reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

reklama

🍁🍂🎃 W październiku szykujemy dynie, ogrom dwóch kresek nas nie ominie! 🎃🍂🍁

reklama
Większość jak zaczęłam tu siedzieć juz prawie urodziła lub końcówka ciąży a ja dalej grzeje tu miejsce.
Ktoś musi robic statystyki niestety .
Jestem to ja.

Wiem jak się czujesz bo dziewczyny z ktorymi zaczynałam starania już urodziły i zaczęły drugie okrążenie a ja ciągle w tym samym miejscu.
 
Wiem jak się czujesz bo dziewczyny z ktorymi zaczynałam starania już urodziły i zaczęły drugie okrążenie a ja ciągle w tym samym miejscu.


Jedziemy na tym samym wózku.
Wiedziałam, że pierwszy cykl stymulowany większą dawką to taki „poglądowy”.
Teraz mam już wszystko przygotowane – zastrzyk czeka w lodówce, leki wykupione.
A i tak pewnie będzie dupa…
Na drugie imię powinnam mieć Depresja.

Przecież nie całe życie będzie źle – w końcu musi być dobrze. Tylko kiedy?
Większość nowych osób pewnie jest w szoku, widząc, jak bardzo jesteśmy krytyczne wobec siebie, gdy znowu nie wychodzi.

Bo starania to nie tylko nadzieja i szczęście.
To też łzy, rozgoryczenie, żal do świata i do siebie – za każdą porażkę, za każdy negatywny test, za każde poronienie.
Po takim czasie zaczynasz po prostu nie wierzyć, że jeszcze się uda.
 
I
Jedziemy na tym samym wózku.
Wiedziałam, że pierwszy cykl stymulowany większą dawką to taki „poglądowy”.
Teraz mam już wszystko przygotowane – zastrzyk czeka w lodówce, leki wykupione.
A i tak pewnie będzie dupa…
Na drugie imię powinnam mieć Depresja.

Przecież nie całe życie będzie źle – w końcu musi być dobrze. Tylko kiedy?
Większość nowych osób pewnie jest w szoku, widząc, jak bardzo jesteśmy krytyczne wobec siebie, gdy znowu nie wychodzi.

Bo starania to nie tylko nadzieja i szczęście.
To też łzy, rozgoryczenie, żal do świata i do siebie – za każdą porażkę, za każdy negatywny test, za każde poronienie.
Po takim czasie zaczynasz po prostu nie wierzyć, że jeszcze się uda.
dlatego się nie odzywam, po tym stymulowanym cyklu straciłam jakoś wiarę. Zastanawiam się czy ja jeszcze w ogóle chce się starać. Czy ja się w ogóle ucieszę jak w końcu zajde. Znacie takie uczucie kiedy chcecie czegoś tak bardzo że was to łamie kompletnie, a potem jak już dostaniecie czujecie że to jest wymuszone? Tak jak wymuszone zaręczyny. Czuję się jakbym truła o pierścionek tak długo że jak go w końcu dostanę to się nie ucieszę tylko poczuje niewygodna ulgę że w końcu wymusiłam to co chciałam. Nie wiem czy w ogóle pojawi się u mnie radość czy tylko jakaś ulga że wymusiłam co chciałam. Nie wiem. Jak ktoś ma podobny humor to zapraszam na priv chętnie pogadam żeby nie psuć atmosfery.
 
I

dlatego się nie odzywam, po tym stymulowanym cyklu straciłam jakoś wiarę. Zastanawiam się czy ja jeszcze w ogóle chce się starać. Czy ja się w ogóle ucieszę jak w końcu zajde. Znacie takie uczucie kiedy chcecie czegoś tak bardzo że was to łamie kompletnie, a potem jak już dostaniecie czujecie że to jest wymuszone? Tak jak wymuszone zaręczyny. Czuję się jakbym truła o pierścionek tak długo że jak go w końcu dostanę to się nie ucieszę tylko poczuje niewygodna ulgę że w końcu wymusiłam to co chciałam. Nie wiem czy w ogóle pojawi się u mnie radość czy tylko jakaś ulga że wymusiłam co chciałam. Nie wiem. Jak ktoś ma podobny humor to zapraszam na priv chętnie pogadam żeby nie psuć atmosfery.
Wątek jest staramy się.
Więc wszystkie emocję są normalne,ktoś kto tego nie przechodzi nie zrozumie przez dłuższy czas ..
Dziewczyny przychodzą i po kilku miesiącach odchodzą na wątek mamusiowy a my siedzimy sobie
Nie wymuszasz tylko pomagasz sobie dążyć do tego czego pragniecie czyli dziecka.
 
I

dlatego się nie odzywam, po tym stymulowanym cyklu straciłam jakoś wiarę. Zastanawiam się czy ja jeszcze w ogóle chce się starać. Czy ja się w ogóle ucieszę jak w końcu zajde. Znacie takie uczucie kiedy chcecie czegoś tak bardzo że was to łamie kompletnie, a potem jak już dostaniecie czujecie że to jest wymuszone? Tak jak wymuszone zaręczyny. Czuję się jakbym truła o pierścionek tak długo że jak go w końcu dostanę to się nie ucieszę tylko poczuje niewygodna ulgę że w końcu wymusiłam to co chciałam. Nie wiem czy w ogóle pojawi się u mnie radość czy tylko jakaś ulga że wymusiłam co chciałam. Nie wiem. Jak ktoś ma podobny humor to zapraszam na priv chętnie pogadam żeby nie psuć atmosfery.

