reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wasze zachcianki w ciąży i jak reagowali wasi mężowie

Dlaczego? Korona mu z głowy nie spadnie. Poza tym ty się dość nazmagasz z innymi rzeczami. Siku po piętnaście razy na noc, zgaga, opuchnięte kostki. Zdrowemu młodemu facetowi w sile wieku nic się nie stanie jak ci po tego kebaba pojedzie. Choćby w środku nocy.




Ryż z jabłkami można sobie rzeczywiście w domu zrobić. Ale cheeseburgera z McDonalds już nie. A ja w obu ciążach z kilka razy miałam taka ochotę. Zazwyczaj wieczorem...egoistycznie goniłam męża. Póki co się ze mną nie rozwiódł...
Akurat nie mam żadnych objawów ciążowych na które mogłabym narzekać, wręcz przeciwnie 3 trymestr a ja nadal tryskam energia :D

Wiem, że wystarczyłoby jedno słowo i spełniłby moja zachcianke tyle że to głupie wymysły i przegięcie, ciąża to nie choroba, nikt nie musi wokół mnie skakać w środku nocy bo zachciało mi się kebaba, na którego spokojnie możemy pojechać w ciągu dnia we dwoje 😉
 
reklama
Moje zachcianki są o tyle łaskawe, że jak mam ochotę np. na lody, ser biały czy kapustę kiszoną, to przekonuje je argument, że jutro zjem 😜😅😂
I albo sama idę do sklepu, albo mąż po pracy wstępuje.
Nie mam czegoś takiego, że już, zaraz, bo nie wytrzymam 😉

PS. Jedyne co muszę tu i zaraz, to siku. Haha😜
Każda kobieta tak ma 😉 te całe zachcianki siedzą w 'naszych głowach' :D
I myślę, że każda z nas jest w stanie wytrzymać do następnego dnia i jeżeli nadal się ma na to ochotę to wtedy się po to idzie, a to nie lekarstwo że musi być na już chyba że tak sobie wmówimy, że jest nam to potrzebne i nie da się bez tego wytrzymać 😆
 
Akurat nie mam żadnych objawów ciążowych na które mogłabym narzekać, wręcz przeciwnie 3 trymestr a ja nadal tryskam energia :D
Wiem, że wystarczyłoby jedno słowo i spełniłby moja zachcianke tyle że to głupie wymysły i przegięcie, ciąża to nie choroba, nikt nie musi wokół mnie skakać w środku nocy bo zachciało mi się kebaba, na którego spokojnie możemy pojechać w ciągu dnia we dwoje 😉

Skoro nie lubisz rozpieszczania to nie ma przymusu.
Wlasnie dlatego, ze ciąża to nie choroba i nie jest się w niej codziennie to ja sobie pozwalałam na zachcianki. Ciąża może nie być choroba ale napewno jest czasem specjalnym dla kobiety.


Każda kobieta tak ma 😉 te całe zachcianki siedzą w 'naszych głowach' :D
I myślę, że każda z nas jest w stanie wytrzymać do następnego dnia i jeżeli nadal się ma na to ochotę to wtedy się po to idzie, a to nie lekarstwo że musi być na już chyba że tak sobie wmówimy, że jest nam to potrzebne i nie da się bez tego wytrzymać 😆

Jestem przekonana, ze organizm się dopomina o to czego mu brakuje. Głowa z tym nie ma nic wspólnego. Cały ostatni trymestr ostatniej ciazy miałam szalona ochotę na rzodkiewki.....ja nie lubię rzodkiewek.
 
Nie miałam jakichś super zachcianek, ale jak np. powiedziałam, że mam ochotę na batonika to mąż od razu leciał do sklepu, twierdząc że mi kupi, mimo że za chwilę mówiłam, że ma nie iść, że wytrzymam do jutra.
Ogólnie mój mąż dużo mi pomaga. Codziennie przygotowywał mi śniadanie w pierwszym trymestrze, gdzie nie byłam w stanie nawet lodówki otworzyć. Przygotowywał mi jedzenie również, gdy musiałam leżeć z powodu niewydolności szyjki macicy i nie miał z tym nigdy problemu.

Jestem zdania, że naprawdę nic się facetowi nie stanie jak przez dziewięć miesięcy będzie bardziej musiał się zaangażować w takie sprawy. W końcu ja noszę jego dziecko, doskonale wie jak bardzo źle znoszę ciążę i cieszę się, że mogę na niego liczyć.
 
Nie miałam jakichś super zachcianek, ale jak np. powiedziałam, że mam ochotę na batonika to mąż od razu leciał do sklepu, twierdząc że mi kupi, mimo że za chwilę mówiłam, że ma nie iść, że wytrzymam do jutra.
Ogólnie mój mąż dużo mi pomaga. Codziennie przygotowywał mi śniadanie w pierwszym trymestrze, gdzie nie byłam w stanie nawet lodówki otworzyć. Przygotowywał mi jedzenie również, gdy musiałam leżeć z powodu niewydolności szyjki macicy i nie miał z tym nigdy problemu.
Jestem zdania, że naprawdę nic się facetowi nie stanie jak przez dziewięć miesięcy będzie bardziej musiał się zaangażować w takie sprawy. W końcu ja noszę jego dziecko, doskonale wie jak bardzo źle znoszę ciążę i cieszę się, że mogę na niego liczyć.

Brawo ty.
Moj mi robił kanapki z masłem i ogórkiem kiszonym mimo, ze już na sam widok takiego ogórka go wykręca. Nie zje, do ręki nie weźmie...a tu jeszcze musiał go w plasterki kroić. Czy było mi go żal? Przelotnie...
 
