reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zostałam sama z 4-miesięczną córeczką, jak sobie radzić? :/

Natalinaa, teraz ja chyba muszę iść do prawnika... Mam już serdecznie dość :(
 
reklama
Poldka umów się będziesz się pewniej czuła i poznasz swoje prawa i możliwości. Szkoda ze nie jesteś z środkowej Polski ja byłam u świetnej kobiety prawniczki.
Ja mam tak zmienne odczucia ze sama nie wiesz. . . teraz sobie myślę że to może jakaś jego gra tylko chyba jakby grał to nie chodziłby na terapię nawet sam. Przykre jest to.ze po 5 latach nie znam tego człowieka
 
Wyobrażam sobie jak się musisz czuć. Pojawia się nadzieja i niby zaczyna być dobrze, po czym znowu wszystko się wali. Ciężko cokolwiek powiedzieć. Musisz czekać i obserwować co się będzie działo. Terapia na pewno poukłada mu trochę w głowie, ale nie zmieni jego charakteru.
Mój to chyba ma jakieś zaburzenia osobowości. Jednego dnia wyzywa, grozi, że mi dziecko zabierze, a dwa dni później jak gdyby nigdy nic mówi, że chce po nas przyjechać. Pytam się gdzie moje przeprosiny, to odpowiada, że jemu też sie należą. I tak w kółko. Ta szarpanina już się tak długo ciągnie, że jestem wykończona. On sobie wymyślił, że problemy zaczęły się w lutym, gdy moja mama się wtrąciła, tj. stanęła w mojej obronie pierwszy raz. Kompletnie nie dociera do niego, że ja już prawie rok przez niego płaczę, że się wykańczałam, gdy się dziecko urodziło, że od dawna mnie nie szanował i okłamywał. Dla niego przyczyną wszystkiego jest to, że moja mama się wtrąciła i uważa, że rodzice mną manipulują. Stara się jak może żeby tylko winę od siebie odsunąć. A ja mam już dość. Nigdy do niego nie dotrze, nigdy nie zrozumie, a co za tym idzie nic nie zmieni.
 
Natalinaa jak tam nastrój? Były jakieś niespodzianki w weekend? Poza intercyzą oczywiście.
U mnie tylko gorzej i gorzej ze związkiem. Na odległość nic nie da się naprawić, a niestety on już dawno odpuścił i muszę się pogodzić z tm, że jemu po prostu nie zależy.
Jedyny pozytywny akcent w tym wszystkim dostałam dzisiaj z pracy. Przedstawili mi dzisiaj świetną propozycję i moźe nie będę musiała odchodzić po macierzyńskim :)
 
Generalnie sytuacja z intercyza aż tak bardzo mną nie wstrząsnęła ponieważ i tak to co mamy to ma tylko On ponieważ to interes założony przed naszym ślubem. On chyba boi się że będzie chciał coś rozbudować i może nam coś się nie udać i wtedy zostanie z kredytami i będzie musiał mi połowę oddać. To taka forma obrony ale dobrze ja też nie chce mieć nic wspólnego z jego kredytami. Wiadomo w takim momencie trochę z tym przesadził ale jak ma mi płacić co miesiąc to niech taki układ między nami zostanie.

Wczoraj Nas odwiedził niespodziewanie. Chciał jechać na jedzonko ale niestety ja jechalam załatwić swoje sprawy i wszedł do synka. Nie powiem bo zalatwialam je w mig żeby się z nim zobaczyć...pisaliśmy wczoraj ale specjalnie mi nie powiedział ze przyjedzie chyba chciał sprawdzic co robię ...
Kupił moje ulubione ciastka i powiedzieliśmy trochę. Planował wspólne wakacje tylko do tego czasu czyli do czasu lipca chce żebyśmy już wrócili do męża do domu...on też ma taką nadzieję a ostatnio powiedział ze tak sobie myślał że chciałby już po 1 czerwca normalnie funkcjonować. Więc może On bierze Nas na przetrzymanie jak jakieś terminy sobie wyznacza?! Ciężki z niego człowiek. A Tobie Poldka z jednej stony zazdroszczę bo ja mam nadzieje ale też boję się że to wszystko i tak się posypie. Bo bardzo ciężka droga przed nami. Ja jak.cos to jestem zdolna do poświęceń ale jego znam i wiem ze z nim jest gorzej...ale.mam ta głupia nadzieje
 
A wiesz może po prostu chciał wam zrobić niespodziankę, niekoniecznie chciał sprawdzić Ciebie. A te terminy... Większość facetów to zadaniowcy, którzy wszytko muszą zaplanować, więc może dlatego tak do tego podchodzi. I stąd te daty. Dał sobie pewnie czas do 1 czerwca żeby jak najwięcej zdziałać i naprawić.
Mi nie ma czego zazdrościć. To, że straciło się nadzieję na normalną rodzinę nie jest powodem do zazdrości :( także Ty sie ciesz, że on się jeszcze stara. Daj z siebie wszystko, żebyś miała pewność, że zeobiłaś wszystko co w Twojej mocy żeby was ratować, a jak mimo wszystko nie wyjdzie to przynajmniej do siebie żalu nie będziesz mogła mieć.
 
Hej! Jak sprawy Natalinaa? Ruszyło się coś?

U mnie tylko gorzej. Nawet jak pojawia się światełko nadziei, to zaraz gaśnie. Nie zależy mu na nas i tyle :(
 
reklama
Właśnie myślałam o Tobie. Serio miałam położyć synusia spać i napisać.
U mnie cały czas w takim dziwnym układzie...my tutaj On tam...On nas odwiedza ostatnio my byliśmy na kolacji, zamówił kwaterę na wakacje ... i właśnie pytałam się jego jak z Nami bo jutro chce Nas zabrać do siebie...ale na kilka godzin wiec juz się oburzylam i powiedziałam ze musimy to w końcu poukładać jak należy...Powiedział że chce dokończyć prace a to dokończy za 1, 5 tygodnia i dał do zrozumienia ze wtedy będzie mógł Nas zabrać do siebie...to jest żałosne ale ja chyba jestem od niego uzależniona jakoś emocjonalnie i na wszystko się godze. Najgorsze jest to że On to wszystko z taką dobrocią serca robi... mówi ze musi to wszystko ułożyć pomału ze chce żeby Nasz związek teraz na takim poważnym fundamencie stanął. I wystarcza mu widywanie dziecka 2 albo 3 razy w tygodniu a tak sobie w domu odpoczywa...teraz dokończy swoją robotę na spokojnie i będzie miał luz i wtedy sobie rodzine przywiezie i tyle. Pan wygodnicki a najgorsze jest to że Pani psycholog nie widzi w tym nic złego....chyba jestem z innej planety
 
Do góry