reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Czarna lista

nie polecam lekarza Curyło z Wrocławia, w prywatnym gabinecie jest miły ale pacjentkami "nie swoimi" w szpitalu nie zajmuje sie wcale ,wiem to z własnego doświadczenia.
 
reklama
To ja ku przestrodze napisze-omijajcie szpital w GDYNI REDLOWIE. Wiekszosc personelu nie ma miejsca i czasu dla pacjentek, ktore zdane sa na siebie. W 43 tygodniu podaje sie im skopolamine zamiast wywolywac porody...A jak juz zaczynaja wywolywac to "morduja" pacjentki po 18-20 godzin zanim zdecyduja o cesarce. Ponad to obdrapane sciany, zardzewiale rury, ciemne lazienki, w ktorych mozna zlapac paciorkowca...
 
Nie polecam szpitala w Dabrowie Gorniczej horror!!!a jesli chodzio lekarzy z tego miasta to dr.Hrobak i dr.Rokicki to istny koszmar dla ciezarnej zero wspolczucia naprawde odradzam!!!!!!
 
do tej list dopisuje ginko-med z jeleniej góry nazwiska pani doktor juz nie pamietam. Pani doktor na hasło ze mam doczynienia z kotami i ze jest grozba toksoplazmozy stwierdziła zebym sobie zrobiła badania, zrobiłam i wyszło ze ma a pani doktor na to ze to nic takiego. Bardzo szybko zmieniłam lekarza i dzieki temu z moim małym bobkiem jest wszystko wporzadku
 
Odradzam poród w Szpitalu Wojwódzkim w Tychach, choć decydowałam się na rodzenie w tym miejscu ze względu na dobre opinie znajomych i fakt, ze dyżuruje tam mój lekarz. Na porodówce przyjęto mnie na zwykłej wersalce umiejscowionej z widokiem na korytarz, na którym oczekiwali meżczyźni do porodu rodzinnego. Na szczęście zmieszani - odwracali wzrok. Co jakiś czas z boksu porodowego wychodził jakiś mąż do toalety i miał pełny widok na mnie i na inną kobietę leżącą na szpitalnym łóżku dostawionym do ściany (gdy w którymś momencie widziałam jak ginekologicznie badał ją lekarz zastanawiałam się, co by było gdyby w tym momencie do toalety wyszedł jakiś mężczyzna z porodu rodzinnego?).
Leżałam na tej wersalce, bo trzy miejsca porodowe były zajęte. Okryto mnie prześcieradłem i podłączono do aparatury mierzącej skurcze i tętno dziecka, potem ze względu na nierównomierne i słabe skurcze odesłano na oddział, na którym przeleżałam w niezmiennym stanie (skurcze nierównomierne) kolejne godziny, w sumie już 11godzin. Nie zrobiono mi USG, ani żadnej z kobiet na odddziale (ponoć USG nie robiono tam od dwóch dni), nie zbadano mi rozwarcia. Raz zbadano częstotliwość skurczy mierząc je 30 min. Dopiero po interwencji męża przeprowadzono mi badanie ginekologiczne, stwierdzono rozwarcie na 4, 5 cm i zalecono oksytocynę i przejście na porodówkę. Tam spotkałam się z położną, która stwierdziła, że to już jej dziesiąty poród dzisiaj - i tak też mnie traktowała - żadnej pomocy, wydawała tylko polecenia gdzie mam się umiejscowić i zostawiała mnie pod opieką męża, który zmieniał mi podkłady i z prawej na lewą biegał ze stojakiem kroplówki i drugą ręką trzymał słuchawkę tętna przy moim podbrzuszu. Słyszałam pytania położnej, na które nie mogłam odpowiedzieć ze względu na skurcze - usłyszałam, że nie współpracuję. W pewnym momencie usłyszałam, że "musimy wyłączyć tą aparaturę, bo oszczędzamy papier". Po interwencj męża po jakimś czasie ta aparatura mierząca tętno znów została do mnie podłączona. Ustawiałam się różnie żeby ulżyć bólom - przy ściance, na łóżku w kucki, na boku w pozycji leżącej. Raz przyszła położna z drugiej zmiany z workiem porodowym, który zaraz mi zabrano, jednak nikt nie proponował mi tych udogodnień porodowych, o których tyle dobrego słyszałam w Szkole Rodzenia odbywającej się w tym szpitalu.
Z prawej strony słszałam krzyki innej rodzącej, którą przywieźli - położna, lekarka, aparatura mierząca tętno dziecka i wiatrak - przewędrowały do boksu obok. Mąż zaczął sie martwić o tętno dziecka. Badano mnie co chwilę sprawdzając położenie główki dziecka. Jakość tych badań pominę milczeniem. Albo powiem tylko tyle, że czasem równały się z bólem skurczów. Personel zaczął mówić coś między sobą, dopiero gdy mąż spytał co sie dzieje, poinformowano go, że główka jest nieprawidłowo ustawiona i musi być cesarskie cięcie. Tą decyzję podjęto po blisko 6 godzinach mojego rodzenia główki, która urodzić się nie mogła, a gdybym się uparła - kto wie jakim nieszcześciem mogłoby się to skończyć. A wystarczyło USG przed porodem i wiadomo byłoby jak dziecko jest ułożone. Oszczędzono by mi cierpień i ryzyka urodzenia niepełnosprawnego dziecka. Na szczęście urodził się zdrowy chłopczyk 4200 i staram się zapomnieć o tym w jakich okolicznościach przyszedł na świat.
Jedno wiem na pewno, nigdy nie zrezygnuję z obecności męża przy porodzie. Aż strach pomysleć co taki personel mógłby zrobić ze mną gdyby nie opieka męża, jego czujność i świadome interwencje podczas mojego porodu.
 
