Hej dziewczynki. Dawno tu nie zaglądałam ale postanowiłam opisać Wam nasze wrażenia ze żłobka.
Mały w żłobku nigdy nie płakał i nie płacze, sam się potrafi bawić, lubi dzieci, grzecznie wszystko zjada. Panie są nim zachwycone. No i wszystko byłoby pięknie bo Bartek wydaje się zadowolony ze żłobka gdyby nie choróbska.
Mały od maja już kilka razy chorował na oskrzela i gardło, brał już kilka razy antybiotyk

Katar ma non stop. Leżał już w szpitalu z rotawirusem. Ostatnio jest tak że idzie w pn do żłobka a w pt muszę go odbierać bo panie dzwonią że ma gorączkę. Potem tydzień w domu i znowu w pn idzie i w pt już go trzeba zabrać.
Teraz czeka nas dłuższa przerwa bo mamy zakaz z sanepidu

W zeszły piątek znowu zadzwoniły żeby go zabrać. Mały gorączkował i miał kupę ze śluzem. Lekarz kazał dietę zastosować i obserwować. Śluz był nadal więc posiew kału zrobiłam. Wyniku jeszcze nie mam ale już wiem co jest bo pani z sanepidu mnie odwiedziła :-( Okazało się że Bartek ma salmonellę. Oczywiście żłobek od razu powiadomili i wszyscy muszą się przebadać. Wyobrażacie sobie w jakim szoku byłam jak mi mama zadzwoniła i powiedziała żebym szybko z pracy wracała bo pani z sanepidu na mnie czeka :-(Na szczęście lekarz mnie pocieszył. Tego się nie leczy. Organizm sam wydali. Teraz 10 11 i 12 musimy zrobić posiewy. Jeśli będą negatywne to możemy wracać do żłobka.
Także żłobek sam w sobie jest super. Dziecko ma się z kim bawić, robi różne rzeczy których rodzic nie ma czasu z nim robić. Jednak do Bartka wszystkie choróbska lecą jak pszczoły do miodu. Teraz zmieniliśmy lekarza na takiego który nie jest skory do pakowania antybiotyków dziecku.