Możesz tutaj pisać o czym chcesz ❤️

Starania to nie tylko chwile radości, to też chwile rozczarowania, rezygnacji i złości.

Ja myślałam, że in vitro to będzie u nas taki pewnik. Zaczęliśmy procedurę końcem marca, obecnie mamy październik a jestem tylko po jednym nieudanym transferze który się odbył, dwóch straconych cyklach w których transfery miały się odbyć ale się nie odbyły i lekko spięta czekam na wyniki histeroskopii.
Nie wiem co będzie dalej i czasami wręcz boję się myśleć.
 
Wątek jest staramy się.
Więc wszystkie emocję są normalne,ktoś kto tego nie przechodzi nie zrozumie przez dłuższy czas ..
Dziewczyny przychodzą i po kilku miesiącach odchodzą na wątek mamusiowy a my siedzimy sobie
Nie wymuszasz tylko pomagasz sobie dążyć do tego czego pragniecie czyli dziecka.
Ja wiem że pomagam ale już mam takie myśli jak patrzę na te młode dziewczyny w ciąży, 20 paro latki. Że są młode beztroskie szczęśliwe, pewnie część z nich ciąża zaskoczyła i się cieszą. A ja jestem stara brzydka i pomarszczona i mi się to nie należy. I staram się staje na głowie a i tak tego nie mam. Trzy zasrane jajeczka i żadne nie zaskoczyło. Nie wiem jak ja mam pomóc naturze która chyba po prostu nie chce żebym miała dzieci. Przespałam mój czas bo byłam zajęta walka o przetrwanie i studiowaniem kilku kierunków a teraz g… z tego będę miała. Mam teorie że natura zdecydowała za mnie, a ja się nie mogę z tym pogodzić
 
Możesz tutaj pisać o czym chcesz ❤️

Starania to nie tylko chwile radości, to też chwile rozczarowania, rezygnacji i złości.

Ja myślałam, że in vitro to będzie u nas taki pewnik. Zaczęliśmy procedurę końcem marca, obecnie mamy październik a jestem tylko po jednym nieudanym transferze który się odbył, dwóch straconych cyklach w których transfery miały się odbyć ale się nie odbyły i lekko spięta czekam na wyniki histeroskopii.
Nie wiem co będzie dalej i czasami wręcz boję się myśleć.
Mogę wiedzieć czemu się nie odbyły? U nas jak wszystko pójdzie planowo to w marcu zaczynamy procedurę. I wiem że to wszystko nie jest żaden pewnik. Maja Staśko pierwszy transfer też utraciła w drugim przy dwóch zarodkach prawdopodobnie utrzymał się jeden. Boże niczego w życiu tak nie pragnęłam jak jednej córki. Ja naprawdę nie marzę o gromadzie dzieci, chce jedną córkę. Czemu inni mają wszystko o czym aktualnie marzę. Naprawdę boję się że ja się już na nic nie ucieszę tylko poczuje że odpękałam jakieś zadanie. Moment na radość był przez pierwsze pół roku, potem był obowiązek a zaraz wkraczam w fazę bardzo zmedykalizowana. To już przestaje mieć związek z frywolną miłością i seksem tylko z medycyną i statystyka.
 
Nigdy nie byłam w ciąży przez moment nigdy nie widziałam dwóch kresek boję się że nigdy tego nie doświadczę nigdy się nie pogłaszcze po brzuchu, nigdy mąż nie będzie gładził mnie po nim z czułością, nigdy nie przeżyje porodu i nigdy nie nakarmię własnego dziecka. Nigdy przez pięć sekund życia mi nie było to dane i pewnie nie będzie. To mnie dobija do tego stopnia że nawet nie poczuje ulgi jak zobaczę dwie kreski bo wpadnę w paranoje że to będzie biochemiczna ciąża bo mój mózg już się nastawił że nie dla psa kiełbasa i szczęście mi nie jest dane.
 
reklama
ej ej ej! Wyczuwam tu wolanie o laczka! Jaka stara pomarszczona! Kochana, wszystkie tu jestesmy madre, piekne, wspaniale! Niezaleznie czy mamy 20 czy 40 pare :) kazda z nas jest tu w jednym celu (no ja dla hobby jeszcze rozdaje laczki, ale to poza tematem :D) i wszystkie przechodzimy kazda emocje! Czasem tu wspolnie sie cieszymy, a czasem wspolnie placzemy i to tez ma w sobie urok, bo nie musimy plakac po katach w samotnosci, tylko wygadac sie tutaj! Jestesmy od tego takze :) ja na prawde gleboko wierze w to, ze kazda z nas trafi na ten wlasciwy moment, ze w koncu zobaczy te dwie kreski i wszystko skonczy sie pieknie! Bardzo to wierze! Ale wiem tez, ze nikt nie nauczyl sie chodzic bez upadkow i z takimi rowniez musimy sie zmierzyc, ale pamietaj ze z podpora tylu rak latwiej jest wstac ♥️ zawsze jestesmy tu dla Was i choc czasem humor dobija to brniemy do przodu!
 
Do góry