Ojej, a ja już się wlaściwie nastawiłam na ten wywoływany poród ale po tym co napisała
mju to już sama nie wiem

Dostaję już na głowę od tego czekania, termin minął, mam koszmary, w nocy budzę się i sprawdzam czy mały się rusza, jak nie to już się ubieram by leciec do szpitala...mąż mnie ciągle uspokaja ale czuję że on też się martwi, chyba bardziej moim stanem niż tym że coś może pójść nie tak. Nie jest to moja pierwsza ciąża ale pierwsza donoszona i pewnie dlatego histeryzuję. Mały przeciąga się na wszystkie strony, pobolewa mnie lekko podbrzusze, poza tym chyba nic się nie dzieje. Dziś mam wizytę i właściwie to powinnam napisac dopiero po niej ale tak już sie martwię ze musiałam się wygadać.

Zazdroszczę wszystkim dziewczynom które już mają malenstwa ze sobą.