reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Praca w ciąży?

ja zamierzam pracować tak gdzieś do końca kwietnia. pracę mam w biurze, w miarę elastyczne godziny i możliwość pracy zdalnie, więc mogę sobie dopasować pracę do np. gorszego samopoczucia. czuję się dobrze, pracę swoją bardzo lubię, więc nie widzę podstaw do brania L4 (ku zdziwieniu mojego gina, który co wizytę pyta czy piszemy zwolnienie). w domu się jeszcze "nasiedzę"
w poprzednich ciążach też pracowałam jakoś do 8-go miesiąca

Szczerze to jestem w szoku ze ginekolodzy tak podchodza do tematu. Przeciez L4 jest tylko kiedy na prawde nie mozna pracowac. (Teoretycznie) a tu widzisz wklejaja na prawo I lewo. Zeby mnie tu w UK choc raz zapytali jak Ja sie czuje to bylby cud nie mowiac juz o jakichkolwiek zwolnieniach :)


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Szczerze to jestem w szoku ze ginekolodzy tak podchodza do tematu. Przeciez L4 jest tylko kiedy na prawde nie mozna pracowac. (Teoretycznie) a tu widzisz wklejaja na prawo I lewo. Zeby mnie tu w UK choc raz zapytali jak Ja sie czuje to bylby cud nie mowiac juz o jakichkolwiek zwolnieniach :)


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
chyba takie są oczekiwania większości ciężarnych, a skoro wizyta prywatna to wiadomo, że jak jeden nie wypisze to wypisze inny, a ten pierwszy straci pacjentkę... w Polsce jest od jakiegoś czasu takie nastawienie, a zwolnienie "na ciążę" jest 100% płatne. moja mama twierdzi, że wcześniej tych zwolnień nie było (ona sama pracowała prawie do końca) - zaczęły się wraz z upowszechnianiem się wizyt prywatnych w ciąży

pierwszą donoszoną ciążę miałam prowadzoną w UK, więc wiem o czym piszesz:) raz dostałam 2 tygodnie zwolnienia z powodu złego samopoczucia od swojego GP, bo mi się krew z nosa lała co chwilę (kiepska morfologia mimo brania dodatkowo żelaza) i tyle. pracowałam do 8-go miesiąca, a potem zaczęłam już macierzyński
 
Ostatnia edycja:
chyba takie są oczekiwania większości ciężarnych, a skoro wizyta prywatna to wiadomo, że jak jeden nie wypisze to wypisze inny, a ten pierwszy straci pacjentkę... w Polsce jest od jakiegoś czasu takie nastawienie, a zwolnienie "na ciążę" jest 100% płatne. moja mama twierdzi, że wcześniej tych zwolnień nie było (ona sama pracowała prawie do końca) - zaczęły się wraz z upowszechnianiem się wizyt prywatnych w ciąży

pierwszą donoszoną ciążę miałam prowadzoną w UK, więc wiem o czym piszesz:) raz dostałam 2 tygodnie zwolnienia z powodu złego samopoczucia od swojego GP, bo mi się krew z nosa lała co chwilę (kiepska morfologia mimo brania dodatkowo żelaza) i tyle. pracowałam do 8-go miesiąca, a potem zaczęłam już macierzyński

No dokladnie zgadzam sie :) tak o tym dlugo myslalam I doszlam do wniosku ze nawet lepiej jest pracowac bo sie przemoglam I wiem ze ciaza to na prawde nie jest choroba. Kazdy ma czasem gorszy dzien ale jak trzeba wstac I isc do pracy to jakos tak sie okazuje ze mozna I nie jest tak zle :)


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
No dokladnie zgadzam sie :) tak o tym dlugo myslalam I doszlam do wniosku ze nawet lepiej jest pracowac bo sie przemoglam I wiem ze ciaza to na prawde nie jest choroba. Kazdy ma czasem gorszy dzien ale jak trzeba wstac I isc do pracy to jakos tak sie okazuje ze mozna I nie jest tak zle :)