Skoro nie lubisz rozpieszczania to nie ma przymusu.
Wlasnie dlatego, ze ciąża to nie choroba i nie jest się w niej codziennie to ja sobie pozwalałam na zachcianki. Ciąża może nie być choroba ale napewno jest czasem specjalnym dla kobiety.




Jestem przekonana, ze organizm się dopomina o to czego mu brakuje. Głowa z tym nie ma nic wspólnego. Cały ostatni trymestr ostatniej ciazy miałam szalona ochotę na rzodkiewki.....ja nie lubię rzodkiewek.
Rozpieszczenie to nie wysyłanie męża o w środku nocy bo tak mi się zachciało i już, nie dajmy się zwariować :)
Oczywiscie każdy robi jak uważa, nikt nikomu nie zagląda w małżeństwo, ja wyraziłam swoje zdanie i tyle, nawet będąc w ciąży czasem trzeba dać sobie na wstrzymanie, a zdrowe odżywianie jest priorytetem stąd nawet by mi do głowy nie przyszło żeby jeść jakieś fast fody, a już na pewno nie w środku nocy :) rzodkiweka to zdecydowanie dobry wybór 👍
 
Ryż z jabłkami można sobie rzeczywiście w domu zrobić. Ale cheeseburgera z McDonalds już nie. A ja w obu ciążach z kilka razy miałam taka ochotę. Zazwyczaj wieczorem...egoistycznie goniłam męża. Póki co się ze mną nie rozwiódł...

W pierwszej ciąży miałam jazdy na KFC, mogłabym jeść codziennie, ale ani razu męża nie wysyłałam do drive'a...
Tylko że ja w obu ciążach czułam się fantastycznie aż do samego porodu, więc mąż nie miał "wyrzutów sumienia, że tak cierpię", które musiałby zagłuszać ganianiem na posyłki...



Wiem, że wystarczyłoby jedno słowo i spełniłby moja zachcianke tyle że to głupie wymysły i przegięcie, ciąża to nie choroba, nikt nie musi wokół mnie skakać w środku nocy bo zachciało mi się kebaba, na którego spokojnie możemy pojechać w ciągu dnia we dwoje 😉

Dokładnie tak samo myślę.
OK, ciąża to stan wyjątkowy, ale czy to od razu oznacza, że z kobiety musimy się przeobrażać w jędzę? Kto normalny ma ochotę jeździć po nocy po mieście i szukać żarcia, bo żona ma ochotę?
Mój mąż też by pojechał, gdybym go o to poprosiła, ale logiczne dla mnie było, że po całym dniu jest wystarczająco zmęczony i chciałby odpocząć, więc jak mnie dopadały jakieś głupie zachcianki (głupie w stylu właśnie fast foodu już natychmiast), to po prostu szłam spać.
 
Dziewczyny czytając wasze wszystkie odpowiedzi po trochu zgadzam się z każdą z was, bo tak jeśli czujemy się dobrze w ciąży i nie mamy zagrożenia poronieniem to uważam że każda kobietka świetnie radzi sobie sama z jedzeniem i może sobie przygotować i nawet jechać w nocy żeby sobie coś kupić a jeżeli ma ciąże zagrozoną i czuję się bardzo źle i ma zakaz wstawania z łóżka to jak najbardziej tu partner musi pomóc i na prawdę robić wszystko dla partnerki i wspólnego potomka.
 
reklama
W pierwszej ciąży miałam jazdy na KFC, mogłabym jeść codziennie, ale ani razu męża nie wysyłałam do drive'a...
Tylko że ja w obu ciążach czułam się fantastycznie aż do samego porodu, więc mąż nie miał "wyrzutów sumienia, że tak cierpię", które musiałby zagłuszać ganianiem na posyłki...
Dokładnie tak samo myślę.
OK, ciąża to stan wyjątkowy, ale czy to od razu oznacza, że z kobiety musimy się przeobrażać w jędzę? Kto normalny ma ochotę jeździć po nocy po mieście i szukać żarcia, bo żona ma ochotę?
Mój mąż też by pojechał, gdybym go o to poprosiła, ale logiczne dla mnie było, że po całym dniu jest wystarczająco zmęczony i chciałby odpocząć, więc jak mnie dopadały jakieś głupie zachcianki (głupie w stylu właśnie fast foodu już natychmiast), to po prostu szłam spać.

A mnie dziwi, ze wszystkie jak jedna uwazacie, ze zachcianki w ciazy są wynikiem bycia jedzą. Jak ktoś jest jedzą to nią będzie. Obojętne czy w ciazy czy nie.
I wszystkie wychodzicie z założenia, ze zachcianki w ciazy ma się co chwila, co piec sekund dosłownie.
Moze i są takie kobiety co to co piec sekund ganiają chlopa wrzaskiem, kopem i przymusem po śledzie w sosie czekoladowym ale cywilizowana istota ludzka jest w stanie wyrazić swoje pragnienia i nie wpaść w kategorie „ciazzilla”.
Ja w ciaźy prosiłam o różne rzeczy o różnych porach ale teraz, siedząc na macierzyńskim to ja się zajmuje wszystkimi aspektami gospodarstwa domowego. Mąż mógłby przyjść do domu, zjeść i usiąść z przysłowiowym pilotem w dłoni. Jak dla mnie tak to działa, dzisiaj ty robisz coś dla mnie a jutro ja dla ciebie. I nie z poczucia obowiązku ale po prostu dlatego, ze chcemy zrobić sobie przyjemność.
 
Do góry