reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Tu znajdziesz dzisiejszy LIVE dotyczący uwazności w relacji z dzieckiem. Jak sue przyda - zapraszam :) Do zobaczenia na Instagramie Dołącz, obejrzyj LIVE
reklama

Teściowa karze mi bić dziecko

Jak wytłumaczyć 10 miesięcznemu dziecku, że nie może dotknąć piekarnika?
Jak roczniakowi, że nie może zbliżać się do kurków od gazu?
Jak wytłumaczyć mu, że nie może bawić się gniazdkiem?
Jak sprawić, żeby nie wyciągał śmieci z kosza?
Jak wyperswadować włażenie na szklany stół?

Wytłumaczyć mu??? W jaki sposób?

Nie chcę tu wyrażać mojego zdania, raczej wystąpić trochę w charakterze advocatus diaboli.

Bo ten argument "trzeba tłumaczyć" trochę się tu już przejadł.... powiedzcie szczerze, czy słuchałyście/liście, jak do was gadali i gadali i gadali... Poza tym czy tak małe dziecko to w ogóle rozumie???

Chętnie skorzystałabym z innych pomysłów na ochronienie dzieciaczka przed tymi codziennymi niebezpieczeństwami. Bo "jak się oparzy, to się nauczy" jakoś mnie nie przekonuje

Moja teściowa radziła zamykać, zapinać, nie wypuszczać - niech się drze, byle sobie krzywdy nie zrobi, ale to też mi za bardzo nie pasuje..........


Takie małe dzieci to trzeba przede wszystkim pilnować, bo jeżeli ktoś uważa, że dziecko nie zrozumie , że tego czy tamtego nie może zrobić, to czy takie dziecko zrozumie dlaczego mama go bije :crazy:. Ja nie wyobrażam sobie , że można uderzyć 10 miesięczne czy roczne dziecko:szok: i to tylko dlatego , że rodzice nie dopilnowali zeby nie zrobiło sobie krzywdy :no: Moim zdaniem jeżeli takie dziecko np wybiegnie na ulicę, to chyba klapsa powinna dostać mama, ze nie dopilnowała malucha a nie dziecko!!!
A najgorsze jest to, że ludzie nawet nie zastanawiają się czy dawanie klapsów jest dobre czy złe, po prostu biją dzieci, bo tak jest im wygodnie, bo nie trzeba się wysilać, tłumaczyć. Ja tłumaczyłam mojej córeczce wszystko, nawet jak miała roczek czy 10 miesięcy, a nawet dużo, dużo wcześniej, no ale na wszystko potrzeba dużo czasu. Czy takie małe dziecko rozumie kiedy się mu tłumaczy?? Na pewno więcej niż jak da się mu klapsa!
 
reklama
Kasiad to Ty się mylisz
to są dzieci z tzw. dobrego domu z zasadami, mama jest stale w domu, są wychowywane w poczuciu bezpieczeństwa - ale jest jedno ale - nigdy nie dostały w życiu klapsa - choć - naprawdę uwierzcie - zasługiwały na to niejeden raz - bo to straszne urwisy - już mają takie temperamenty i tyle
a jak czytam tego typu artykuły psychologiczne, to zaraz mi się nasuwa pozycja książkowa z tego kanonu niejakiego Andrzeja Samsona, który okazał się pedofilem - ale pisał mądre książki o tym, że dzieci należy przytulać, a nie bić...
 
To nie jest tak, że skoro "powołaliśmy dziecko do życia", to mamy prawo dowolnie narzucać mu naszą wolę, kształtować wedle swoich upodobań. (...) To my jesteśmy po to, żeby pomóc mu się rozwijać. A ono jest na nas „skazane”.

Sorry, ale większej bzdury dawno nie czytałam... Od razu przypomina się Rousseau i jego wizja człowieka doskonałego od urodzenia... Takie modele były już przerabiane i nie sprawdziły się. Wystarczy spojrzeć na dziki Zachód co tam się wyrabia w tzw. bezstresowych szkołach.
Właśnie od tego są rodzice, aby wychowywali dziecko według własnego światopoglądu. Jak karzemy dziecko, to też narzucamy im swoją wolę.
Takie pytanko: dlaczego uważacie, że ukaranie dziecka jest dobre, a danie klapsa w tyłek złe? Przecież taka kara godzi w wolność dziecka...
Kasiad ja nie byłam bita w dzieciństwie. Ja czasami dostawałam klapsa jak coś przeskrobałam. A chyba jest różnica między klapsem a biciem...
I nie mam w sobie żadnej agresji z tego powodu - ani do rodziców, ani do nikogo innego.
Cieszę się, że jest taki temat. Jakże aktualny...
 
