Tygrysku - ja jeszcze swoich koszulek nie dostałam, ale pieniądze wysłałam dopiero wczoraj rano więc dzisiaj na pewno mają już je na koncie. Myślę, że dzisiaj nadadzą paczkę i mam nadzieję, że nie będzie problemów. A że koszulki podśmierdują to chyba masz rację, że to przez barwniki. Ja też miałam zamiar je przeprać, bo sama nie lubię takiego "zapachu nowości".
A wczoraj - o dziwo, błyskawicznie - dostałam resztę zamówionych gadżetów z Allegro: klapki pod prysznic, szlafroczek, akcesoria dla maluszka tj. pieluszki flanelowe, tetrowe, wkładki laktacyjne, wkłady poporodowe, pokrowiec na przewijak etc. Na szczęście wszystko okazało się zgodne z opisem, pachnące, ale i tak wylądowało w pralce :-). Co prawda już nie mam gdzie suszyć tego wszystkiego, ale mam nadzieję, że kolejna porcja prania jakoś wlezie na suszarkę.
A ja wczoraj byłam na kolejnej wizycie kontrolnej. Na szczęście z maluszkiem wszystko OK, rośnie sobie spokojnie - waży już 1700 g. Czyli ponoć tyle ile powinien. Nieśmiało zaczęłam pogawędkę na temat sposobu rozwiązania ciąży. Zauważyłam, że mój doktor nie bardzo miał ochotę na ten temat (on nigdy nie ma, bo i tak ostatecznie to nie on podejmuje decyzje w kwestii wyboru: poród sn czy cc, tylko jego szef, ordynator oddziału). Niemniej jednak orzekł, że jak Tymuś będzie w okolicy terminu porodu ważył podobnie jak Kuba, czyli ok. 3700, to raczej skończy się cięciem. A jeśli synuś będzie mniejszy to pewnie będziemy próbować porodu naturalnego ale - jak się wyraził - "nic na siłę". Trochę się wkurzyłam tym laniem wody, bo panicznie się boję porodu siłami natury. Już raz to przerabiałam i tylko się namęczyłam niepotrzebnie. Jak Kubę doktor "ważył" na tydzień przed porodem, to wyszło niecałe 3000 g czyli dość niewiele. A urodził się 3700 g. Więc nie bardzo wierzę tym ocenom. Znając moje szczęście, tym razem też przy mierzeniu dzieciątka za pomocą USG wyjdzie niewiele, a urodzi się sporo większe. I każą mi się męczyć naturalnie.