A ja miałam Wam opowiedzieć jak wyglądała moja wizyta u gina na NFZ 5 maja. No więc w marcu na wizycie było podejrzenie polipa ( gdzie jeszcze w styczniu nic nie było ), więc kazał za 2 miesiące się umówić zaraz po miesiączce na kontrolę. A więc polipa żadnego nie ma chwała Bogu. Powiedziałam mu o tych biochemach, burak się jaka beta była, ja powiedziałam, że robiłam bety już pod koniec jak zaczęły testy jaśnieć więc wyłapałam już wartości spadkowe, w marcu 3 a w kwietniu 7,7. Pytał czy testy były pozytywne, ja mówię, że tak były pozytywne kilka dni, równych firm itp. i zapytałam czy może jakieś badania mi zleci, żeby zobaczyć co i jak a on na to, że skoro miałam dwa poronienia pod rząd to on ma związane ręce i nie może mi żadnych badań zlecić, że on mi da skierowanie do kliniki niepłodności

i się pytam go " ale to tak od razu po dwóch biochemach do kliniki niepłodności?", a on , że tak, że tak wtedy oni mi zleca badania i leczenie... No ja pierdziele ! Pierwsze słyszę coś takiego... Tak jakby mu się nie chciało bawić w zlecenie badań krwi itp.
Ale już jestem zapisana prywatnie do gina na 6.06.