reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Tu znajdziesz dzisiejszy LIVE dotyczący uwazności w relacji z dzieckiem. Jak sue przyda - zapraszam :) Do zobaczenia na Instagramie Dołącz, obejrzyj LIVE
reklama

Teściowa karze mi bić dziecko

to są dzieci z tzw. dobrego domu z zasadami, mama jest stale w domu, są wychowywane w poczuciu bezpieczeństwa - ale jest jedno ale - nigdy nie dostały w życiu klapsa - choć - naprawdę uwierzcie - zasługiwały na to niejeden raz - bo to straszne urwisy - już mają takie temperamenty i tyle
Tak tylko Tobie się wydaje z zewnątrz, że w tych domach jest poczucie bezpieczeństwa, w tych domach brakuje zasad, które kształtują i wychowują, w tych domach pozwala się dziecku na wszystko, a to jest równie niewychowawacze co bicie dziecka. Brak zasad = brak bezpieczeństwa. To domy, gdzie spełnia się każde życzenie dziecka, podkłada wszystko gotowe pod nos, nie uczy się, że w życiu trzeba dawać również coś od siebie, a potem nagle wielkie zdziwienie, że taki się buntuje, że coś jednak z siebie trzeba dać.

Sorry, ale większej bzdury dawno nie czytałam... Od razu przypomina się Rousseau i jego wizja człowieka doskonałego od urodzenia... Takie modele były już przerabiane i nie sprawdziły się. Wystarczy spojrzeć na dziki Zachód co tam się wyrabia w tzw. bezstresowych szkołach.
Właśnie od tego są rodzice, aby wychowywali dziecko według własnego światopoglądu. Jak karzemy dziecko, to też narzucamy im swoją wolę.
Takie pytanko: dlaczego uważacie, że ukaranie dziecka jest dobre, a danie klapsa w tyłek złe? Przecież taka kara godzi w wolność dziecka.
Sprawiedliwa kara nigdy nie godzi w wolność człowieka, ale trzeba umieć mądrze karać dziecko i wiedzieć, że nagrodą można mimo wszystko więcej osiągnąć na polu wychowawczym niż wiecznym karaniem, że kara nie jest jednym środkiem wychowawczym i nie należy jej naużywać. W wolność natomiast godzi kara niewspółmierna do czynu (zbyt surowa), psychiczne znęcanie się, poniżanie i bicie. Nie gniewaj się, ale mam wrażenie, że nie masz zbyt dużo wiedzy na temat psychiki dziecięcej, poza tym uważasz, że dobrze można wychować tylko poprzez bicie. Tak mocno to jest zakorzenione w Twojej psychice, że ta dyskusja pewnie nic nie zmieni.
Powiem Ci, że mnie w domu też bito czasem za przewinienia. Nie uważam, że było to dobre. Pewnie gdybym nie została pedagogiem, to bym powielała taki model "wychowania", ale na szczęście wiedza pozwoliła mi na wybór innych metod wychowawczych.

a to ciekawe, bo ona gada i gada; jest też konsekwentna - jak nie posłuchają, to wyłącza tv
to fakty - znam tę rodzinę bardzo blisko
w domu te dzieci są raczej grzeczne - bo mama się tak zachowuje
ale wystarczy, że wyjdą z domu - kończy się tzw. słowny bat mamusi - i pokazują rogi

Jesteś mamą 2008, a powiedz mi czy masz już też starsze dziecko :confused: Chyba nie, bo sama się wtedy byś się przekonała, że bite przez ciebie dziecko nie będzie wcale super grzeczne i ułożone, wcale nie będzie grzeczniejsze od tego, o którym piszesz w swoim poście. Nawet jeśli przy Tobie będzie grzeczne (ze strachu) to jak zniknie Ci z oczu, puszczą wszystkie hamulce, bo bata nad głową nie będzie.
 
reklama
Macie rację- nie da się 24/dobę mieć oczu skierowanych na dziecko.. ale trzeba przyjąć do wiadomości , że to my jesteśmy dorośli i my sprawujemy opiekę nad dzieckiem więc to my musimy przewidywać pewne sytuacje! Wychodzę do kuchni w odpowiednim momencie jak widzę, że dziecko akurat jest czymś zajęte.. ewentualnie wołam je by ze mną poszło.. oczywiście, że nie jesteśmy jasnowidzami i nie wszystko przewidzimy.. i wtedy takie sytuacje są wypadkami losowymi.. a nie codziennością... :sorry2:
 
