Mi gin też polecał wykupienie położnej. Do lekarza chodzę prywatnie z firmy, a nastawiam się na państwowy szpital, gdzie on nie pracuje, więc tam znam tylko położne ze szkoły rodzenia. Lekarza opłacać na pewno nie będę.
A co do położnych, to główna położna ze szkoły ostatnio nam powiedziała, że ona nie przychodzi na prywatne porody, bo jak ma dyżur 24h i potem miałaby jeszcze zostać półprzytomna w szpitalu, bo akurat jej opłaconej pacjentce dzidziuś się zbiera na świat, to ani ona się nie czuje na siłach, ani nie byłaby dobrą opieką, bo byłaby zbyt zmęczona. Uważam, że takie podejście jest bardzo uczciwe. I pocieszam się plotką (tylko muszę ją jeszcze potwierdzić), że jak się w szpitalu wykupi pojedynczą salę do porodu rodzinnego (600zł), to ponoć na tym bloku wszystkie położne są super. I ZZO za darmo, więc wszystko by się zamknęło w tych sześciu stówach :-)
Przy okazji - od dawna się zastanawiałam, co się dzieje, jak się wykupi położną, a ona ma w tym czasie normalny dyżur i piętnaście innych pacjentek?
Edit:
I przy okazji: ważny temat położnych nam się rozrósł, więc przeniosłam go na wątek główny, bo od "cudownych ruchów maleństwa" odeszłyśmy naprawdę baaaaardzo daleko.