Ja mialam podobnie.karmienie piersia lubilam ale...Np.w szpitalu z 5 dziewczyn na sali to ja mialam najmniej mleka w cyckach-kompleksy.Tzn te polozne mnie wpedzily w kompleksy.Dziecko darlo sie z glodu,wiec poprosilam o dokarmianie-i mialam spokojniejsza psychike ze chociaz mala nie gloduje.Potem w domu rozbujalam laktacje (ciezka walka-termofor,masaze,prysznice,czeste dostawianie) i karmilam mala 4 razy na dobe,reszte butla (na noc zawsze butla zeby lepiej przesypiala noce).Sam proces karmieia lubialm,bo sie przytulalysmy ale...do nas czesto ktos przychodzi.Znikanie na 20 minut w drugim pokoju zostawiajac goscia samego bo akurat przypada pora karmienia bylo meczace i klopotliwe.Obolale sutki tez,chociaz troche sie potem przyzwyczaily.Mleko kapalo mi na plytki w lazience z cyckow po kapieli,nad ranem miewalam mokra koszule-i ten zapach mleka...mnie on nie odpowiadal...Ogolnie jak Julita wybrala butle to nie plakalam i traktuje to jako blogoslawienstwo-zawsze i przy kimkolwiek moge ja szybko na karmic,na spacerze itp.Tak samo jak traktuje soczewki kontaktowe jako blogoslawienstwo zamiast okularow-cos na tej zasadzie (mam spora wade wzroku),albo jak pampersy zamiast pieluch tetrowych.