Cześć Dziewczyny.
Chciałam raz jeszcze podziękować za słowa wsparcia w sytuacji z mężem i poinformować Was,że mam nadzieję na jakiś przełom. Wczoraj niestety znowu po tym jak ja zaczęłam temat, bo kazałam się określić... Nie kazałam mu deklarować uczuć,ale powiedzieć jak widzi nasze najbliższe życie. To powiedział,że to nie jest tak,że mu nie zależy, że mnie nie kocha. Że chce spróbować też być większym wsparciem dla mnie,chce żebym czuła się przy nim wyjątkowo. Chociaż odpowiedział,że robił wszystko najlepiej jak potrafi. Gdzieś między zdaniami przeprosił,że tak musiałam się czuć w ciąży. Niestety powiem Wam, że boję się czy to było szczere...po tym wszystkim co słyszałam, ile razy sama musiałam zapewniać, co najmniej jak bym go zdradziła czy kogoś zabiła... ciężko jest uwierzyć tej drugiej stronie,zwłaszcza,że tyle czasu to trwało. Ale... Trzeba dac szanse. Poniekąd może też z własnej wygody, jednak i tak byśmy się narazie rozstać nie mogli,a zawsze trochę większy luz psychiczny będzie. Z czasem może wiara wróci, może znowu m9cniej zaiskrzy. Czas pokaże. A teraz będę czekać na córcie i mam nadzieję chociaż na miesiąc wakacji

jutro 37+0 z OM, z USG 37+5, synuś się tak urodził... także dziś tylko firany wypiore i wyprasuje, mąż powiesi. Jutro posprzątam podlogi

Miłego dnia, powodzenia wizytujacym i gratulacje dla wszystkich Mam! Mało się udzielałam ostatnio,ale wszystko czytalam:*