No generalnie w każdej przychodni jest izolatka i rodzic z podejrzeniem choroby zakaźnej powinien w niej czekać z dzieckiem na lekarza a nie w poczekalni. To ewidentnie wina rodzica, ja zresztą bym wyprosiła takiego rodzica z poczekalni. Jak przychodziłam do przychodni z moimi dziećmi z chorobami zakaźnymi, to nawet ich nie wprowadzałam do poczekalni, tylko siedziały w przedsionku, a ja prosiłam rejestaratorkę o wpuszczenie nas do izolatki. U nas jest to tak urządzone, że wejście do izolatki jest z przedsionka, nie trzeba wchodzić z dzieckiem do poczekalni wcale.
Co do zarażenia, to różnie może być, ale na zapas faktycznie Oliwieczka się nie martw. U mnie w domu Paulina i Patryk przechodzili ospę wietrzną, a Damian przez cały czas przebywając w tym samym domu i śpiąc z Patrykiem w pokoju nie zaraził się, więc niekoniecznie Zosia musi choróbsko załapać. Jednak obserwować musisz, no bo wiadomo, na dwoje babka wróżyła.