Powiedz mi czy jest realne, będąc z dwulatkiem cały dzień w domu chodzenie za nim krok w krok, nie spuszczanie go z oka?? Bo mi się wydaje, że nie :no: I nie mówię tu o pozostawianiu dziecka samopas, ale o skorzystaniu z toalety, zrobieniu sobie herbaty, itp. I wtedy mam dziecko zabierać ze sobą? Mała akurat przyuważyła odpowiedni moment - jak mój mąż poszedł do kuchni po coś do picie dla niej (sama o to poprosiła) no i z relacji mojego męża wiem, że trwało to sekundę, bo jeszcze dobrze do kuchni nie wszedł :sorry2:
I myślisz, że ma nauczkę? Też się mylisz :baffled: Dalej jej tłumaczę, że tak nie wolno, mówię, że mogła sobie zrobić krzywdę itd. I co?? Nadal wspina się, włazi na wszystko... a ja znowu ją ściągam, gadam... No i tak w kółko...
Pocieszam się, że jak będzie miała ze 20 lat to już nie będzie próbowała wchodzić na stół :-D
Nie ma mowy, żeby 24 godziny na dobę mieć dziecko na oku :no: To fakt.
Ale można zminimalizować wszelkie zagrożenia, aby tych przykrych doświadczeń dziecko miało jak najmniej. Np jak idziesz do ubikacji, to nie zostawisz gorącego napoju na blacie w kuchni, bo wiesz, że tam dziecko może się wspiąć, tylko kładziesz go w takie miejsce, z którego go napewno nie sięgnie.
Piszesz, że mała się niczego nie nauczyła, jak spadła. Nie można oczekiwać od dziecka dwuletniego, że po pierwszym przykrym doświadczeniu nauczy się na całe życie, że tej konkretnej sytuacji należy unikać. Dzieci w tym wieku mają bardzo krótką pamięć, więc czasem muszą się kilka razy sparzyć na czymś, zanim to do nich dotrze. Dlatego jak zastawiasz dziecko, to tylko na chwilę, ja np jak idę do toalety, a nie ma w domu nikogo poza mną i córką, to zostawiam otware drzwi i z nią rozmawiam, w ten sposób mogę choć trochę kontrolować sytuację, wiem gdzie jest, a zagadując ją, zajmuję na tyle, że na trochę mogę odroczyć przyjście głupiego pomysłu do głowy.
 
Fanti, ja nie chcę narzekać, itd. ale musiałabyś zobaczyć moje dziecko w akcji ;-) W ciągu 5 minut potrafi zmienić swoje zainteresowania kilkanaście razy. I jak np. mi się wydaje, że będzie układać dom z klocków, to ona po 30 sekundach skacze na ośle...A po kilku skokach tańczy, za chwilę robi coś zupełnie innego... I niestety, nie da się przewidzieć, czy w danej chwili faktycznie zajmie się tymi klockami czy też nie :no: a zanim bym ją namówiła, żeby poszła ze mną to, przepraszam za wyrażenie, posikałabym się w majtki :sorry2:

Kasiad, ona się nie nauczyła ani teraz, ani wcześniej, bo to nie jej pierwsza wpadka...
I powiem Wam, że gdyby ktoś rozebrał moje dziecko to zadzwoniłby na policję, że je katujemy, bo siniak na siniaku, rozdrapania, blizny... :dry::cool2:

Aha, ja nie jestem za biciem dzieci, ale przyznaję szczerze, że zdarzyło mi się kilka razy małej dać klapsa :sorry2:
 
Tak tylko Tobie się wydaje z zewnątrz, że w tych domach jest poczucie bezpieczeństwa, w tych domach brakuje zasad, które kształtują i wychowują, w tych domach pozwala się dziecku na wszystko, a to jest równie niewychowawacze co bicie dziecka. Brak zasad = brak bezpieczeństwa. To domy, gdzie spełnia się każde życzenie dziecka, podkłada wszystko gotowe pod nos, nie uczy się, że w życiu trzeba dawać również coś od siebie, a potem nagle wielkie zdziwienie, że taki się buntuje, że coś jednak z siebie trzeba dać.


Sprawiedliwa kara nigdy nie godzi w wolność człowieka, ale trzeba umieć mądrze karać dziecko


uważasz, że dobrze można wychować tylko poprzez bicie. Tak mocno to jest zakorzenione w Twojej psychice, że ta dyskusja pewnie nic nie zmieni.


