wtedy 3 latek) zaczął kojarzyć, pytać
- A kto tu leży ?
- A do kogo teraz idziemy ?
Wyjaśnialiśmy: Prababcia, Pradziadek, Marcinek...
W końcu zaczął nas "prowadzić", zgodnie z tradycyjnym rytmem
- A teraz pójdziemy do Marcinka ?
Przejmuje pałeczkę, uczy się od nas.

I pamiętam chwilę, gdy przy grobku spytał
- A kto tutaj jest ?
W tym momencie miałem w głowie galopadę myśli. U Dziadków było łatwiej. Przynajmniej mi. i Nagle uświadomiłem sobie, że wyrasta nowe pokolenie, że następuje przesunięcie czasowe. Zaczynam mówić, że idziemy do "Prabci" zamiast do Babci. I Braciszek też mi dorósł, dla Jaśka to już nie będzie mały Marcinek. Ledwo mi przez ściśnięte gardło przeszło
- Wuj Marcin...
Zabrzmiało głupio w uszach, ale trzeba się przestawić, mamy nowy etap życia. Marcinek został Wujkiem.A że Młody jest zorientowany w temacie pokrewieństwa, pociągnął temat:
- A Marcinek (jednak chyba na razie zostanie Marcinek) był bratem Twoim czy Mamusi ?
Tu wymiękłem, twardzielem nigdy nie byłem. Na szczęście krótkie informacje mu wystarczyły. Całkiem naturalnie stwierdził
- Acha.
I na razie temat zamknięty. Zajął się dalej zbieraniem patyczków i podpowiadaniem, gdzie mamy postawić kwiatek.

Ale już wiem, że następne pokolenie już intuicyjnie wie, że do miejsce jest ważne, że Marcinek jest częścią naszej rodziny. I zawsze na cmentarzu przypomina nam, że jeszcze musimy iść do Marcinka. Rodzi się więź następnego pokolenia, całkiem naturalnie, automatycznie.

W sumie to chyba możemy być dumni, że w brzdącu udało nam się ją wzbudzić.

A może podskórnie czuje, że Wuj Marcin jest mu bliski rozmiarem, że to było malutkie dziecko, ktoś z jego świata, nie ze świata dorosłych jak ukochani dziadkowie, rodzice, wujostwo ?

Nie wiem.
Wiem, że Marcinek jest już po czterdziestce, i awansował na Wuja. Ba, na cmentarzu zawsze w duszy zawsze sobie myślę "Patrz Brat, jakiego masz Bratanka już dużego".
 
Pieknie to napisałes ... az łezka w oku sie zakreciła ... bardzo bym chciała aby kiedys moj syn tak samo myslał i rozmawiał ze swoim aniołkowym braciszkiem Karolkiem ....

Syneczku kochany (*)
światełko dla Marcinka (*)
 
Do góry