reklama
Magdalenka
Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 9 Styczeń 2005
- Postów
- 1 236
Dziewczyny jest jeszcze cos takiego, że jak sie podjęło jakies zobowiązania to dorosły człowiek nie mówi dzisiaj mi sie znudziło i do widzenia. Ja mam nadzieję, że mi sie w głowie nie poprzewraca, ale jakby co to nie mam możliwości zabrania "swojego" dorobku zycia, powiedzenia żegnaj i zamknięcia drzwi. W jakiś sposób moi bliscy są chronienie.
A do tego ja jestem dumna jak mój mąż mnie przedstawia jako swoją żonę a jaka jestem dumna ja moge powiedzieć to mój mąż! Do siebie nie zwracamy sie per mężu/ żono tylko czule;-).
A do tego ja jestem dumna jak mój mąż mnie przedstawia jako swoją żonę a jaka jestem dumna ja moge powiedzieć to mój mąż! Do siebie nie zwracamy sie per mężu/ żono tylko czule;-).
minka_12
Majowe mamy'08 Mama i Macocha ;-)
Magdalenko masz rację w 100%, ja chciałabym byc Roberta żoną, jest wiele powodów ;-) ale póki co na to się nie zapowiada, może za parę lat... Jak na razie to tylko "obcy" mówią do mnie "Pana zona" lub "Pani mąż". Dobrze ze nie ma reakcji w stylu "to nie moja żona". nawet kiedyś do Konrada ktos powiedział kiedys bo mama ma zawsze rację (miał na myśli mnie) a on nie zaprzeczył ;-)
mamabartusia
Fanka BB :)
No cóż, to i ja podam Wam łapkę:-) (kocią hihihi). Chociaż słowa konkubinat niecierpie, kto to wogóle wymyślił !!!!???? Nie lepiej partner, albo już nawet chłopak? Czasami, kiedy dla żartu chcę zdenerwować mojego mężczyznę mówię do niego ''konkubencie'' ty mój wiadomo jaka reakcja;-)
A jeśli chodzi o spór ''ślubny'' to ja myślę, że jeśli związek jest w porządku, ślub go nie zepsuje, a jeśli nie jest, to na pewno obrączka niczego nie poprawi.
Nasz Bartuś nie był planowany i dowiedzieliśmy się o nim, kiedy nasza sytuacja(zwłaszcza finansowa) była nie do pozazdroszczenia, poza tym: bilety lotnicze już były zabukowane, wymówienia z prac w toku a kontrakty o nową pracę już niemal podpisane. Ślub wtedy odpadał. Na szczęście tu gdzie żyjemy nikogo nie obchodzi, czy jesteśmy małżeństwem czy nie, jesteśmy nawet rozliczani jako para, bo w UK jest taka możliwość. W Polsce wiem, że to trudniejsze i jeszcze do tego dochodzi większa presja społeczna, bo cokolwiek by nie mówić, olewać itd. to jest to denerwujące kiedy po raz któryśtam trzeba tłumaczyć pewne sprawy.
Mimo tego wszystkiego mi coraz bardziej przeszkadza taki układ, choć sama nie wiem dlaczego :-( Powodów pewnie jest wiele m.in. wizja ślubu z całą jego piękną otoczką ;-)i takie tam inne sprawy z tym związane(oczywiście to nie jedyny powód). Stwierdziliśmy jednak, że jeśli ślub, to tylko w Polsce.
A jeśli chodzi o spór ''ślubny'' to ja myślę, że jeśli związek jest w porządku, ślub go nie zepsuje, a jeśli nie jest, to na pewno obrączka niczego nie poprawi.
Nasz Bartuś nie był planowany i dowiedzieliśmy się o nim, kiedy nasza sytuacja(zwłaszcza finansowa) była nie do pozazdroszczenia, poza tym: bilety lotnicze już były zabukowane, wymówienia z prac w toku a kontrakty o nową pracę już niemal podpisane. Ślub wtedy odpadał. Na szczęście tu gdzie żyjemy nikogo nie obchodzi, czy jesteśmy małżeństwem czy nie, jesteśmy nawet rozliczani jako para, bo w UK jest taka możliwość. W Polsce wiem, że to trudniejsze i jeszcze do tego dochodzi większa presja społeczna, bo cokolwiek by nie mówić, olewać itd. to jest to denerwujące kiedy po raz któryśtam trzeba tłumaczyć pewne sprawy.
Mimo tego wszystkiego mi coraz bardziej przeszkadza taki układ, choć sama nie wiem dlaczego :-( Powodów pewnie jest wiele m.in. wizja ślubu z całą jego piękną otoczką ;-)i takie tam inne sprawy z tym związane(oczywiście to nie jedyny powód). Stwierdziliśmy jednak, że jeśli ślub, to tylko w Polsce.