Za bardzo upraszczasz moje wypowiedzi - nigdy nie powiedziałam, że "dobrze można wychować tylko poprzez bicie". I wciąż nie rozróżniasz klapsa od zbicia.
A czy taki klaps nie jest sprawiedliwy? I myślę, że czasami bardzo współmierny do czynu. Wszystko zależy od okoliczności i dziecka.
I nie masz racji, bo akurat w tym domu ani nie spełnia się każdego życzenia dziecka, ani nie podkłada wszystkiego gotowego pod nos.
Lekarz żeby znać różne choroby nie musi na wszystkie zachorować... Usiłujesz pokazać, że brak mi doświadczenia - nie znasz mnie, nie wiesz ile rzeczy poznałam, ile widziałam. A dla mnie to wystarczające. Zresztą to już argument nieuczciwy w dyskusji.
 
inna a oprocz tego ze mowisz corce ze jej nie wolno wchodzic i ja sciagasz to jakas kare zastosowalas w stosunku do corki za to ze tak robi? w stosunku do 2 latka mozna juz jakas zastosowac.

mamusia_2008 to ze twoj maz jest jak to okreslasz cieple kluchy to raczej wynik charakteru a nie tego ze nie dostal nigdy klapsa. Przerazajace jest dla mnie to ze dzielisz ludzi na tych ktorzy dostali klapsy i tych ktorzy nie dostali...a najgorsze w tym wszystkim jest to ze uwazasz ze wszyscy ci ktorzy sa dobrze wychowani to ci ktorzy dostawali klapsy a ci ktorzy nie dostawali to sa zle wychowani...skoro jestes mama zeszloroczna to polecam ci ksiazke o rozwoju psychicznym dziecka zebys sie mogla przygotowac na pewne etapy i zebys nie karala dziecko za to ze znalazlo sie na danym etapie rozwoju bo nie ejst temu winne. Dzieki temu ze systematycznie czytalam o tych przejsciach, kryzysach itp w pewnych momentach wiedzialam ze moje dziecko nie zachowuje sie tak czy siak dlatego ze jest poprostu niedobre, zlosliwe itp...tylko dlatego ze jest na takim etapie. Dzieki temu latwiej mi bylo zniesc pewne rzeczy. Oczywiscie nie mowie ze machalam reka na negatywne zachowania, ale jak sie wie na czym rzecz polega latwiej reagowac i ma sie chociaz to pocieszenie ze pewne rzeczy mina z wiekiem...jak np bunt dwulatka.

aaa no i zgadzam sie z tym ze nie da sie upilnowac dwulatka przez caly bozy dzien...bo dzieci w tym wieku maja mnooostwo energii i wiele dziwnych pomyslow. Ja naprawde wiele przeszlam z moim dzieckiem, mimo wszystko dla mnie klaps nie jest zadnym rozwiazaniem.

I jak napisala kasiad najlepsza metoda jest pozytywne motywowanie a nie zwracanie uwagi tylko na negatywne zachowania dziecka. Po wlasnym dziecku widze ze to naprawde dziala. Dzisiaj na przyklad duzo czasu poswiecilam na to zeby przygotowac syna na wizyte u fryzjera (okropnie sie boi strzyzenia), powiedzialam mu rowniez ze mi obiecal (faktycznie tak powiedzial wczesniej) a przeciez slowa trzeba dotrzymywac. Od razu zaznaczylam ze w razie gdyby sie bal to usiadzie tatusiowi na kolana zeby czul sie lepiej i ze nie mgoe sie doczekac az go zobacze z nowa fryzurka. Jak wrocili do domu od razu zdjal czapke, ja mu powiedzialam ze wyglada slicznie ze jestem z niego bardzo dumna bo jest bardzo dzielny...nie macie pojecia jaki sam z siebie byl dumny. Dal mi buziaka i powiedzial mi ze mnie kocha, a rownie dobrze w takiej sytuacji moglabym mu dac w tylek powiedziec ze ma sie wziac w garsc i nie przesadzac bo fryzjer to nic strasznego. teraz wiem ze po tym doswiadczeniu bedzie bardziej chetny do strzyzenia.... :)

mamusia a kiedy klaps jest wspolmierny do czynu? przyklad poprosze :)
 
