Wykazujesz się niekonsekwencja. To mąż ma po pracy sprzątać i gotować ale nie może poleciec do sklepu bo coś akurat chcesz zjeść będąc w ciazy?
W których? Bo jak Europa długa i szeroka to właśnie widziałam nadmierne folgowanie sobie kobiet w ciazy. W różnych krajach...
W żadnym kraju lekarze nie zalecają ciężarnym żadnej diety, wręcz przeciwnie, każą słuchać ciała i jesc to, czego organizm się dopomina.
Jeśli uważasz, ze z każdej zachcianki można zrezygnować to znaczy, ze nie miałaś typowych ciążowych zachcianek. Po prostu miałaś na coś ochotę i tyle. Z takim czymś da się walczyć. Z zachcianka ciążowa jest to bardzo trudne.
Wczoraj miałam ochotę na kawę ze Starbucksa. Jednak było mi nie po drodze wiec nie pojechałam. Pojechałam dzisiaj bo to była zwykła ochota na coś.
Ale jak w ciazy zachciało mi się kanapki z ogórkiem kiszonym czy rzodkiewki to nie było ze mną rozmowy dopóki tego nie dostałam. Wszędzie mi pachniał ogórek czy rzodkiewka, slinilam się i w ogóle szał. Nie dało się „poczekać”. Zreszta to już nie te czasy. Dzisiaj można jechać do sklepu i zakupić powyższe produkty od ręki.
W obu ciążach nie jadłam słodyczy. Nie lubiłam, odeszły mi. Organizm nie przyjmował. Nie piłam kawy bo organizm nie chciał. Moje ciało dopominalo się różnych rzeczy, innych w każdej ciazy. W pierwszej były to pomarańcze i kanapki „ze wszystkim”. Wysokie składane, pełne sałaty, pomidorów, szynki, cebulek, papryki i innych. To nie jest zła dieta.
W drugiej ciazy jadłam wszystko co pomidorowe i rzodkiewki. Powtarzam....normalnie nie lubie rzodkiewek. Nie jadłam słodyczy, czipsów, nie piłam kawy bo nie mogłam znieść zapachu lub smaku.
Zachcianke na cheeseburgera z McDonaldsa miałam słownie trzy razy. Już nie przesadzajmy, ze po trzech cheeseburgerach przytyje 10 kg. I nie wariujmy, ze facet nie może mi po tego cheeseburgera pojechać „bo się biedaczek zmęczy”.
Skoro to ci wystarcza to dobrze. Ale kolejna niekonsekwencja....obudzić go obudzisz żeby pograć w karty czy obejrzeć film ale po jedzenie nie wyślesz? Przecież jak się chłop nie wyśpi to i tak będzie zmęczony i tak.
Nie interesuje mnie co ktoś robi w swoim zwiazku ale ciężko jest mi się pogodzić ze stawianiem znaku równości między ciążowymi zachciankami a byciem jedzą czy jakimś innym epitetem.
Może i są kobiety, które nie maja zachcianek ciążowych ale to nie znaczy, ze dotyczy to wszystkich. Ja nie wiedziałam co to takiego dopóki w ciąże nie zaszlam. I nie zdawałam sobie sprawy, jakie to może być obezwładniające.