Cześć dziewczyny, przywitam się i ja. Czytam o Was już od 2 tyg. i to forum daje mi mnóstwo nadziei. Tyle pięknych historii… mam nadzieję, że moja skończy się równie dobrze. To moja pierwsza ciąża, początki były ciężkie i myślałam, że już teraz będzie tylko z górki, a jednak nie. Obecnie mam 29 tc., leżę od dwóch tygodni. Szyjka zbadana dokładnie jakieś 4 tyg. temu wynosiła 27mm, ale była już miękka, miałam się oszczędzać. Początkowo męczyły mnie bardzo częste twardnienia, także możliwe, że przez to się tak stało. Teraz też są, ale zdarzają się już o wiele rzadziej. W kolejnych tygodniach szyjka miała kolejno 33 mm, a dwa tyg. temu już 25 mm, główka jest już w kanale rodnym, więc od wewnątrz utworzył się także delikatny lejek. Leżę i nie ruszam się z domu. Czasem pochodzę, ale tylko z konieczności. Biorę magnez doraźnie i nospę (tylko przy większych skurczach) oraz obowiązkowo luteinę. Przyznam, że początkowo wizja leżenia w tych upałach (niestety mieszkam w bloku na 3 pietrze) była wykańczająca, ale z każdym dniem jest lepiej. Jesteście wszystkie bardzo dzielne i dajecie mi dużo siły! Mam nadzieję, że wszystkie nasze obecne historie skończą się tak samo cudownie, jak poprzednie. Mój cel to przynajmniej skończone 35 tygodni. 