Lilka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Styczeń 2005
- Postów
- 10 824
sama zyłam 3 lata w wolnym zwiazku,slub wzielismy cywilny-szybki z powodu wyjazdu juz meza zagranice.....i nie mam nic przeciwko takim zwiazkom
kazdy zyje jak chce
wkurza mnie jednak zasciankowosc jaka w naszym kraju panuje...
np. mieszkalismy an poczatku z moja mamą i sasiedzi pytali sie jej jak ''ona moze na to pozwolic?'' mielismy juz coreczke i ja nie wiem co takie typy sobie myslały?? ze co?? ze ojciec-moj partner, miałby byc ''odwiedzajacy''nas jak za czasów kawalerskich??
pamietam na naukach przedmalzenskich jak ksiadz powiedział ze zycie bez slubu to zycie na ''karte rowerowa'' buhahaa
do dzisiaj z Karolem smiejemy sie z tego okreslenia
slubu nie bralismy bo zawsze chcielismy huczny a funduszy na to nie było..
teraz planujemy za 2 lata wyprawic sobie slub o jakim zawsze marzylismy...ale mniejsza z tym
co chciałam:
jedna z was pisała tutaj ze np.sa problemy po smierci partnera z testamentem chociazby
a z tego co sie orientuje,jesli zyje sie bez slubu cywilnego,to po smeirci partnera (jesli ma sie z nim dzieci) nie nalezy sie dzieciom renta rodzinna.....czy to na 100% prawda to nie wiem ale obiło mi sie o uszy
nie wspomne o problemach ze strony koscioła jesli partner umrze....w moejej miejscowosci zdarzyło sie ze ksiadz nie pochował
jest wiele problemow...ale jak ludziom tak dobrze to niech tak zyja
kazdy zyje jak chce
wkurza mnie jednak zasciankowosc jaka w naszym kraju panuje...
np. mieszkalismy an poczatku z moja mamą i sasiedzi pytali sie jej jak ''ona moze na to pozwolic?'' mielismy juz coreczke i ja nie wiem co takie typy sobie myslały?? ze co?? ze ojciec-moj partner, miałby byc ''odwiedzajacy''nas jak za czasów kawalerskich??
pamietam na naukach przedmalzenskich jak ksiadz powiedział ze zycie bez slubu to zycie na ''karte rowerowa'' buhahaa
do dzisiaj z Karolem smiejemy sie z tego okreslenia
slubu nie bralismy bo zawsze chcielismy huczny a funduszy na to nie było..
teraz planujemy za 2 lata wyprawic sobie slub o jakim zawsze marzylismy...ale mniejsza z tym
co chciałam:
jedna z was pisała tutaj ze np.sa problemy po smierci partnera z testamentem chociazby
a z tego co sie orientuje,jesli zyje sie bez slubu cywilnego,to po smeirci partnera (jesli ma sie z nim dzieci) nie nalezy sie dzieciom renta rodzinna.....czy to na 100% prawda to nie wiem ale obiło mi sie o uszy
nie wspomne o problemach ze strony koscioła jesli partner umrze....w moejej miejscowosci zdarzyło sie ze ksiadz nie pochował
jest wiele problemow...ale jak ludziom tak dobrze to niech tak zyja
To i ja się z wami podzielę. Bo też żyję w konkubinacie, choć to straszne określenie i go nie lubię. Ślubu nie planujemy bo ja niedawno się rozwiodłam i on też jest rozwiedziony i zgodnie twierdzimy że doświadczenia z poprzednich związków nie są na m potrzebne. Dobrze nam tak jak jest. On traktuje moje dzieci jak swoje jego mama i siostra też. Mnie juz okrzyknęły synową i bratową i wszędzie przedstawiają mnie jako żonę WOjtka. Co dalej bedzie to czas pokaże ale nie myśłę że w kwestii formalnej cokolwiek się zmieni
zQo
Entuzjast(k)a
no to i ja sie dopisze:-) tez zyje w konkubinacie chociaz wogole nie uzywam tego slowa dla nas to jestesmy maz i zona i tak tez o sobie mowimy do innych,pewnie juz dawno bylibysmy po slubie gdyby nie to ze ja wdowa jestem i jako samotna matka co nie co bym stracila ,zadnych przeszkod nie innych nie mamy bo ja wdowa a on kawaler:-)
anka26_x_07
Mama Laury :)
Witam konietki ja rowniez dopisuje sie do waszego grona.
Zyje w konkubinacie, ojejku jakie okropne okreslenie, jestesmy razem od 2 lat 6 tygodni temu na swiat przyszla Nasza kruszynka.Niestety slubu nie planujemy a to dlatego ze ja od poczatku mowilam ze papierek do niczego nie jest mi potrzebny a Moj jest rozwodnikiem i chcialby wziasc slub ale jak slyszy moja gadke to mu slabo
Wczesniej bylam w zwiazku 12 lat planowalismy slub nawet bylismy zareczeni ale niestety uciekłam.
