reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wprowadzamy nowe pokarmy

Pamientam ze zlotu taka sytuacje jak jedliscie obiad Inga siedziala na kolanach i twoj maz chcial malej dac cos sprobawac z talerza swego i nim wyciagnal wiidelec z kaskiem w jej strone Ty stwierdzilas,"nie dawaj jej bo i tak nie zje" czyli dalas jej jasny komunikat:po co mam probowac skoro nie warto a i tak dostane butle.

Tu nie chodziło o to, żeby jej nie dawać jedzenia - Jacek chciał jej dać ziemniaki, których ona nie cierpi i jakby jej dał, to by nie otworzyła więcej buzi - chciałam, żeby dawał jej mięsko lub co tam było tylko nie ziemniaki - ziemniaki zabijają w niej jakąkolwiek chęć otworzenia buzi:zawstydzona/y:

Z jednej strony może masz rację, że ja za mało się do tego przykładam, a z drugiej, jakbyś przeszła przez to, co ja, żeby tylko dziecko coś zjadło i przybrało na wadze, to też byś się pewnie zastanowiła 10 razy zanim byś jej podała coś, co może spowodować u niej wymioty (strata jednego z nielicznych posiłków) albo ją przegłodziła. Pewnie mam już fioła na tym punkcie.

A do lekarza idę najpierw do pediatry bo mam do niej zaufanie i ew. ona mnie skieruje dalej.
 
reklama
Asiun

To byc moze Twoje przewrazliwienie.bo byc moze akurat w tym miejscu i tamtego dnia mala pokochalaby ziemniaki.tak jest ze wszystkim dlatego trzeba probowac nawet jesli poraz kolejny jest niepowodzenie a nie zychodzic zzalozenia ze znowu zwroci obiad.Probowac,motywowac,zachecac.Duzo czasu i zachodu to wymaga ale nic na sile.Ja nie lubilam slimakow,fuuuuuuuu az ktoregos razu kolega mi podsunal i co od tej pory jestem uzalezniona......
„Tadek Niejadek” to dziecko, które je mało lub takie, które nie je tak, jak życzą sobie tego rodzice. „Tadek Niejadek” niechętnie próbuje nowe potrawy i/lub niechętnie je różnorodne znane mu dania. Tadek Niejadek bywa zarówno chłopcem jak i dziewczynką.
„Tadki” stają się Niejadkami, gdy przestają mieć kontakt z sygnałami płynącymi z ciała: własnym głodem, pragnieniem i poczuciem sytości. Może się to zdarzyć wtedy, gdy są zbytnio kontrolowani i zmuszani w sferze jedzenia.

Fakty i prawidłowości

Wszystkie dzieci chcą jeść.
Większość małych dzieci zjada 1-2 pełne posiłki dziennie.
Przy różnorodnym, wystarczającym doborze produktów, dziecko instynktownie wybiera odpowiednią dla siebie ilość pełnowartościowego pożywienia.
Dzieci uczą się nowych smaków. Dlatego warto serwować im różnorodne potrawy. Zdarza się, że zanim dziecko polubi nowy smak, musi daną potrawę nawet kilkanaście razy spróbować.
Nie ma określonych potraw i produktów, które są niezbędne dla zdrowia, a tylko grupy pokarmowe. I tak na przykład warzywa i owoce są na tym samym poziomie piramidy. Oznacza to, że wszystko jest w porządku, gdy dziecko je jabłka i ogórki, a nie je kapusty i bananów.
Gdy dziecko rozwija się normalnie i ma względnie normalny poziom energii, prawdopodobnie nie ma się czym martwić, nawet jeśli nie je idealnie wg wskazań dietetycznych.
Zazwyczaj dzieci nie spożywają pełnowartościowych poszczególnych posiłków każdego dnia, ale dieta ich równoważy się zwykle na przestrzeni tygodnia.
Sposób, w jaki odżywiają się rodzice, służy dzieciom jako wzorzec do naśladowania.
„Tadek Niejadek” potrzebuje pomocy by stać się „Tadkiem Jadkiem”. Nie należy liczyć, że sam z tego wyrośnie.
Uczenie dziecka niezależności w zakresie jedzenia jest ważnym elementem uczenia go bycia niezależnym człowiekiem w ogóle!
Złota zasada

Z danych tych wynika zasada, która może wydawać się bardzo radykalna, ale jest też bardzo prosta i skuteczna, jeśli chodzi o karmienie dzieci. Dotyczy ona podziału odpowiedzialności. Zgodnie z nim:


Rodzic decyduje

Co podać swojemu dziecku do jedzenia.
Kiedy mu podać jedzenie.
Jak mu podać jedzenie.

Dziecko decyduje

Czy będzie jadło.
Ile będzie jadło.
Rodzic więc odpowiada za to, co dziecko dostaje do jedzenia (biorąc pod uwagę zasady zdrowego żywienia) oraz za sposób i godzinę podania posiłku. Rodzic robi więc zakupy i planuje, co w danym dniu będzie się w domu jadło. Dopiero po tych decyzjach dziecko, spośród podanego mu jedzenia wybiera to, co chce w danej chwili zjeść (jeśli w ogóle), i ile. Równocześnie obowiązkiem dziecka jest przyjście do stołu i respektowanie ustalonych przez rodziców reguł zachowania przy stole.