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
w Polsce to jest jeszcze tak, że czasem pracodawcy sami niejako "wymuszają" zwolnienie, bo wolą od razu organizować zastępstwo niż czekać, kiedy kobieta na zwolnienie pójdzie. a jak mała firma, to po jakimś czasie ZUS płaci chorobowe to i dla nich korzystnie

ja nie jestem przeciwniczką zwolnień. jakbym miała ciążę zagrożoną, pracowała w warunkach zagrażających ciąży, musiała w pracy dźwigać lub pracować na zmiany, to pierwsza bym leciała po zwolnienie :) ale mając doświadczenia z UK, gdzie babki generalnie na zwolnienia ciążowe nie chodzą, a mimo to rodzą zdrowe dzieci, to trochę mnie ta polska rzeczywistość po prostu dziwi...
 
ja zamierzam pracować tak gdzieś do końca kwietnia. pracę mam w biurze, w miarę elastyczne godziny i możliwość pracy zdalnie, więc mogę sobie dopasować pracę do np. gorszego samopoczucia. czuję się dobrze, pracę swoją bardzo lubię, więc nie widzę podstaw do brania L4 (ku zdziwieniu mojego gina, który co wizytę pyta czy piszemy zwolnienie). w domu się jeszcze "nasiedzę"
w poprzednich ciążach też pracowałam jakoś do 8-go miesiąca
Ja, jak się uda (a liczę na to, że się uda) też mam zamiar do kwietnia pracować :) I też ginekolog co wizytę pyta mnie czy nie chciałabym już L4 ;) Jedno co wzięłam wczoraj to zaświadczenie o ciąży, żebym miała prawną podkładkę, że nie mogę pracować w godzinach nocnych :D
 
A ja jako pracodawca świecę przykładem i nie biorę zwolnienia. Ale oczywiście mam komfort nie jeżdżenia do biura i pracy wtedy, kiedy mam na to siły i chęć (no prawie, ale wiadomo, że mogę to sobie regulować).
W poprzedniej ciąży kończyłam zlecenie dla ważnego klienta 5 godzin po porodzie — to się nazywa pracoholizm ;)
 
Dziewczyny macie rację. Ja też chodzę prywatnie do lekarza i co wizytę pytanie o zwolnienie. Nie sam moja lekarka co pielęgniarki są w szoku że jeszcze pracuje. W sumie rodzina i znajomi też ciągle pytają czy długo zamierzam pracować...
 
Cześć dziewczyny, dołączyłam do Was kilka chwil temu - zostanę po raz pierwszy mamą początkiem czerwca tego roku :) już od jakiegoś czasu myślałam o tym, żeby pojawić się na tym forum i wymieniać z Wami doświadczeniami, ale właśnie dlatego, że chodziłam do pracy jakoś wieczorami zmęczenie i brak chęci siedzenia przed monitorem wstrzymywały mnie. Właśnie przeszłam na zwolnienie w tym tygodniu i postanowiłam, że wreszcie dołączę!

W kwestii zwolnienia uzgodniłyśmy z moją lekarką, że będę chodzić ile dam radę i tak się nawet zastanawiałam ile to będzie, a w pracy się dziwili co ja tu jeszcze robię, machina poszukiwania zastępstwa ruszyła niedawno a mój oddział po roku przygotowywań, wielu spotkań, załatwień i niezliczonych godzin pracy (w których brałam czynny udział co sprawiało mi frajdę, ale też i troszkę stresu) rusza właśnie z realizacją kilku dużych projektów i i poczułam, że to dobry moment, żeby się wycofać z pracy i zająć sobą i oczekiwaniem na mojego małego synka. I tak oto mam czas dla siebie - czas, w którym chcę się trochę wyciszyć i na spokojnie liczyć dni do porodu i spotkania z maleństwem.
Z mojej perspektywy, a jestem tak jak Wy na półmetku ciąży to dobre rozwiązanie. Nie zniknęłam z pracy od razu, mimo, że wieczory w pierwszym trymestrze były ciężkie, ale daję sobie ten czas na radosne oczekiwanie i sporządzanie wyprawki teraz.

Pozdrawiam Was wszystkie!
 
A u mnie się okazało, że muszę polegiwać i to głową do dołu, bo dzidziuś za mocno napiera na szyjkę. Od tygodnia pracuję więc na leżąco :)
 
reklama
I już wiem, że jak nic się nie wydarzy (tfu, tfu odpukać) to do kwietnia będę chodziła do pracy na 1/2 etatu - więc optymalnie, bo nie za dużo w domu i nie za dużo w pracy :D Maj za to zostawiam już sobie na przygotowywanie się do porodu ;)
 
Do góry