Ostatnia edycja:
ja dostawałam w tyłek jak przeskrobałam i jakoś nie biłam nigdy innych, wyrosłam - tak myślę - na normalnego człowieka z zasadami i chciałabym, żeby moje dziecko też miało zasady
wiadomo, że nie każde dziecko trzeba bić - to często sprawa indywidualna - różne są dzieci - jedne bardziej krnąbrne, inne mniej, jedne bardziej wrażliwe, inne mniej...
może w takim wieku (2 lata) to rzeczywiście za wcześnie, ale nie sądzę, że uda Wam się dobrze wychować dziecko ani razu nie dając mu w tyłek - dobrze wychować


nikt nie upraszcza twoich wypowiedzi....sama to napisalas jasno i klarownie.

a jaka jest roznica miedzy klapsem a biciem? ze dziecko nie ma siniakow? a skad wiesz ze kiedys dziecko cie tak nie zdenerwuje ze zaczniesz mu dawac klapsy i to tyle ze pozniej bedzie mialo siniaki na tylku? czlowiek jak jest zdenerwowany nie panuje nad soba....pomijajac rozroznienei klapsa od mamy i klapsa od taty. Mezczyzni maja wiecej sily i szybciej moga zrobic krzywde dziecku, chcac dac TYLKO klapsa. Ktoras tu juz pisala ze najpierw sie da jednego...pozniej ten ejden nie bedzie dziala to da sie dwa...i po ilu zaczyna sie bicie? po 4? po 5?

Kiedys byl przyklad 4 letniej dziewczynki, ktora zmarla na wskutek pobicia...a facet tlumaczyl sie tym ze malowal sciany, ona byla niegrzeczna i sie go niesluchala i on chcial jej daj TYLKO klapsa i nie wie dlaczego tak go ponioslo.
 
Ostatnia edycja:
I nie masz racji, bo akurat w tym domu ani nie spełnia się każdego życzenia dziecka, ani nie podkłada wszystkiego gotowego pod nos.


to moze rodzice sa za surowi dla swoich dzieci? z tego tez zzle achowanie tych dzieci moze wynikac....
...no to powiedz jakie masz doswiadczenie, ile widzialas i przezylas ze uwazasz ze my wszystkie sie mylimy a ty masz racje? dlaczego specjalisci w tym zakresie sie myla? widzieli i przezyli mniej niz ty? :confused::baffled:
 
Mam wrażenie że zwolennicy klapsa to osoby które nie mają pojęcia o innych metodach wychowawczych ...
Kinga - u mnie tak samo, bunty od skończenia roczku, my nie krzyczymy, nie bijemy, a DZIAŁAMY. Bo szczerze mówiąc takiemu maluchowi to za wiele się nie wytłumaczy, u nas przynajmniej żadne prośby, groźby, tłumaczenia nic nie działały. Jak sobie wymyślił jakiś czyn szkodliwy to go realizował aż do czasu wystapienia przyczyny obiektywnej (np. zabrania szkła z zasięgu, stanięcia mu na drodze, zabrania go do innego pokoju itd). Kluczem było działanie za drugim razem (za pierwszym ostrzeżenie pt. nie wolno). Poleciliśmy sposób znajomym i super są nim zachwyceni. A naszym Piotrusiem i tym jak się da "wytresować" dzieciaka bez krzyków i bicia - zachwyceni są na przykład dziadkowie. :happy:

Jak wytłumaczyć 10 miesięcznemu dziecku, że nie może dotknąć piekarnika?
Jak roczniakowi, że nie może zbliżać się do kurków od gazu?
Jak wytłumaczyć mu, że nie może bawić się gniazdkiem?
Jak sprawić, żeby nie wyciągał śmieci z kosza?
Jak wyperswadować włażenie na szklany stół?

1. Dać dotknąć zanim będzie całkiem gorący (nie oparzy się ale dotknie gorącego i cofnie rękę bo zaboli); zorganizować pieczenie tak, żeby nie miało dostępu (np. unieruchomić w kojcu, foteliku do karmienia) - stosować metodę za każdym razem jak lezie do piekarnika
2. kupić zaślepki; zabierać go od gniazdek jak do nich idzie (przestawiać)
3. kupić zabezpieczenia na szafki; blokować drogę jak tam idzie; zabierać go stamtąd
4. zabrać możliwość wlezienia na stół (odstawić od niego krzesła); ściagać jak wlezie, odstawiać w inne miejsce jak widać że ma zamiar wleźć
Jednocześnie mówić "nie wolno", zorganizować mu przestrzeń gdzie może swobodnie się bawić i wszędzie włazić (np. jego pokój), teściowa wg. mnie ma dużo racji, z tym że bym nie zostawiała, aż się "wydrze", a przytulała = udzielasz mu wsparcia w sytuacji stresu a jednocześnie nie pozwalasz na wybryki.

