Witajcie dziewczyny
Na początek gratuluję wszystkim, które zobaczyły dwie kreseczki na teście, usłyszały serduszko... Nudnych, spokojnych ciąż życzę:-)
Czytam Was cały czas i bardzo kibicuję każdej starającej się.
A teraz sama potrzebuję Waszej pomocy i rady.
Jestem na forum od października 2013. W listopadzie podeszliśmy do pierwszego in vitro ze względu na moje niskie AMH -0,24. To był krótki protokół, Menopur 300 j.m. przez 14 dni. Udało się pobrać 4 komórki, z 3 zapłodnionych 2 mi podano w drugiej dobie, jedna niestety obumarła. Test ciążowy okazał się pozytywny, niestety w 8 tyg serduszko przestało bić... Potem był szpital, zabieg, czekanie.
Chciałam podejść jak najszybciej do kolejnej próby ale najpierw pojawiła się torbiel na jajniku, potem FSH było wysokie.
Pod koniec maja wyniki były na tyle ok, że lekarz zdecydował się na rozpoczęcie stymulacji. Znów krótki protokół, Menopur 300 j.m. Na pierwszym USG porażka - na lewym jajniku żadnego pęcherzyka, na prawym jeden. Przerwaliśmy stymulację bo nie było sensu jej ciągnąć.
Propozycja lekarza jest taka, żeby w kolejnym cyklu spróbować małych dawek leków i przy 1-2 pęcherzykach jednak robić punkcję i próbować czy są dojrzałe komórki.
Jednocześnie na stronie NOVUM pokazała się informacja o badaniach klinicznych na długim protokole, z bardzo dużymi dawkami leków dla kobiet, które słabo odpowiadają na stymulację. Wysłałam zapytanie, jestem po wstępnej selekcji i za ok 2 tyg miałabym wizytę kwalifikacyjną.
Bardzo Was proszę, powiedzcie co myślicie o obu tych wariantach. Boję się, że po tak agresywnej stymulacji jajniki w ogóle przestaną produkować jakiekolwiek komórki. A jednocześnie wiem, że na cyklu lekko stymulowanym mogę próbować i kilka razy nie uzyskując dojrzałej komórki. Czas mnie goni (36 lat), wyniki są marne: AMH niskie, FSH rośnie, muszę szybko podąć decyzję i mam mętlik w głowie.
Martaczi jestem myślami przy Was, wiem ile przeszłaś