Ostatnia edycja:
asqa roczne dziecko doskonale rozumei znaczenie slowa "nie", a to ze czasami udaje ze jest inaczej to inna sprawa. Masz racje takiemu maluchowi nie robi sie wykladow na temat niebezpieczenstwa np piekarnika bo nie ejst w stanie takiego wykladu zrozumiec....a jeszcze bardziej nie jest w stanie zrozumiec dlaczego dostal klapsa...niestety ale takiego dziecka trzeba ciagle pilnowac i jesli masz wlaczony piekarnik to bron boze pozwalac sie zblizac do niego. Ja wiem ze wielu rodzicow by chcialo tylko powiedziec tkiemu maluchowi ze nie wolno i zeby ono juz tego nie robilo ale niestety...gdyby to bylo mozliwe to byloby za prosto i za latwo. Moj syn jak mial rok a zblizal sie do wlaczonego piekarnika to mowilam do niego 'Igor! nie! si! gorace!' z odpowiednim przejeciem w glosie zeby widzial po mnie ze cos jest nie tak i jak widzial moje przejecie ta sytuacja to sie cofal....za kazdym razem tak robilam i nie zdarzylo sie zeby dotknal piekarnika. Pozniej to sam podchodzil i mowil ze "si"...mimo iz pewnie nie wiedzial za bardzo o co chodzi ale po tonie mojej wypowiedzi rozumial ze jest to cos "be". Raz wzielam go podeszlam do piekarnika wyciagnelam jego reke na taka odleglosc zeby czul cieplo bijace z piekarnika i powtorzylam mu ze gorace i nie wolno dotykac bo bedzie bolalo, zeby nie bylo to dla niego tylko jakies since fiction. Co do kurkow z gazem tez sie zdarzylo ze je odkrecil....coz jak dla mnie to gdy roczne dziecko wchodzi do kuchni to powinno sie isc zaraz za nim a nie zostawiac samopas....zawsze mozesz zamontowac bramke, sa zabezpieczenia na kurki od gazu w kuchence, zeby dziecko nie odkrecilo...do gniazdek to oczywiscie zaslepki zamontowac. I powtarzac dziecku rocznemu "nie" "nie wolno" tylko w odpowiednim tonie...nie wolno takich rzeczy mowic dziecku z usmiechem na ustach, jeszcze z zartuajcem tonem bo dziecko uzna to za zabawe...ja wiem ze to jest meczace bo sama nie wiem ile razy powtarzalam synowi ze czegos nie wolno...ale uwazam ze warto. Moim zdaniem w wychowaniu nie powinno sie isc na latwizne, zeby sobie ulzyc. Nikt nie powiedzial ze wychowywanie dziecka jest proste...

asqa teraz to praktycznie zabezpieczenia mozesz kupic na wszystko. Wiec jesli chcesz sobie jakos dopomoc to zamontuj je w odpowiednich miejscach. zamontuj bramke zeby dziecko nie moglo wejsc do niektorych pomieszczen. Po to one sa zeby wspomoc rodzicow w tym trudnym okresie. Klaps naprawde nie przemowi do takiego roczniaka.
 
Kasiad to Ty się mylisz
to są dzieci z tzw. dobrego domu z zasadami, mama jest stale w domu, są wychowywane w poczuciu bezpieczeństwa - ale jest jedno ale - nigdy nie dostały w życiu klapsa - choć - naprawdę uwierzcie - zasługiwały na to niejeden raz - bo to straszne urwisy - już mają takie temperamenty i tyle
a jak czytam tego typu artykuły psychologiczne, to zaraz mi się nasuwa pozycja książkowa z tego kanonu niejakiego Andrzeja Samsona, który okazał się pedofilem - ale pisał mądre książki o tym, że dzieci należy przytulać, a nie bić...

