Aaaaaa!!!


Po 5.00 wyjechałam, teraz wróciłam.
Ostatnie 3 tygodnie wyjęte z życiorysu... Ale warto było czekać!
Nie mówiłam lekarzowi jaką diagnozę postawił ostatnio. Pomierzył malucha, posprawdzał co trzeba i nic nie mówił. Rzuciłam okiem i raz pokazało 12+3, raz 12+5 czyli wymiary ok. O tętno zapytałam czy prawidłowe, tylko przytaknął. Poprosiłam o zdjęcie.
Zmroziło mnie jak wspomniał, że blizna mu przeszkadza w USG (przez brzuch)...
Nic o ciąży w bliźnie po CC, nic o łożysku wrastającym i przodującym. Z szyjką nie wiem, bo tam nie zbadał.
Położne mówiły, że to oznacza, że jest ok, bo gdyby było źle to by powiedział i nie żartowałby na wizycie. Spytał kogo mamy w domu. Powiedziałam, że 2 chłopaków i 3 dziewczynki. Powiedział, że będzie czwarta!




To już była wisienka na torcie, bo nastawialiśmy się na chłopaka a pragnęliśmy dziewczynkę.
Bóg wysłuchał naszych próśb i stał się cud.

Może maluch się przesunął w inne bezpieczne miejsce.

Teraz to już nie ważne. Wyniki za 3 tygodnie, bo lekarz idzie na urlop i nie zdąży opisać. Oby i tam było ok.
Wizyta u lekarza prowadzącego 1 września, żeby tak zostało.

Boże, ale jestem szczęśliwa. Z wrażenie wyszłam z gabinetu bez torebki.


Byłam gotowa zachować ciążę i ryzykować życiem. Dobrze jednak, że nie zostałam w szpitalu...
U mnie krwiak wchłonął, chociaż i tak później plamiłam. Z 1,5 miesiąca będzie. Nie oszczędzałam się i robiłam wszystko normalnie, łącznie z zakupami i noszeniem rocznego słodziaka. Ale absolutnie nie namawiam. Oczywiście w miarę możliwości uważaj na siebie.