Z doświadczenia wiem, że problemy tego typu w wieku 1-2 lata najlepiej rozwiązać mi było robiąc przestawianie mebli, tudzież dziecka, odstawiając krzesła ze stołów itd, natomiast koło 2 lat już mogłam nauczyć normalnego korzystania - tj. nie wchodzenia na stół mimo że się da bo są krzesła po których się da wdrapać... Nie ma co cudów od roczniaka oczekiwać, jednocześnie nie ma się co martwić, szkodniki im starsze tym mądrzejsze :tak:

Co do balkonu - wymienić klamki na takie otwierane kluczykiem, tak samo okna.
U nas problemu nie ma, bo jakoś się nimi w kluczowym okresie nie interesował, a teraz to słucha generalnie jak nie wolno to nie lezie...

Mamusia_2008 - a co robi matka tych dzieci poza domem jak się źle zachowują? Bo tu wydaje się tkwić problem ;-) Mój Piotrek się kilka razy przedwcześnie pożegnał ze spacerem/babcią/innymi dziećmi itd z powodu swojego zachowania i nie powiem że nagła zmiana planów mi pasowała - ale to wszystko w imię przyszłej grzeczności...

A propos kar i nagród - z podręcznika menadzera - na 1 karę (krytykę) powinno przypadać 5 nagród (pochwał), żeby człowiek korygował zachowanie (tj. przyjmował krytykę jako konstruktywną a nie atak na siebie).

Co do spuszczania dziecka z oka - ja jak już coś musiałam zrobić to wkładałam go do krzesełka kiedy miał okres destrukcji i dziwnych pomysłów, bo się autentycznie bałam co może wyprawiać. My mamy open space - drzwi mają tylko toalety i sypialnie, więc kuchnia była nie zabezpieczona (jakoś się tak nie zebrałam za instalowanie zabezpieczeń do szafek, a potem już wiedział że nie wolno...)

Co do dzieci w akcji - trochę mnie bawi, że każdy uważa, że inne dzieci to mają "słabe" bunty dwulatka, są z natury grzeczne, a ICH dziecko w akcji to mury przestawia i trzeba być wiedźminem żeby je okiełznać. podejrzewam że z każdego dzieciaka można zrobić materiał dla super niani ;-) Z mojego na pewno, widziałam jak próbował ustawiać dziadków :-D Perspektywa czasu jest kluczowa - rok temu też mi się wydawało, że cholernik nigdy nie wyrośnie z tych akcji...
 
reklama
Jak wytłumaczyć 10 miesięcznemu dziecku, że nie może dotknąć piekarnika?
Jak roczniakowi, że nie może zbliżać się do kurków od gazu?
Jak wytłumaczyć mu, że nie może bawić się gniazdkiem?
Jak sprawić, żeby nie wyciągał śmieci z kosza?
Jak wyperswadować włażenie na szklany stół?
Zgadzam sie z przedmówczynią,kasią_ z.



1.zamknąc kuchnię,pilnować lub kupić kuchenkę z piekarnikiem,który sie nie nagrzewa
2.kupić zabezpieczenia na kurki od gazu(są dostępne w sprzedaży,niewiele kosztują)
Świat Bobasa :: Zabezpieczenia kurków gazowych ProTech 51021
3.Zabezpieczenia gniazdek elektrycznych | BabyClub - WÓZKI | Foteliki dla dzieci | Artykuły dla niemowląt | Avent | Chicco | Wózki dziecięce | Łóżeczka turystyczne | Zabawki Fisher Price | Akcesoria dla niemowląt
4.Chicco Zabezpieczenie do szafek - 123smyk
5.nie pozostawiać dziecka bez opieki w pokoju,gdzie jest ten szklany stół...
nakryć go grubym kocem...
wynieść go na jakichs czas,bezpieczeństwo dziecka ważniejsze.

Dom dla małego dziecka powinien byc przystosowany,a rodzice maja obowiązek pilnować tego bezpieczeństwa.
Około drugiego roku życia dziecko już jest w stanie więcej zrozumieć,ale to nie znaczy,ze można tracic czujność.
 
Ostatnia edycja:
Do góry