reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

jak odejść i jak to rozwiązac.

takajedna

Początkująca w BB
Dołączył(a)
20 Sierpień 2009
Postów
17
hymm..w zasadzie to zalogowąłm się tu przed momentem ... dlaczego? szukam pomocy w necie?! no cóż, może tu znajdę podpowiedź, myślę, iż nie jestem pierwszą z Was, która ma ten problem i która już tu pisała. Jestem mężatką od
-nastu lat.. mam dwoje dzieci... od dwóch lat kocham kogo innego, poznałam go przypadkowo, mąż dwa lata temu przeczytal coś czego nie powinien, ale nie ma pojęcia że utrzymuje nadal kontakt z tym facetem.. w domu gehenna.. od dwóch lat jestem terroryzowana, gnębiona psychicznie.. zrezygnowąłam całkowicie z życia prywatnego, ze swojego świata, z koleżanek zeby tylko mieć spokój w domu i spędzać spokojne popołudnia .. niestety klimat, ktory mam w domu jest nie do wytrzymania, mój stosunek do męża zmienil się diametralnie, powiem w skrócie tylko z nim mieszkam, nie ma seksu nie ma zrozumienia a czasami nawet nie rozmaiwamy. Mieszkam tam i udaję, że wszytko ok znosze tą sytuację tylko i wylącznie na dzieci. Ten ktoś, kto na mnie czeka, jest cierpliwy sam niedawno się rozwiódl i wie jakie to trudne poukladać takie tematy...
Pytanie brzmi jak rozwiązać to małżeństwo ?? jak samej sobie pomóc? ja nawet nie wiem jak zacząć rozmowę z mężem, ze chcę odejść, ze marnujemy swój czas przy sobie, wierzcie mi naprawdę trudno jest przekreślić jakimś tam "juz Cie nie kocham" gdy przeżyło się te kilkanaście lat razem i w dodatku ma się małe dzieci .. nie chcę się okazać ostatnia suką .. i do tego rodzina... zlinczuja mnie !!

Macie jakies pomysly?
A może ktoś był w podobnej sytuacji?:-(
 
reklama
może jakaś poradnia małżeńska
i uważam,że jeśli jest ci źle to powinnas złożyć wniosek o separacje bo bez sensu to ciągnąć.........
 
Musisz się sama zastanowic z kim chcesz być czy maz czy drugi facet (może z nim tez nie bedzie różowo .Życie codziennie da o sobie znać i gdzies zaniknie namiętnośc itd.)Znam i takie przypadki kiedy odejście od męża wyszło kobiecie na + a tez i takie gdzie weszła z deszczu pod rynnę.Nie znam dokładnie historii ,więc radzić nie będę ,ale musisz sama zadecydować czy warto jesli mąz znęca się nad toba psychicznie i życ się już nie chce to po co meczyc sie w takim związku lepiej samemu zyć,bo dzieci tez na to patrza i widzą a przykład jest im potrzebny:tak:.
Życze powodzenia:-)
 
hymm..w zasadzie to zalogowąłm się tu przed momentem ... dlaczego? szukam pomocy w necie?! no cóż, może tu znajdę podpowiedź, myślę, iż nie jestem pierwszą z Was, która ma ten problem i która już tu pisała. Jestem mężatką od
-nastu lat.. mam dwoje dzieci... od dwóch lat kocham kogo innego, poznałam go przypadkowo, mąż dwa lata temu przeczytal coś czego nie powinien, ale nie ma pojęcia że utrzymuje nadal kontakt z tym facetem.. w domu gehenna.. od dwóch lat jestem terroryzowana, gnębiona psychicznie.. zrezygnowąłam całkowicie z życia prywatnego, ze swojego świata, z koleżanek zeby tylko mieć spokój w domu i spędzać spokojne popołudnia .. niestety klimat, ktory mam w domu jest nie do wytrzymania, mój stosunek do męża zmienil się diametralnie, powiem w skrócie tylko z nim mieszkam, nie ma seksu nie ma zrozumienia a czasami nawet nie rozmaiwamy. Mieszkam tam i udaję, że wszytko ok znosze tą sytuację tylko i wylącznie na dzieci. Ten ktoś, kto na mnie czeka, jest cierpliwy sam niedawno się rozwiódl i wie jakie to trudne poukladać takie tematy...
Pytanie brzmi jak rozwiązać to małżeństwo ?? jak samej sobie pomóc? ja nawet nie wiem jak zacząć rozmowę z mężem, ze chcę odejść, ze marnujemy swój czas przy sobie, wierzcie mi naprawdę trudno jest przekreślić jakimś tam "juz Cie nie kocham" gdy przeżyło się te kilkanaście lat razem i w dodatku ma się małe dzieci .. nie chcę się okazać ostatnia suką .. i do tego rodzina... zlinczuja mnie !!

