w skrócie - jak nierzadko
sr - lekki maz krwi na stolcu u Soni mimo braku zatwardzenia - myslę - ee po urodzinach, które cały weekend trwaly "swiństw" sie najadla to ma..
czw - już dałam movicol (ten blonnik w proszku na lekkie rozluźnienie kupy) a mimo wszystko krew w odbycie po kupie - nie do końca widzialam co i jak bo do sedesu robiła w gościach
pt - znowu movicol (tam dla wsparcia coby jelita nie podrazniac kolejnym "ładunkiem" i juz na maxa(!) pływajace skrzepy krwi w nocniku mimo BRAKU zatwardzenia - pt weekend nadchodzi - jakos wcisnelam nas do lekarki na popołudnie
Wnioski lekarki po przeprowadzonym wywiadzie - prowadzi Sonie dopiero od pol roku;
pomimo ze Sonia piła już normalne mleko modyfikowane ktore niby podobne do krowiego, uważa ze to od wprowadznia własnie krowizny do diety - zaczelam ponad tydzien temu jej dawac na wieczór z miodem, a rano mm. Mimo tego ze dostawala wczesniej nabial w postaci jogurtow, serow itd itp jednak to przewazyło dawke akceptowalna przez organizm na chwile obecna...
kazała odstawic, obserwowac a we wtorek przyjsc na pobranie krwi i z probka kału - i wiecie co - w ciagu 24h krwawienie przy oddawaniu kupy ustało!!!!! szok!!!!!
te wtorkowe badania maja wyklarowac do konca sytuacje ale wychodzi na to ze lekarka miala racje...
Poza tym zrobiłam 2 błędy:
1. odrazu dałam z miodem zamiast najpierw poczekac na reakcje organizmu - no bo miod wczesniej w sumie spozywala czy w herbacie czy na chlebie a z kakaem nie chcialam dawac...
2. nie przegotowywałam tego mleko tylko podgrzewałam
Ale mówie wam, jak zobaczyłam te skrzepy plywajace w nocniku... wymiekłam psych... a dziecko - zywe srebro, rozesmiane, rozśpiewane, temp. brak, apetyt jest - wszystko OK, zatwardzenia brak a i młoda pytałam czy bolało jak robiła kupke to mówiła że nie... ehhh

We wt do przychodni a wyniki pewnie gdzies za tydzien...