ja bylam na mieście,a szwgaierka z małym siedziała w domu,,byłam w US,na zakupach,kase wybrac,rach zapłacic iw ogole co tylko mogłam,,miałam do bannku skoczyc,,ale juz nie mialam czasu,,
teraz szwgaierka pojechala do pracy
a tak wogole lekarz nie odbiera,tzn te pigwy,,wogole rozmow nie przyjmuja-pani z recepcji dorsłych mi pwoiedizala,,niech ich



,,,ale kit im w uszy i tak tam pojade przed 15 i nikt mnie nie powstrzyma,,a jakby nie chcieli mnie tam wpuscic to wtedy zrobie

,,,a jak i to nie pomoze to do priv pojade i tyle..
A Matuś juz nie ma gorączki,została zbita,uff,
jutro go do peckkola puszczam i sama do pracy polece,,,chyba ze znowu cos z rana sie przypałeta do małego,,
nie wiem ,,,achh