Madzie wszystkie to dla Was
DOŁĄCZAMY SIĘ
U lekarza... Najpierw siłą ją musiałam wciągnąć do gabinetu, bo uparcie biegała w stronę wyjściowych drzwi

. Jak już ją zaciągnęłam, to zobaczyła lekarza - muszę pisać co się zaczęło ?? Oczywiście, że histeria

. Badanie przebiegało wśród szlochów i krzyków (wiecie, gdyby to było bolesne badanie, to rozumiem, a lekarz chciał tylko Olinkę osłuchać

). Gdyby nie to, że się Potwornicka darła w życiu by jej lekarz do gardła nie zajrzał

. No i okazało się, że gardełko zaczerwienione, lekkie szmery na oskrzelach...:-( Do tego gorączka, katar, kaszel... I wyobraźcie sobie co ja mam w domu

. Mamy antybiotyk, do tego syrop na kaszel, krople do nosa. Ile ja się przed chwilą naprosiłam Oliwki coby ten antybiotyk łyknęła, a jaka mądra jestem, chciałam pokazać jakie to pyszne i trochę na język wzięłam, szkoda tylko że od razu mi mordkę wykręciło

no i oczywiście jak Oliwka zobaczyła, że matka głupoty gada i to wcale pyszne nie jest, to długa do drugiego pokoju z zaciśniętymi na maksa ustami

Aha, zapomniałam napisać, że największa histeria była przy wyjściu od lekarza, jak Oliwka nie chciała oddać zabawek z gabinetu

. Tak mocno je trzymała, że ledwo udało mi się je wyrwać
Do mamy niestety nie mam jak pójść, Oliwki nie będę ciągać do szpitala, Jacek zajęty w pracy a i tak za godzinę musi przyjść do Oliwki bo ja muszę do tego Raciborza śmignąć