to ze mama jest ciagle w domu to o niczym nie swiadczy....skad wiesz jak ona sie zachowywala w domu w stosunku do nich? mieszkalas z nia? obserwowalas na codzien jej zachowanie? to ze siedziala w domu to nie znaczy ze sie nimi zajmowala odpowiednio. Mogla byc zajeta wieloma rzeczami a dzieci robily co chcialy, matka do nich mowila i mowila - one nic - wiec ona przestawala mowic. o to nam chodzi. Znam jedna dziewczyna ktora tez siedziala i zajmowala sie swoimi dziecmi i wlasnie na tym to polegalo. One robily co chcialy, ona zwrocila im uwage, raz, drugi, trzeci, dziesiaty...onei nie sluchaly to ona sie poddawala...i jak te dzieci mialy jej sluchac? skoro wiedzialy ze ona pogada pogada i tyle...dziecko musi miec jasne zasady. Upomnienie - kara. a nie gadanie i gadanie wieczne nie konczace sie niczym sensownym. Skoro dziecku sie mowi jak nie przestaniesz czegos robic to dostaniesz kare a pozniej sie tej kary nie daje tylko w kolko powtarza "bo zaraz" to dziecko sie uczy ze zaraz trwa wiecznie i do zadnej kary nie dojdzie...wiec rodzicow ma w d.u.p.i.e automatycznie. Jak ja jestem u niej i widze ze godzina 23 dzieci ogladaja cartoon network, ona im wylacza, one zaczynaja sie drzec, a ona dla swietego spokoju wlacza im dalej i siedza i ogladaja dopoki nie zasna same to sorry....ale tak wlasnie wyglada dziecinstwo takich dzieci o ktorych ty piszesz....i nie polega to tylko na tym ze dzieci nei dostaly klapsa.

kara ma polegac na tym aby dziecko sie wyciszylo i pomyslalo nad tym co zrobilo zle, dlaczego zrobilo zle - moze to osiagnac bo rodzice mu o tym powiedza - np nie bij mnie, bo mnie to boli. Dziecko uderza po raz kolejny. No to rodzic mowi ze nie wolno nikogo bic i jesli zrobi to jeszcze raz to dostanie kare (to jest upomnienie) dziecko chcac sprawdzic granice, czy jednak moze dalej sie posunac czy rodzic zrobi to co "obiecal" uderza po raz kolejny, rodzic bierze dziecko, patrzy mu sie w oczy i mowi "uderzyles mnie, a nie wolno nikogo bic dlatego teraz posiedzisz tu sam dopoki nie przyjde i nie powiem ze mozesz odejsc (kara) [ u mojego syna wygladalo to tak ze w tym momencie uciekal - ja go odnosilam, wrzeszczal krzyczal itp, pozniej dal za wygrana i odsiadywal swoje, jak przychodzilam do niego to mowilam mu dlaczego tam siedzial i ze danej rzeczy nie wolno robic bo np. mnie to boli, albo jest mi smutno a chyba nie chce zeby mame bolalo czy zeby byla smutna].
badz drugi scenariusz rodzic powtarza bez konca ze nie wolno, ze dostanie kare, ale dziecko tej kary sie nie moze doczekac wiec co mysli? ze moze to robic bo rodzice mowia i nic poza tym i ciagle robi dana rzecz mimo iz rodzic mu mowi ze nie wolno. W koncu powiedziec mozna wszystko prawda? no i ta samowolka zaczyna sie rozprzestrzeniac na wszystko do czego odnosi sie slowo rodzica "nie wolno" malo tego...w momencie gdy dziecko uslyszy "nie wolno" zaczyna to sprawdzac. od razu, czy tym razem tez rodzice tylko pogadaja czy moze jednak jakas kara bedzie? i to jest przyklad tych wszystkich "rozwydrzonych" dzieci, ktore ty uwazasz ze sa takie bo nie dostaly nigdy klapsa, a problem raczej tkwi w tym ze one tak naprawde nigdy nei zostaly ukarane.
Klaps coz...dziecko cos zrobi ty dasz klapsa i jaka nauke dziecko z tego wyniesie? nie moge zrobic tego bo mama da klapsa? nie wolno mi czegos tam bo mama da klapsa? a jakies bardziej sensowne wytlumaczenie dlaczego nie wolno czegos robic oprocz tego ze bedzie klaps? dziecko cie zacznie uderzac (normalne zjawisko wsrod roczniakow - inaczej nie potrafia okazac negatywnych uczuc) ty dasz klapsa i powiesz ze ma ciebei nie bic, i jaki sens tu widzisz? ty mnie nie mozesz bic ale ja ciebie tak? skad dziecko ma wiedziec ze jak zrobi pewne rzeczy to bedzie ciebie bolalo, ze bedzie ci przykro skoro mu tego nie powiesz tylko go uderzysz? wytlumacz mi to.
poprzez kare dziecko uczy sie ze pewne jego zachowania nie sa akceptowane, ze pewnych rzeczy nie wolno robic bo sprawia innym krzywde, przykrosc itp. poprzez klaps dziecko uczy sie ze krzywda za krzywde (bo jakie dziecko ma odczucia jak dostanie klapsa? ze zostalo skrzywdzone i w wielu przypadkach nie wie nawet dlaczego) - dlatego klaps jest zly, bo niczego sensownego nie uczy.