Nie wiem czy teraz trafilam na faceta z ktorym bym chciala wziasc slub
Moze kiedys ?? Wiem ze slub zalatwia duzo spraw zwiazanych z majatkiem ale ja nie chce od nikogo niczego.Sama tez dam sobie rade
Zyje w konkubinacie, ojejku jakie okropne okreslenie, jestesmy razem od 2 lat 6 tygodni temu na swiat przyszla Nasza kruszynka.Niestety slubu nie planujemy a to dlatego ze ja od poczatku mowilam ze papierek do niczego nie jest mi potrzebny a Moj jest rozwodnikiem i chcialby wziasc slub ale jak slyszy moja gadke to mu slabo
Wczesniej bylam w zwiazku 12 lat planowalismy slub nawet bylismy zareczeni ale niestety uciekłam.
Nie wiem czy teraz trafilam na faceta z ktorym bym chciala wziasc slub
Moze kiedys ?? Wiem ze slub zalatwia duzo spraw zwiazanych z majatkiem ale ja nie chce od nikogo niczego.Sama tez dam sobie rade
a propo wpadki, to mi się tak przydarzyło i dzidzia się urodziła, wzięliśmy ślub cywilny (kościelny nie bo nie jestem katoliczką)i nie żałuję tego mimo że jak zaszłam w ciąże to nie znaliśmy się długo (wcale się nie znaliśmy, ;-))teraz dobrze nam się układa i jeszcze lepiej będzie jak wyprowadzimy się od teściów,
a pomyśleliście o dzieciach, czy one nie ucierpią na tym że rodzice żyją bez ślubu?
a pomyśleliście o dzieciach, czy one nie ucierpią na tym że rodzice żyją bez ślubu?
reklama
M
m_ktosia
Gość
hejka, dopisuje sie,,, nie przeczytalam watku wiec nie wiam czy macie tu taki przypadek jak ja , pewnie nie
wiec tak
jestem po slubie, ponad rok, jednak dla rodziny zyje w konkubinacie bo o slubie nie wiedza
uwazam ze to moja sprawa i nie musze organizowac imprezy jesli nie poczuje takiej potrzeby...
jako ze oczywiscie zasciankowosc jest wszechobecna moja mamcia ktora wczesniej byla nawet przeciwna mojemu zwiazkowi jak tylko sie dowiedziala jak zaszlam w ciaze to od razu pytanie o slub, a wczesnie teksty typu pamietak jak ci bezie zle to wracaj do nas w ogole bez sensu....
o slubie rodzina nie wie bo byl na szybko bo potrzebne nam bylo w zwiazku z wyjazdem za granice i kontraktem w pracy a wiem ze nie byli by przychylni i nie podobaloby im sie ze nie beda swiadkami no i mi sie by nie podobalo takie szybkie odwalenie,
jakos tak teraz jest to dziwnie bo ja sie czuje jak zonka juz od dawna a w domu mym rodzinnym inne nastroje, wszystko zamieszane tak ze nie wiem co z tym fantem zrobic,,,
jak mamy gorsze dni to mysle o rozwodzie i wtedy rodzina w ogole by sie nie dowiedziala...
jesli chodzi o sprawy slubne czuje sie niedojrzale, nie wiem jak to powinno wygladac... mam mieszane uczucia...
wiec tak
jestem po slubie, ponad rok, jednak dla rodziny zyje w konkubinacie bo o slubie nie wiedza
uwazam ze to moja sprawa i nie musze organizowac imprezy jesli nie poczuje takiej potrzeby...
jako ze oczywiscie zasciankowosc jest wszechobecna moja mamcia ktora wczesniej byla nawet przeciwna mojemu zwiazkowi jak tylko sie dowiedziala jak zaszlam w ciaze to od razu pytanie o slub, a wczesnie teksty typu pamietak jak ci bezie zle to wracaj do nas w ogole bez sensu....
o slubie rodzina nie wie bo byl na szybko bo potrzebne nam bylo w zwiazku z wyjazdem za granice i kontraktem w pracy a wiem ze nie byli by przychylni i nie podobaloby im sie ze nie beda swiadkami no i mi sie by nie podobalo takie szybkie odwalenie,
jakos tak teraz jest to dziwnie bo ja sie czuje jak zonka juz od dawna a w domu mym rodzinnym inne nastroje, wszystko zamieszane tak ze nie wiem co z tym fantem zrobic,,,
jak mamy gorsze dni to mysle o rozwodzie i wtedy rodzina w ogole by sie nie dowiedziala...
jesli chodzi o sprawy slubne czuje sie niedojrzale, nie wiem jak to powinno wygladac... mam mieszane uczucia...
Podziel się: