reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zły stan psychiczny w ciąży

G

guest-1705765812

Gość
Dziewczyny ratunku! Jestem w 7 tc. Z mężem staraliśmy się o dziecko, ale to co się ze mną teraz dzieje jest nie do wytrzymania. Cały czas płaczę, otwieram oczy i odrazu płaczę momentami aż się zanoszę i nie mogę oddychać, a płacz kończy się wieczorem kiedy już z braku sił po prostu padam. Nie ma chęci do robienia czegokolwiek, mam wrażenie że moje życie się już skończyło. A przecież chciałam tego dziecka to dlaczego teraz mam takie myśli? Dochodzi do tego że idąc do lekarza mam nadzieje że go już tam nie ma :( nie wiem co robić i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Mąż już też ledwo daje radę i widać że mój stan uderza również w niego. Nie mogę nawet na chwilę wrócić myślami do wspomnień sprzed ciąży (mojego życia sprzed ciąży) bo odrazu dostaje ataku paniki, płaczu. Mam wrażenie, że chciałabym do tego wrócić i że dopiero teraz jestem tego świadoma. Nie wiem jak długo wytrzymam jeszcze ten stan bo już jestem na skraju wytrzymałości. Czy któraś z Was może tak miała? Jak sobie poradziłyście?
 
reklama
Dziewczyny ratunku! Jestem w 7 tc. Z mężem staraliśmy się o dziecko, ale to co się ze mną teraz dzieje jest nie do wytrzymania. Cały czas płaczę, otwieram oczy i odrazu płaczę momentami aż się zanoszę i nie mogę oddychać, a płacz kończy się wieczorem kiedy już z braku sił po prostu padam. Nie ma chęci do robienia czegokolwiek, mam wrażenie że moje życie się już skończyło. A przecież chciałam tego dziecka to dlaczego teraz mam takie myśli? Dochodzi do tego że idąc do lekarza mam nadzieje że go już tam nie ma :( nie wiem co robić i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Mąż już też ledwo daje radę i widać że mój stan uderza również w niego. Nie mogę nawet na chwilę wrócić myślami do wspomnień sprzed ciąży (mojego życia sprzed ciąży) bo odrazu dostaje ataku paniki, płaczu. Mam wrażenie, że chciałabym do tego wrócić i że dopiero teraz jestem tego świadoma. Nie wiem jak długo wytrzymam jeszcze ten stan bo już jestem na skraju wytrzymałości. Czy któraś z Was może tak miała? Jak sobie poradziłyście?
Czy jesteś pod opieką psychologa? Jak nie, to od tego bym zaczęła. Mi to bardzo pomaga.
 
Czy jesteś pod opieką psychologa? Jak nie, to od tego bym zaczęła. Mi to bardzo pomaga.
Nie i wątpię w to że mi to pomoże. Rozmawiam o tym z mężem i koleżanką która też nie miała łatwej ciąży. Ale mi to nie pomaga to co miałby mi pomoc psycholog. Przecież lekarstw i tak nie przepisze…
 
Absolutnie nie bagatelizuję Twoich uczuć, ale może pomóc świadomość, że masz na początku ciąży kompletne zamieszanie hormonalne, a hormony nieźle potrafią namieszać w głowie.
W kwestii psychologa, to zależy co jest źródłem Twoich nerwów. Mi psycholog w drugiej ciąży nic by nie dał, bo po prostu bałam się porodu i szpitala, więc też nie chciałam iść. Mimo wszystko z tego co opisujesz warto byłoby, żebyś spróbowała rozmowy. Jestem wielką fanką osiągnięć farmacji, ale myślę, że na tak wczesnym etapie leki to ostateczność. Poczytaj o możliwych działaniach niepożądanych dla matki i płodu. Mi pomogła metoda trzeźwiejących alkoholików - dzisiaj nie biorę leku, zobaczymy jutro. I tak mi się udało dociągnąć do porodu bez medykamentów.
Jeśli chodzi o myśli o życiu sprzed ciąży, to totalnie rozumiem co czujesz. Ja do dzisiaj czasem wspominam dawne życie, a jak córki dadzą mi w kość to zdarza mi się popłakać trochę nad minionymi latami. To prawda, że już nigdy nic nie będzie tak samo - ale to nie znaczy, że będzie gorzej. Przecież bezdzietni też mają straszne chwile smutku :) Wszystko co czujesz jest normalne i wiele kobiet w ciąży tak ma.
 