Macie jakies pomysly?
A może ktoś był w podobnej sytuacji?:-(

piszesz że kochasz kogoś innego. czy ten drugi też czuje to samo??jeżeli tak to bez wahania bym odeszła i nie patrzyła na dzieci.one zawsze będą cię kochały nawet jak teraz tego nie zrozumieją to za jakiś czas będą szczęśliwe dlatego że i Ty jesteś szczęśliwa z innym mężczyzną.potrwa to trochę póki do nich to dotrze ale nie rezygnuj ze szczęścia i nie rób z siebie męczennicy bo one widzą co się dzieje w domu mimo że są małe.to może je bardziej boleć jak tata krzyczy na mamę itp. gdzieś na tym forum wypowiadała się jakaś kobieta na ten temat,była takim dzieckiem dla którego matka się poświęciła i twierdzi że to jest jeszcze gorzej jak się z mężczyzną zostaje.to nie jest już ten sam dom dla nich.a z mężem zacznij rozmowę jak każdą inną.on by na pewno nie wahałby się gdyby to on był w takiej sytuacji że ma kogoś innego i chce odejść.my już niestety takie jesteśmy.wiemy że kogoś zranimy i odwlekamy momenty odejścia.czemu nie robić tego jak oni??prosto z mostu i otwarcie.ja żadnych poradni nie polecam bo to i tak nie uratuje już waszego małżeństwa.skoro czujesz naprawdę to co napisałaś to odejdź.pozdrawiam
 
Z tego co piszesz to TEN zwiazek i tak juz nie istnieje. I tak jak pisza dziewczyny, wlasnie dla dobra dzieci powinniscie sie rozstac. To wasz swiat jest ich swiatem, i taki jaki sobie stwarzacie, taki one maja. Z opisu widac, ze nie jest szczesliwy ten obecny. Nie wiem czy Matia09 mnie miala na mysli, bo ja bylam takim dzieckiem rodziny "na pokaz". A teraz jestem macocha od prawie 10 lat i znam temat z tych dwuch stron. Nie bede sie rozpisywac, ale obowiazkiem rodzicow jest stworzenie dzieciom warunkow do normalnego rozwoju. Nie zawsze jest on mozliwy pod jednym dachem. Czasem jest ich 2 lub nawet 3. Najwazniejsze, ze kazdy z tych dachow to dla nich azyl i oaza milosci i spokoju. Takze w tym wzgledzie nie powinnas miec watpliwosci i obaw. Nie jest w 100% powiedziane z kim jeszcze stworzysz rodzine, ale z opisu wynika, ze na pewno nie z obecnym mezem.
Wiem, ze latwo sie mowi "Usiadz i porozmawiaj". W teorii to pryszcz, w praktyce - droga przez meke. Ale nikt za Ciebie tego nie zalatwi. Musisz wlasnie usiasc i spokojnie porozmawiac. Nie mowisz w rozmowe mieszac tego, ze kogos masz i od kiedy. To w sumie bez znaczenia. Wasz zwiazek sie rozpadl i nie ma szans na odbudowe (jesli jestes tego pewna). Dlatego powinniscie sobie nawzajem dac szance na rozpoczecie zycia od nowa. Z kim ono bedzie - to zupelnie inny temat.
Bezbolesnie sie to nie odbedzie. Na szczescie najgorzej jest zaczac - reszta pojdzie sama. Bedziesz musiala sie wziasc w garsc i zadecydowac, ze tego i tego dnia porozmawiacie. I musisz to zrobic. Zaplanowac, przemyslec i zrealizowac. Odkladanie na pozniej niczego ani nie ulatwi, ani nie zalatwi!
Zanim taka rozmowe przeprowadzisz musisz pewne rzeczy zaplanowac i przemyslec mozliwe scenariusze. Musisz byc gotowa na rozne reakcje. Bardzo mozliwe, ze jednak bedzie to prostsze niz myslisz, bo maz pewnie glupi nie jest i tez nie jest szczesliwy. Byc moze czeka na Twoj ruch poprostu, zeby nie bylo na niego;-) Byc moze dostanie furii. Nie znam go i nie wiem na co go stac. Jednak powinnas wczesniej wrac pod uwage rozne rozwiazania.
Nie wiem w jakim wieku macie dzieci, ale przede wszystkim powinnas zaczac do tego przygotowywac je. To chyba najwazniejsze. Jak one przez to przejda bedzie w duzej mierze zalezalo od tego jak je do tego przygotujesz. Juz 2-3 latkowi pewne rzeczy trzeba wyjasnic. Trzeba robic to stopniowo i spokojnie. Najlepsza opcja byloby, gdybyscie mogli na spokojnie porozmawiac i dojsc do wspolnych wnioskow. Rownoczesnie zaplanowac wspolprace dot. przygotowania dzieci do rozstania. To byloby super. Jesli to zawalisz/zawalicie jest ryzyko, ze dzieci wezma wine na siebie bo to jedyny znany im powod ich nieszczesc (karane sa za przewinienia, a rozstanie potraktuja jak ukaranie ich - bardzo surowe!). Im dzieci starsze tym latwiej z nimi rozmawiac.
Pamietaj, ze jesli chcesz to wszystko poukladac rozsadnie to najlepiej by bylo, gdybys nie wprowadzala sie od razu do drugiego faceta. Najlepiej dla wszystkich bedzie, jesli na poczatku zamieszkasz sama z dziecmi (zakladam, ze dzieci zostana przy Tobie). Jesli drugi facet Ciebie kocha to to zrozumie i Ci pomoze. Mieszkajac sama z dziecmi przetestujesz jego milosc i swoja. Czasami jest tak, ze "ten trzeci" to tylko "lepsze zlo", ktore z daleka wydaje sie atrakcyjne. Natomiast kiedy bedziesz sama przekonasz sie co naprawde czujesz do niego: czy go kochasz jako czlowieka, czy jako odskocznie od nieszczesliwego zwiazku. Poza tym dasz dzieciom czas na przyzwyczajenie sie do nowej sytuacji i zminimalizujesz ryzyko, ze obwinia go o rozpad zwiazku rodzicow i przekresla go w swoim zyciu. Na wszystko musi przyjsc odpowiedni moment. Im rozsadniej podejdziecie do problemu, tym szybciej staniecie pozniej na nogi i zaoszczedzicie dzieciom wielu przykrych doswiadczen. Tu nie moze byc szarpaniny: kto lepszy, kto uczciwszy, kto madrzejszy, kto lepiei chce dla dzieci itd. Za takie zachowanie przede wszystkim zaplaca one! Jesli maz tego nie wie, to musisz go uswiadomic. Teraz znaczenie ma tylko to aby dzieci przeszly przez to jaknajmniej bolesnie. Reszta musi poczekac.
Koncze, bo sie strasznie rozpisalam (sorrki), ale i temat jest dosc obszerny. Ja krotko nie umiem.....;-) Pozdrawiam, i zycze powodzenia i wytrwalosci!
 