czasami dzieci sie zle zachowuja bo chca zwrocic na siebie uwage, czesto bywa tak ze jak dziecko jest grzeczne to rodzice ciesza sie i nie zwracaja uwagi na dziecko a gdy sie zle zacowuje to od razu sie nim zajmuja - dlatego niekiedy dzieci w ten sposob zaczynaja zwracac na siebei uwage. Czesto mozna pomoc dziecku rozladowac negatywne emocje dajac mu papier do podarcia, pozwalajac reka uderzac w poduszke, tupac nogami - u mnie sie to bardzo dobrze sprawdzilo.
problem tkwi w tym ze wielu rodzicom brakuje konsekwencji w dzialaniu - a to jest podstawa. w niektorych przypadkach potrzeba i kilkadziesiat razy powtorzyc jedna rzecz aby dziecko zrozumialo ze tak bedzie zawsze i nie ma co dalej probowac....rodzice stosujacy klapsa oczekuja rezultatow natychmiast.

aaa i jeszcze jeden przyklad. Twoje dziecko cos tam zrobi, ty dasz mu klapsa - ono to zapamieta..potem twoje dziecko zobaczy ze inne dziecko robi to za co ono dostalo klapsa i podchodzi i klepie to drugie dziecko, bo ono za to wlasnie dostalo wiec uwaza ze w takiej sytacji tak trzeba. I co ty wtedy robisz? podchodzi i mowisz swojemu dziecku ze nie wolno bic innych dzieci? i nad czym sie zacznie zastanawiac twoje dziecko?
 
Ostatnia edycja:
a to ciekawe, bo ona gada i gada; jest też konsekwentna - jak nie posłuchają, to wyłącza tv
to fakty - znam tę rodzinę bardzo blisko
w domu te dzieci są raczej grzeczne - bo mama się tak zachowuje
ale wystarczy, że wyjdą z domu - kończy się tzw. słowny bat mamusi - i pokazują rogi
dodam, że rodzice wcale nie robią inaczej niż mówią - żyją zasadami
jak były małe, to jeszcze to było urocze
ale jak są większe, to jest to denerwujące - robią tak a nie inaczej, wykorzystując to, że wiedzą, że poza gadaniem czy jakąś karą (np. brak dostępu do komputera przez jakiś czas) nic innego im nie grozi

acha - dodam, że mam męża, który nigdy nie dostał w tyłek
i uwierzcie mi - to nie jest dobra metoda wychowawcza
kocham męża, ale często zachowuje się jak tzw. ciepłe kluchy
 
