anne
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Lipiec 2009
- Postów
- 911
Dokładnie Luckaa:-)Monikasie a ja Cie świetnie rozumiem bo wiem jak słowa inncyh mogą wpływac na nasze postrzeganie, jak dowiedziałam się że będa bliźniaki byłam przesczęsliwa i biegłam do domu żeby wszytskim powiedzieć, ale jak zobaczyłam wystraszona mine to od razu się załamałam, to naturalne że ktoś wpływa na nasze uczucia bo przecież żyjemymiędzy ludźmi. (gdyby lekarka powiedziała mi to bez uśmiechu o oświadczyła jako pokaranie od razu bym się zdołowała, ale lekarka powiedziała mi to z uśmiechem)
To normalne że udziela nam się czyjś nastrój i podejście,
ale tylko chwilowo na szczęście
A tak pozatym to musisz to przetrwać, taka już nasza polska mentalność, mi też ludzioe się krzywiom jak mówie jak beda miały na imie moje kolejne dzieci, ale nic im do tego, żywić nas nie będą.![]()
A ja spędziłam dzień tak,jak bym była na wczasach
byłam nad wodą z małym i z najstarszym z moich dzieci-Dominikiem,bo córka starsza poszła na imprezkę-urodziny koleżanki swojej,a młodsza "na służbie" u znajomych od wczoraj i dziś też tam nocuje.Popływałam w jeziorku chwilę,na zmianę z synem pilnowaliśmy Misiaka,a potem jeszcze inne niańki doszły -moje koleżanki poprzyjeżdżały też. Misiak pomoczył nóżki też,ale tak darł do tej wody,że musiałam mu zdjąć pampersa i wymoczył całą pupcię
,trochę się bałam,żeby się nie przeziębił ,bo i tak ciągle ma jakieś chrypki ,kaszelki,ale woda była cieplutka-to małe jeziorko-choć miejscami głębokie na 7metrów nawet.Misiak miał dziś mnóstwo wrażeń,na wieczór byliśmy u znajomych,u których nocuje moja Julka i tam bawił się z dwoma psami-ile radości miał z tego
,oby po tych przeżyciach spokojnie sobie spał choć.Jutro rano do kościoła na Mszę,a potem mam gości,też będą dzieci -będzie wesoło,pójdziemy nad San na plażę ,pogrilujemy ,oby tylko pogoda dopisała i Wam życzę dobrej niedzieli

). O 15 skończyłam lekcję i szybko obiad, bo przyjechał szwagier i przeciez zaraz musi być obiad, bo on przyjechał, bo on pracuje cały dzień itepe. Ugotowałam makaron, odgrzałam jeszcze pierogi, które zrobiłam i zamroziłam w zeszłym tygodniu, bo miałam wenę. No i jeszcze usłyszałam, że "dlaczego z mięsem a nie ruskie". O 16, czyli po obiedzie ułożyłam Zosię na drzemke. Koło 17, po małych porządkach miałam czas dla siebie - książka, ale przypomniało mi się, że za godzinę mam jeszcze jedną lekcję, więc trzeba przygotować jakieś materiały. Gdy coś znalazłam okazało się, że wyłączyli prąd i drukarka nie działa, wiec nie mam materiałów. No i potem się okazało, że jednak mam, bo wydrukowałam sobie je już tydzień temu, co zdziwiło nie tylko mnie ale i meża, bo przecież wiadomo od dawna, że robię wszystko na ostatnią chwilę. Po lekcji godzinka zabawy z Zosią, potem kąpiel z tatą (tzn on kąpał Zosię a nie mnie, ale to też jakiś pomysł;-)), ja w międzyczasie poleciałam na pole po truskawki ale do jedzenia, potem położyłam Zosie (prawie godzina - nie może spać w tym upale nawet przy otwartym oknie
) i.... zjadłam truskawki.
nic sie nie chce robic przy takiej pogodzie,moj sredniak pojechal z klasa na wycieczke i maja spedzic caly dzien na dworze,a tu taka pogoda :-( Za godzinke ma przyjsc kolezanka na kawe,wiec sobie troche poplotkujemy 