Jak w Tadku Niejadku odkryć Tadka Jadka

Postaraj się, by podczas posiłków panowała miła atmosfera.
Unikaj rozmów o „marnym jedzeniu Tadka”.
Zadbaj o stałe miejsce spożywania posiłków.
Jeśli dziecko nie ma ochoty na daną potrawę – pozwól mu jej nie jeść i nie szykuj żadnych alternatyw.
Jadłospis oprzyj na głównych posiłkach. Ograniczyć należy przekąski.
Nie używaj jedzenia jako nagrody ani jako kary.
Bądź uważna/uważny na sygnały świadczące o sytości dziecka i szanuj je.
Jeśli dziecko wykazuje taką chęć, pozwól mu na samodzielnie jedzenie.
Jasno określ zasadę spożywania słodyczy, deseru np. po daniu głównym.
Nie karz dziecka za nie zjedzenie wszystkiego z talerza (np. mówiąc „Nie kocham Cię”).
Zachęcaj dziecko do próbowania nowych potraw.
Nie martw się, gdy dziecko nie je produktów ze wszystkich grup pokarmowych w czasie jednego posiłku.
Tadek Niejadek, by zmienić się w Tadka Jadka potrzebuje czasu, a Ty potrzebujesz konsekwencji w przestrzeganiu „Złotej Zasady” i cierpliwości.

Powodzenia zycze a tu link do ciekawej lektury:
ftp://ftp.helion.pl/online/zaklin/zaklin-4.pdf
 
Dzięki za podpowiedzi. Ja chyba trochę przesadzam z tymi kanapkami. Mnie się one kojarzą z wielką pajdą chleba a to faktycznie można drobno pokroić i podać. Tylko Olo ma wciąż kłopoty z braniem pewnych pokarmów do rączki. Problem z mlekiem polega na tym, że mały na widok białego ma znajomy odruch wymiotny... Na szczęście z innymi posiłkami nie ma problemu. Obiadki je chętnie, serki, parówki. A mam pytanie o budyń i lane kluski - robicie je na mleku modyfikowanym? Do budyniu trzeba mleko zagotować, jak to zrobić z modyfikowanym, a lane kluski?

Co do konsekwencji to u nas tez tak jest, że jak Olo nie chce to nie dostaje nic innego. Widać, że nie jest głodny, to się go nie zmusza...

Co do warzyw to Olo surowego wogole nie chce, to nie jak Franek, że wciąga wszystko, ale z gotowanymi nie ma problemu, cała włoszczyna, ziemniaczki, brokuły, kalafior, marchewka... Owoców surowych też nie je... Kręci głową i odmawia.

Będę kombinowac, ale i tak nie jest chyba źle... Mam tylko nadzieję, że nie zafunduję Olkowi jakiś niedoborów przez tą moją dietę... Trochę mnie martwi to niejedzenie surowego, ale może się przekona jak będzie starszy? :-(
 
Lekarka powiedziała, że nie ma powodów do niepokoju, jeśli chodzi o jedzenie Inguni. Zbadała ją, stwierdziła, ze jest zdrowa i wesoła i powiedziała, żeby ograniczać mleko w miarę możliwości i wprowadzać inne pokarmy ale nie nerwowo. I nie martwić się - jeśli nie będzie chciała jeść nic innego to trudno - widocznie jeszcze do tego nie dojrzała.
O tyle jestem skłonna jej uwierzyć, że inna lekarka powiedziała mi to samo.
 
Asiun to super przynajmniej watpliwosci sa rozwiane.Zycze wiele cierpliwosci i wytrwalosci.Pamietam,ze Victor na poczatku rozwalam cale jedzenie po jadalni i kuchni ale jakos to przetrwalam(nie powiem,ze bylo latwo)i teraz jest super.No ale nerwy do kieszeni i to gleboko trzeba schowac.
 
asiun dobrze ze juz wiecej wiesz :) chociaz wlasciwie nic nowego ci nie powiedziano :)
popieram vici ze nerwy do kieszeni i szybko nauczysz malutka jesc nowe posilki :)
 
I nie martwić się - jeśli nie będzie chciała jeść nic innego to trudno - widocznie jeszcze do tego nie dojrzała.
O tyle jestem skłonna jej uwierzyć, że inna lekarka powiedziała mi to samo.
Wiem, że łatwo powiedziec, sie nie martwić ale mysle ze w końcu Ingusi przejdzie. Wcale nie jest tak łatwo, sama widziałam, że macie z tym mega problem. a może faktycznie Ją przegłodzic i wtedy cos innego spróbuje. Nie dawac Ingusi wyboru, ma np zjeść kotlecika i nic więcej, albo kotlet albo nic.
 
A nawiązując do mojego poprzedniego posta tym razem wyprodukowałam dziecko z tych jedzących lepiej:tak:
Igoruch na obiadek zjada bez problemu słoiczek zupki czy tam innej papki (125ml) i popija 100ml rozcieńczonego soczku:-) No a dziś do tego dostał jeszcze deserek w postaci śliwek Gerbera - dałam mu jakieś 40ml, bo się bałam, że jak zje więcej to pęknie:-D
 
reklama
Do góry