jeny dziewczyny, u nas tragedia dosłownie... wczoraj pierwszy dzień sama z dziećmi i od razu sie zaczęło... Martynka po obiedzie zaczęła marudzić że brzuszek ją boli, płakała jęczała, na to obudziła się Milenka, nakarmiłam ja i położyłam w leżaczku, to Martynka nagle zaczęła wymiotować. W ostatniej chwili odepchnęłam małą, dosłownie kopnęłam małą bo Martynka by zwróciła prosto na Milenkę
no i wtedy to już jazda na całego. Kanapa brudna, poduszka i koc od którym Tysia leżała też, podłoga na pół pokoju zachlapana, masakra. Jedna płacze, druga płacze, ja biegam po domu w poszukiwaniu mopa, szmat i gąbek zeby jakoś wszystko ogarnąć, Martyna dalej... wzięłam ją do ubikacji to mi jeszcze tam nabrudziła, w końcu rozłożyłam jej pościel na drugiej kanapie i tam lezała. Wtedy małej odechciało się lezeć w leżaczku, musiałam sprzątać dom z nią na rękach, Martynka co chwile marudziła też żebym przy niej siedziała... no mówię Wam dramat. W dodatku mała jak na złość zrobiła kupę taką ze musiałam ją przebrać, wiec od razu ją wykąpałam w expresowym tempie. W końcu Martynka zasnęła ok. 21 po tym jak wymiotowała chyba z 15razy, potem już nie miała czym zwracać a ciągle jej się chciało, a druga wtedy jeszcze odstawiła swój rytuał płaczu, ostatecznie Milenka zasnęła po 22, wiec położyłam sie spać, jednak nie na długo. Martyna obudziła się o północy, zwróciła i też nie mogła zasnąć, więc metodą mojego męża włączyłam jej bajkę na laptopie no i jakoś zasnęła, ale wymiotowała co godzinę, w między czasie musiałam jeszcze pościel zmienić bo zabrudziła. A Lenka tez sobie przypomniala że to przecież można jeść w nocy wiec dawałam jej cycka 3razy w nocy
normalnie pospałam sobie na wszystkie czasy
chwilami miałam ochotę zamknąć się w łazience i płakać razem z dziewczynkami, jedną obsraną a drugą obrzyganą. Nigdy więcej takich akcji!!!! dziś już lepiej, chociaż Tysia wciąż mówi ze sie źle czuje, wiec siedzimy w domu.
no i wtedy to już jazda na całego. Kanapa brudna, poduszka i koc od którym Tysia leżała też, podłoga na pół pokoju zachlapana, masakra. Jedna płacze, druga płacze, ja biegam po domu w poszukiwaniu mopa, szmat i gąbek zeby jakoś wszystko ogarnąć, Martyna dalej... wzięłam ją do ubikacji to mi jeszcze tam nabrudziła, w końcu rozłożyłam jej pościel na drugiej kanapie i tam lezała. Wtedy małej odechciało się lezeć w leżaczku, musiałam sprzątać dom z nią na rękach, Martynka co chwile marudziła też żebym przy niej siedziała... no mówię Wam dramat. W dodatku mała jak na złość zrobiła kupę taką ze musiałam ją przebrać, wiec od razu ją wykąpałam w expresowym tempie. W końcu Martynka zasnęła ok. 21 po tym jak wymiotowała chyba z 15razy, potem już nie miała czym zwracać a ciągle jej się chciało, a druga wtedy jeszcze odstawiła swój rytuał płaczu, ostatecznie Milenka zasnęła po 22, wiec położyłam sie spać, jednak nie na długo. Martyna obudziła się o północy, zwróciła i też nie mogła zasnąć, więc metodą mojego męża włączyłam jej bajkę na laptopie no i jakoś zasnęła, ale wymiotowała co godzinę, w między czasie musiałam jeszcze pościel zmienić bo zabrudziła. A Lenka tez sobie przypomniala że to przecież można jeść w nocy wiec dawałam jej cycka 3razy w nocy
normalnie pospałam sobie na wszystkie czasy
chwilami miałam ochotę zamknąć się w łazience i płakać razem z dziewczynkami, jedną obsraną a drugą obrzyganą. Nigdy więcej takich akcji!!!! dziś już lepiej, chociaż Tysia wciąż mówi ze sie źle czuje, wiec siedzimy w domu.

