A ja jak byłam to byłam w szoku jak odkryłam "śmietniki"
Kolega mnie namawiał żeby podjechać na śmietnik i coś wziąć. Ja myślę - no zwariował nam kolega, nie będę z nim po śmietnikach biegać... W końcu wracamy z pracy jego autem, zatrzymal się przy jakimś garażu. Milion rzeczy dla dzieci, telewizory, jakieś deski surfingowe, meble itd. byłam przekonana że to jest charity takk jak ciuch w pl. Zobaczyłam zajebisty kieliszek do wina taki w cekinki pomyślałam że dla żartu kupię współlokatorce, pytam się go gdzie się płaci. A ten do mnie że to śmietnik [emoji44] w szoku byłam. Znajomi całe mieszkanie pięknie urządzone mieli właśnie stamtąd. No i ceny w sklepach faktycznie całkiem inne. Nie zarabiałam kokosów jak na tamte kwoty. A i tak stać mnie było na wszystko i jeszcze odkładałam kasę na studia