Ostatnia edycja:
Ja swego czasu wypowiadałam się tu na temat bicia dzieci i sama mówiłam, że po kilkukrotnym tłumaczeniu już tylko klaps przemówi do dziecka.. teraz widzę, że wcale nie miałam racji.. Teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że JA NIE BIJE MOJEGO DZIECKA! Owszem zdarzyło się kilka razy, że mój mały dostał klapsa ale wiem, że to była bardziej moja wina niż jego.. moja bezsilność i głupota.. :baffled:Mam nadzieję, że nie zdarzy mi się więcej żaden klaps.. jak już brakuje mi cierpliwości (a należę do osób dość szybko tracących cierpliwość a moje dziecko raczej do tych grzecznych i spokojnych też się nie zapisuje) to zwyczajnie w świecie wychodzę z pokoju/pomieszczenia gdzie jest dziecko.. uspokoję się i dopiero wracam.. ostatecznie jak nie mogę wyjść podnoszę głos do dziecka.. to nie jest dobra metoda ale mi pomaga.. Tyle, że zbyt "intensywnym zwróceniu uwagi" zawsze dziecko przepraszam..:sorry2:
Do dziecka trzeba dużo mówić, tłumaczyć, powtarzać.. wszak to my go musimy wszystkiego w życiu nauczyć..
Dziecko zrozumie wszystko tylko ważne jest jak do niego mówimy.. jeśli przyjmiemy zasadę, że zawsze tłumaczymy spokojnie nawet 100 razy to samo- dziecko naprawdę zrozumie.. nie wolno tylko kłamać, zmyślać, mówić coś ot tak sobie.. konsekwencja naprawdę przynosi doskonałe rezultaty.. Tak jak jedna z Was już wspomniała- jak zapowiadamy karę za coś- trzeba konsekwentnie tą karę wykonać.. Jeśli obiecujemy, że dziecko dostanie coś od nas lub gdzieś z nami pójdzie w zamian za coś (np, jak będziesz teraz grzecznie się bawił/ pozbierasz klocki to pójdziemy na huśtawki) to bezwzględnie trzeba dotrzymać słowa.. :tak: I naprawdę żadne bicie nie nauczy dziecka więcej jak tłumaczenie i konsekwencja.
Jak wytłumaczyć 10 miesięcznemu dziecku, że nie może dotknąć piekarnika?
Jak roczniakowi, że nie może zbliżać się do kurków od gazu?
Jak wytłumaczyć mu, że nie może bawić się gniazdkiem?
Jak sprawić, żeby nie wyciągał śmieci z kosza?
Jak wyperswadować włażenie na szklany stół?

Wytłumaczyć mu??? W jaki sposób?

Nie chcę tu wyrażać mojego zdania, raczej wystąpić trochę w charakterze advocatus diaboli.

Bo ten argument "trzeba tłumaczyć" trochę się tu już przejadł.... powiedzcie szczerze, czy słuchałyście/liście, jak do was gadali i gadali i gadali... Poza tym czy tak małe dziecko to w ogóle rozumie???

Chętnie skorzystałabym z innych pomysłów na ochronienie dzieciaczka przed tymi codziennymi niebezpieczeństwami. Bo "jak się oparzy, to się nauczy" jakoś mnie nie przekonuje

Moja teściowa radziła zamykać, zapinać, nie wypuszczać - niech się drze, byle sobie krzywdy nie zrobi, ale to też mi za bardzo nie pasuje..........
Asqa a jak wytłumaczyłaś dziecku, że trzeba jeść łyżeczką kaszkę, pić z kubka a nie smoka?? To są takie same pytania.. :sorry2:
My rodzice jesteśmy po to by dziecko wychowywać, chronić, uczyć, dawać poczucie bezpieczeństwa.. A jeśli dziecko uparzy się w paluszek bo jednak dotknie gorący piekarnik to co dasz klapsa? Bo przecież tysiące razy powtarzałaś, że nie wolno.. a czy samo oparzenie nie będzie dla dziecka już wystarczającą tragedią?? wtedy o wiele większy skutek przyniosłoby przytulenie dziecka i wytłumaczenie mu, że to jest gorące, że nie wolno niż uderzenie..
To my jesteśmy od tego by dziecko nie dotknęło gorącego piekarnika, nie wyleciało na ulicę, nie wchodziło na stół, nie rozsypywało śmieci itd..
Bo ten argument "trzeba tłumaczyć" trochę się tu już przejadł....
No proszę Cię..:sorry2: a klaps się nie przejadł??
 
