Esia, ja też mam czasem po nocy coś z rękami. Nie wiem wprawdzie czy to to samo co u Ciebie, ale ja czuję totalne odrętwienie w dłoniach i takie mrówki przyprawiające o paraliż. Czasem mam wrażenie że nie ruszę palcami, bo ich nie czuję, ale zmuszam sie i jak zacznę je zginać, to za chwilę mija. Ot takie rozruszanie zastanych paluchów. Wprawdzie nie są spuchnięte, ale ja obrączkę na wszelki wypadek noszę na łańcuszku już ze 2 miesiące. Nie chciałam jej potem ciąć i na wszelki wypadek ściągnęłam.
Efilo, ja w pierwszej ciąży pod koniec miałam coś takiego przy minimalnym nawet podniesieniu rąk. Np. wychodziłam gdzieś i się malowałam. Ręce uniesione tylko na wysokość oczu (i to zgięte), a mnie się nagle słabo robiło, nogi się uginały i mroczki latały. Siadałam, opuszczałam ręce i przechodziło. A za chwilę to samo. Zdarzyło się tylko kilka razy wprawdzie, ale zawsze.
A co do zwolnienia, to dostałam, ale powiem Wam szczerze że "wyproszone". Powiedziałam ginowi o co chodzi, a on mi na to, że nie może mi dać zwolnienia do końca ciąży, bo wskazań z jego strony nie ma. Oczywiście cukier i owszem, ale to już sprawa diabetologa a nie jego. On może mi dawać to zwolnienie na zmianę z nią. Dał mi na 20 dni, czyli od dziś do 8 maja włącznie. Powiedział że jak diabetolog przyjmuje w środy, to 9 maja będę pewnie szła do niej znowu, to wtedy niech ona mi da. Ponieważ ona zdaje się nie wystawia zwolnień to wyśle mnie do tego szpitalnego gina i dostanę od niego, tylko przeraża mnie to że będę musiała w Bródnowskim wtedy rodzić.
