Maja miała ledwo miesiąc jak pierwszy raz przyjechaliśmy z Warszawy do Gdańska, teraz jesteśmy 3ci raz. Z naszą małą podróż to nie problem tylko wiadomo, że rozkład jazdy planuje ona w trakcie jej trwania. Jak chce amciu to trzeba się zatrzymać, jak coś nie pasuje to też trzeba zobaczyć co i czemu i pogłaskać po głowce

Także nie ma co myśleć o szybkim przejechaniu trasy. Jak jechałam z tygryskiem nie było problemu, jak Maja zaczynała marudzić przeskakiwałam do tyłu by się z nią pobawić. Ale jak jechałam sama też nie było źle. Trzeba tylko pomyśleć o jakiej porze naszemu malcowi będzie się najlepiej jechało, czyi najlepiej jak prześpi całą droge i tylko obudzi się na jedzonko.
Jak sama jechałam miałam śmieszną sytuacje. Maja nagle zaczeła marudzić i pomiałkiwać, więc szukałam miejsca, żeby się zatrzymać - a był jak nie zakręt to ciągła. W końcu zatrzymałyśmy się na długiej prostej, mocno na poboczu, wszystko jak należy. Przeskoczyłam do tyłu wyciągnełam dzidzie, przebrałam i zabrałam się za karmienie. Nagle słysze ktoś puka przez szybke - szczere pole, noc, aż podskoczyłam ze strachu

Patrze policjant, zerkam do tyłu stoją na kogucie

Spytał się czy wszystko w porządku, czy z jestem sama - pokazałam na Maje, uśmiechnął się i wrócił do radiowozu - stali tak aż odjechałam

A jeszcze apropos trasy, jak dzidzia zacznie marudzić to w naszym przypadku lepiej się na chwile zatrzymać zobaczyć co i jak - wyciągnąć z fotelika by się troche poprzecigała - bo Maje jak się przetrzyma to późnioej przy próbie włożenia do fotelika zaczyna płakać i trudno później uspokoić

To tyle naszych doświadczeń, sorki, że tak długo