To ja wpisuję tu doktor Marię Niedźwiedzką z poradni K, w Sopocie, ul. Małopolska 11.

Kompletna niekompetencja, brak wiedzy!!, bagatelizowanie problemów, wielce niefrasobliwe podejście do pacjentek...jedny słowem: dno!
Właśnie przeszłam dwa bardzo przykre, pełne lęku tygodnie, przez zanidbania szanownej pani doktor.
Jak któraś pragnie więcej szczegółów, to zapraszam na priv.
 
A ja odradzam rodzic na Inflanckiej w Warszawie. Opieka poporodowa noworodkow zalosna, dwie pielegniarki na caly oddzial, nigdy nie maja czasu, nie naucza mlodej matki niczego.


Jestem tego samego zdania, opieka po porodzie pomimo dobrych chęci, na Inflanckiej jest marna. Trzeba było o wszystko się upominać, a i tak nie obeszło się bez nawalu piersi :-(. Kiedy już zrobiło się całkiem zle - zaczeli pomagać i mówić: " Trzeba było powiedzieć...".
 
Jezeli chodzi o ginekologow w kwidzynie moja lekarka jest Jolanta Turoń i nie mo moge powiedziec nic zlego na jej temat. Biorac pod uwage takiego Kozlowskiego lub Plewinskiego to tylko rece zalamac jak tacy psychopaci wykonuja tak odpowiedzialny zawod. Zreszta malo ktory ginekolog przeprowadza badanie i udziela zrozumialych rad najbardziej kozystnych dla pacjenta a nie dla niego samego.
 
reklama
Witam,
niestety "Czarna Lista" jest potrzebna, piszę niestety ponieważ przyjemniej jest pochwalić się lekarzem godnym zaufania. Moje doświadczenie związane jest z Panią Moniką Bobrzyńska ( ginekolog przyjmująca na ul. Szlak w prywatnym gabinecie połączonym z kliniką). Omijacie ten adres szerokim łukiem jeśli nie chcecie odczuć na sobie leczenia tej Pani. Byłam na początku ciąży , ciąża obumarła - robiłam tam zabieg i nie chciałabym być potraktowana kiedykolwiek jeszcze w ten sposób. Lekarka spóźniła się na zabieg, natomiast po zabiegu ,kiedy jeszcze nie wyszłam z narkozy przeniosła mnie do innego pokoju, ponieważ miała kolejną pacjentkę. Smutne , że kobieta tak mało rozumie , co dzieje się w sercu drugiej kobiety w takim momencie...
 
Do góry