Ja poznałam mojego mając 22 lata, więc teoretycznie super czas żeby do 30stki się wyrobić. On jest ode mnie 2 lata młodszy i najpierw przez 1,5 roku nie był gotowy na związek. Później zaczęliśmy się bawić jako oficjalna para, kolejne 2 lata minęły zanim zamieszkaliśmy razem, ślub wzięliśmy rok temu i tak czas nam uciekał przez palce. Z jednej strony mam gdzieś w środku ociupinkę żalu, bo może gdyby na starego nie trzeba było wiecznie czekać to udałoby nam się kupić mieszkanie, zanim ceny u nas wystrzeliły w kosmos i może byłoby dziecko, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie na cokolwiek naciskać partnera i go poganiać, jeśli na jakieś kroki nie był gotowy.
Ogólnie mam dziś dzień zastanawiania się, gdzie popełniłam w życiu błąd i co trzeba było zrobić inaczej, bo średnio jestem zadowolona ze swojego życia, a wszelkie próby poprawienia go wychodzą mi tak jak te starania o dziecko.