Byłam dziś w poradni genetycznej i jestem potwornie rozczarowana.
Na wstępie pobrali mi krew na PAPPA, później wywiad co i jak z chorobami rodzinie itp, a na koniec USG - porażka Całe USG trwało może 2 minuty.
Zmierzyła wielkość dziecka, nt, sprawdziła kość nosową i tętno, gdzie kosmówka i koniec!!!
W poprzedniej ciąży byłam w 12 tyg prywatnie na USG prenatalnym i trwało ono z 15 minut. Lekarz sprawdzał po kolei każdy narząd, mierzył główkę, brzuszek. Liczył paluszki itp. Dosłownie wszystko.
Jestem wkurzona, normalnie masówka. Tam było chyba z 30 dziewczyn.
Na wstępie pobrali mi krew na PAPPA, później wywiad co i jak z chorobami rodzinie itp, a na koniec USG - porażka Całe USG trwało może 2 minuty.
Zmierzyła wielkość dziecka, nt, sprawdziła kość nosową i tętno, gdzie kosmówka i koniec!!!W poprzedniej ciąży byłam w 12 tyg prywatnie na USG prenatalnym i trwało ono z 15 minut. Lekarz sprawdzał po kolei każdy narząd, mierzył główkę, brzuszek. Liczył paluszki itp. Dosłownie wszystko.
Jestem wkurzona, normalnie masówka. Tam było chyba z 30 dziewczyn.

Grunt, że wszystko dobrze, najważniejsze pomiary, te markery wad genetycznych są porobione, więc nie masz się czym stresować. A że szybko, bez paluszków i pewnie płci, zwyczajnie szkoda:-(
i też ostatnio zalałam kartę ciąży. Otworzyły mi się w torebce chusteczki nawilżane
więc jest nas więcej 