To ja się troszkę pochwalę jaki prezencik zrobił nam mój M. Zabrał nas na urlop do Tunezji. Właściwie mięliśmy pojechać do mojej sis ale rozchorowała się więc postanowiliśmy skożystać z tego że M ma urlop ale nie bardzo wiedzieliśmy gdzie. Szukaliśmy ale nie mięliśmy sprecyzowanego gdzie. Rano w czwartek M zarezerwował wycieczke którą wcześniej oglądaliśmy. Jak wstałam okazało się że M już zarezerwował.
Ale pojawił sięproblem, paszport dla Bartka. Więc M dzwoni do urzędu czy da się w ciągu jednego dnia, na to gościu mówi że teoretycznie się da no alenie wie czy zrobi. Więc wsiedliśmy w auto i do urzędu. Na miejscu kazali nam iść prosić kierowniczkę żeby wydała paszport. I już myślałam że się uda a kierowniczka na to że może wydać ale niestety maszyna, która "robi" paszport się zepsuła. I powiedziała że możemy czekać ale nie gwarantuje że dziś ją naprawią. No to my do poczekalni. A tu godz 15.00 a urząd czynny do 16.00 No i przyszła kierowniczka ok 15.40 i mówi że już wszystko ok. I prosi o podanie a my na to że nie mamy (nie pomysleliśmy wcześniej żeby mieć gotowe już wypełnione) no to dawaj wypelniać podanie. Pyta babka czy mamy zrobioną opłatę a my na to że jeszce nie. No to szybciutko do kasy (babka już zamykała więc zdążyliśmy w ostatniej chwili). No i z dokumentami do babki a ona że na dziś nie będzie i że te dzieci to ją wogóle wykończą. No i na to M się wkurzył (a ciężko wyprowadzić go z równowagi) i mówi do niej takim ostrym tonem SŁUCHAM?? No i wytłumaczył jej że kierowniczka się zgodziła wydać paszport i ona już ani słowa nie powiedziała. Koniec końców paszport dostaliśmy tak ok 16.15 o urząd pracował do 16.00
W międzyczasie 3 razy M przedłużał rezerwacje wycieczki.
I jeszcze o 14 poszliśmy zdjęcie zrobić a babka że będzie gotowe za 17. M mówi że porzebujemy teraz a ona że może szybciej zrobi to może na 16. No to M do niej : 'niech się pani zastanow czy da się zrobiń na teraz bo jak jnie to do widzenia " No i dało się zrobić .
Ale w międziczasie zaóważyłam że nie mam dowobu więc dawaj go domu pół godz w jedną stronę. Ale jakoś zdążyliśmy ale nerwów to było co nie miara.
no i szybkie pakowanie
Trochę martwiłam się jak Bartek będzie się zachowywał bo to jednak daleko i lot samolotem, ale chyba mu się podobało. Spał ładnie, wybawił się , zaczepiał ludzi w restałracji.
A my wypoczęliśmy, opaliliśmy się. Było super, pierwszy raz byłam na takich wczasach ale nie żałuję . Tak więc urlop nam się udał.
Na zdjęciowy wkleję zdjęcia.
No i sorki za taki referat