Nie i wątpię w to że mi to pomoże. Rozmawiam o tym z mężem i koleżanką która też nie miała łatwej ciąży. Ale mi to nie pomaga to co miałby mi pomoc psycholog. Przecież lekarstw i tak nie przepisze…
Jestes w 7tc to jeszcze nie wiesz czy ciąża będzie łatwa czy nie.

Psychog porozmawia, spróbuje dotrzeć do źródła Twoich problemow. Bo na ten moment szkodzisz sama swojemu dziecku taką nerwówką.

To co czujesz jest po części normalne. Nawet przy wystaranym i wyczekanym dziecku jest ten moment, że coś się kończy. Dziecko nie od razu cieszy, a kobieta w ciązy moze nie byc zalewana falami miłości do tego, co ma w brzuchu ;) zwłaszcza jak akurat ma fale mdłości.
Niepokojący jest Twój płacz i panika.

Życie będzie teraz inne, ale spokojnie. To nie tak, że się wszystko kończy.
 
Nie i wątpię w to że mi to pomoże. Rozmawiam o tym z mężem i koleżanką która też nie miała łatwej ciąży. Ale mi to nie pomaga to co miałby mi pomoc psycholog. Przecież lekarstw i tak nie przepisze…
Wiesz ja wielokrotnie rozmawiałam z mężem i mamą ale to nie do końca o to chodzi w terapii, zwłaszcza w nurcie behawioralno - poznawczym. Musiałabyś spróbować żeby sie przekonać ale terapia ma cie wyposazyc w odpowiednie narzędzia a nie rozwiązać problem.
 
Nieważne czy ciąża jest łatwa czy nie. Zresztą moim zdaniem żadna nie jest łatwa. Można leżeć całą ciążę i całkiem dobrze się trzymać, a można nie mieć za bardzo problemów z utrzymaniem i rozwojem płodu, ale nie widzieć sensu w życiu.

A ja ryczałam podwójnie jak słyszałam, że nerwami szkodzę dziecku. Raz, bo było mi źle, dwa, bo "szkodziłam dziecku", a przecież tego nie chciałam. Sorry, ale to jest głupie gadanie.
 
Wiesz ja wielokrotnie rozmawiałam z mężem i mamą ale to nie do końca o to chodzi w terapii, zwłaszcza w nurcie behawioralno - poznawczym. Musiałabyś spróbować żeby sie przekonać ale terapia ma cie wyposazyc w odpowiednie narzędzia a nie rozwiązać problem.
Dokładnie tak.
 
Nie i wątpię w to że mi to pomoże. Rozmawiam o tym z mężem i koleżanką która też nie miała łatwej ciąży. Ale mi to nie pomaga to co miałby mi pomoc psycholog. Przecież lekarstw i tak nie przepisze…
Nawet gdyby Twój mąż był psychologiem specjalizującym się w terapii ciężarnych, to i tak musielibyście szukać pomocy na zewnątrz, bo nie prowadzi się terapii żony i własnej. A zdaje się, że jednak Twój mąż dopiero od niecałego miesiąca ma do czynienia z przerażoną ciężarną? Koleżanka zaś pewnie rozmawia z Tobą przez pryzmat swojej ciąży i jej sposób funkcjonowania najwyraźniej nijak się ma do Twojego, skoro rozmowy z nią nie pomagają. Możesz też iść do psychiatry, on Ci leki wypisze, jeśli uzna je za konieczne. Poproś męża, żeby znalazł specjalistę, umówił Cię i tam z Tobą pojechał, jeśli jesteś w takim odrętwieniu, że sama nie masz do tego motywacji.
 
reklama
Nieważne czy ciąża jest łatwa czy nie. Zresztą moim zdaniem żadna nie jest łatwa. Można leżeć całą ciążę i całkiem dobrze się trzymać, a można nie mieć za bardzo problemów z utrzymaniem i rozwojem płodu, ale nie widzieć sensu w życiu.

A ja ryczałam podwójnie jak słyszałam, że nerwami szkodzę dziecku. Raz, bo było mi źle, dwa, bo "szkodziłam dziecku", a przecież tego nie chciałam. Sorry, ale to jest głupie gadanie.
Dokladnie w tym drugim akapicie widzę siebie :)
 
Do góry