hymm..w zasadzie to zalogowąłm się tu przed momentem ... dlaczego? szukam pomocy w necie?! no cóż, może tu znajdę podpowiedź, myślę, iż nie jestem pierwszą z Was, która ma ten problem i która już tu pisała. Jestem mężatką od
-nastu lat.. mam dwoje dzieci... od dwóch lat kocham kogo innego, poznałam go przypadkowo, mąż dwa lata temu przeczytal coś czego nie powinien, ale nie ma pojęcia że utrzymuje nadal kontakt z tym facetem.. w domu gehenna.. od dwóch lat jestem terroryzowana, gnębiona psychicznie.. zrezygnowąłam całkowicie z życia prywatnego, ze swojego świata, z koleżanek zeby tylko mieć spokój w domu i spędzać spokojne popołudnia .. niestety klimat, ktory mam w domu jest nie do wytrzymania, mój stosunek do męża zmienil się diametralnie, powiem w skrócie tylko z nim mieszkam, nie ma seksu nie ma zrozumienia a czasami nawet nie rozmaiwamy. Mieszkam tam i udaję, że wszytko ok znosze tą sytuację tylko i wylącznie na dzieci. Ten ktoś, kto na mnie czeka, jest cierpliwy sam niedawno się rozwiódl i wie jakie to trudne poukladać takie tematy...
Pytanie brzmi jak rozwiązać to małżeństwo ?? jak samej sobie pomóc? ja nawet nie wiem jak zacząć rozmowę z mężem, ze chcę odejść, ze marnujemy swój czas przy sobie, wierzcie mi naprawdę trudno jest przekreślić jakimś tam "juz Cie nie kocham" gdy przeżyło się te kilkanaście lat razem i w dodatku ma się małe dzieci .. nie chcę się okazać ostatnia suką .. i do tego rodzina... zlinczuja mnie !!
Macie jakies pomysly?
A może ktoś był w podobnej sytuacji?:-(
-nastu lat.. mam dwoje dzieci... od dwóch lat kocham kogo innego, poznałam go przypadkowo, mąż dwa lata temu przeczytal coś czego nie powinien, ale nie ma pojęcia że utrzymuje nadal kontakt z tym facetem.. w domu gehenna.. od dwóch lat jestem terroryzowana, gnębiona psychicznie.. zrezygnowąłam całkowicie z życia prywatnego, ze swojego świata, z koleżanek zeby tylko mieć spokój w domu i spędzać spokojne popołudnia .. niestety klimat, ktory mam w domu jest nie do wytrzymania, mój stosunek do męża zmienil się diametralnie, powiem w skrócie tylko z nim mieszkam, nie ma seksu nie ma zrozumienia a czasami nawet nie rozmaiwamy. Mieszkam tam i udaję, że wszytko ok znosze tą sytuację tylko i wylącznie na dzieci. Ten ktoś, kto na mnie czeka, jest cierpliwy sam niedawno się rozwiódl i wie jakie to trudne poukladać takie tematy...
Pytanie brzmi jak rozwiązać to małżeństwo ?? jak samej sobie pomóc? ja nawet nie wiem jak zacząć rozmowę z mężem, ze chcę odejść, ze marnujemy swój czas przy sobie, wierzcie mi naprawdę trudno jest przekreślić jakimś tam "juz Cie nie kocham" gdy przeżyło się te kilkanaście lat razem i w dodatku ma się małe dzieci .. nie chcę się okazać ostatnia suką .. i do tego rodzina... zlinczuja mnie !!
Macie jakies pomysly?
A może ktoś był w podobnej sytuacji?:-(