a to ciekawe, bo ona gada i gada; jest też konsekwentna - jak nie posłuchają, to wyłącza tv
to fakty - znam tę rodzinę bardzo blisko
w domu te dzieci są raczej grzeczne - bo mama się tak zachowuje
ale wystarczy, że wyjdą z domu - kończy się tzw. słowny bat mamusi - i pokazują rogi
dodam, że rodzice wcale nie robią inaczej niż mówią - żyją zasadami
jak były małe, to jeszcze to było urocze
ale jak są większe, to jest to denerwujące - robią tak a nie inaczej, wykorzystując to, że wiedzą, że poza gadaniem czy jakąś karą (np. brak dostępu do komputera przez jakiś czas) nic innego im nie grozi

acha - dodam, że mam męża, który nigdy nie dostał w tyłek
i uwierzcie mi - to nie jest dobra metoda wychowawcza
kocham męża, ale często zachowuje się jak tzw. ciepłe kluchy
Zachowanie Twojego męża wcale nie musi wynikać z braku klapsów podczas wychowania.. to raczej kwestia charakteru..:sorry2:
A czy bite dzieci po wyjściu z domy nie będą sie zachowywały tak samo?? Przecież na dworze mama nie widzi i pas czy klaps już ich nie dosięgnie.. jakoś marny to argument jak dla mnie.. To jest kwestia wychowania, rozmawiania z dzieckiem a nie bicia bądź nie bicia... :no:
 
aaa inna racja, mowilas, tlumaczylas corce...weszla, spadla - ma nauczke i wie ze mialas racje w tym ze jej zabranialas (pomijam kwestie, ze ktos jej powinien byl pilnowac chyba wtedy?). wiec nastepnym razem jak jej powiesz ze czegos nie wolno bo cos sie moze stac zlego to jest bardzo wysokie prawdopodobienstwo ze ci uwierzy. neisadzisz? w koncu sama sie przekonala ze mama jednak nie mowi sobie tak o bo ma jakies widzimisie :) a wszystko zalezy od tego w jaki sposob mowi sie do dziecka....

Powiedz mi czy jest realne, będąc z dwulatkiem cały dzień w domu chodzenie za nim krok w krok, nie spuszczanie go z oka?? Bo mi się wydaje, że nie :no: I nie mówię tu o pozostawianiu dziecka samopas, ale o skorzystaniu z toalety, zrobieniu sobie herbaty, itp. I wtedy mam dziecko zabierać ze sobą? Mała akurat przyuważyła odpowiedni moment - jak mój mąż poszedł do kuchni po coś do picie dla niej (sama o to poprosiła) no i z relacji mojego męża wiem, że trwało to sekundę, bo jeszcze dobrze do kuchni nie wszedł :sorry2:
I myślisz, że ma nauczkę? Też się mylisz :baffled: Dalej jej tłumaczę, że tak nie wolno, mówię, że mogła sobie zrobić krzywdę itd. I co?? Nadal wspina się, włazi na wszystko... a ja znowu ją ściągam, gadam... No i tak w kółko...
Pocieszam się, że jak będzie miała ze 20 lat to już nie będzie próbowała wchodzić na stół :-D
 
reklama
Powiedz mi czy jest realne, będąc z dwulatkiem cały dzień w domu chodzenie za nim krok w krok, nie spuszczanie go z oka?? Bo mi się wydaje, że nie :no: I nie mówię tu o pozostawianiu dziecka samopas, ale o skorzystaniu z toalety, zrobieniu sobie herbaty, itp. I wtedy mam dziecko zabierać ze sobą? Mała akurat przyuważyła odpowiedni moment - jak mój mąż poszedł do kuchni po coś do picie dla niej (sama o to poprosiła) no i z relacji mojego męża wiem, że trwało to sekundę, bo jeszcze dobrze do kuchni nie wszedł :sorry2:
I myślisz, że ma nauczkę? Też się mylisz :baffled: Dalej jej tłumaczę, że tak nie wolno, mówię, że mogła sobie zrobić krzywdę itd. I co?? Nadal wspina się, włazi na wszystko... a ja znowu ją ściągam, gadam... No i tak w kółko...
Pocieszam się, że jak będzie miała ze 20 lat to już nie będzie próbowała wchodzić na stół :-D

Inna podpisuje się pod Twoją wypowiedzią
nie wyobrażam sobie żeby 24 godziny na dobę mieć oczy zwrócone tylko i wyłącznie na dziecko, zwłaszcza np jak dziecko ma swój pokój i samo w nim śpi:baffled::confused:
 
Do góry