Ja powiem tylko tyle...Jesteś w takiej samej sytuacji jak moja matka... Nie będe się osobiście wypowiadać co o tym wszystkim myślę .. i jak poczuje się twój mąż bo ja bym się chyba powiesiła gdyby mi mój ukochany oświadczył że ma kogoś innego...No ale wracając do tematu to lepiej to skończ jak najszybciej... Żeby nikt potem nie cierpiał..tak jak np. ja cierpiałam...Dzień w dzień matki nie było w domu gdy ojciec pracował..., Nie miała czasu ani dla mnie ani dla brata bo spotykała się z tym ehh kolesiem choć moznaby powiedzieć inaczej... Cały czas musiałam ją kryć, udawać że nie widzę co po kryjomu z nim pisze... Zraniła nas wszystkich... Z ojcem ukłąda się jej niby ok...Ale jak dla mnie mogła pomyśleć nad związkiem wcześniej i nie wychdzić za mojego tatę skoro się jej po kilku latach zdanie odmieniło... to takie moje osobiste... ostre bo wiele przez ten ich ,,związek " jak dla mnie ,,dziecinny związek" wycierpiałam i Tobie jako dziecko takiej osoby radze podjąć decyzję z kim chce być...bo takie spotkania na boku nie wróżą nic dobrego dla twojej rodziny... A tak na marginesie gdyby moja matka mi powiedziała że nie ma życia prywatnego ani koleżeńskiego przez rodzinę bo ją w czymś zatrzymujemy, i że mąż jest zazdrosny ( co zrozumiałe ) to bym jej prosto z mostu powiedziała że trzeba było rodziny nie zakładać skoro teraz jej w prywatnym życiu przeszkadza... i najlepiej niech przyprowadzi tego drugiego do domu i każe nam do niego mówić tatusiu... He ..Nie mam nic do twojego związku..widocznie nie trafiłaś na tego jedynego i nie masz co się męczyć w związku w którym nic się nie da ratować... napisałam tylko z osobistego ,bolesnego doświadczenia... Mam nadzieje że załatwisz to szybko...
 
Agus - Masz bardzo zle doswiadczenia i dlatego nie jestes tu obiektywna, bo patrzysz na autorke przez pryzmat Twojej rodziny. Wiem, ze trudno w takiej sytuacji myslec inaczej. Ale w ten sposob latwo o raniace osady, o bledne wnioski i nieporozumienia.
W tym temacie tez nie podzielam Twoich pogladow..;-):-)
 
Cóż napisałam autorce postu że to jej decyzja i że moją radą jest aby jak najszybciej skończyła związek...a nie spotykała się po bokach.... :p:tak: To tyle w temacie... Ale czytając jej wypowiedz że jest ,,maltretowana psychicznie i dręczona oraz że nie ma życia prywatnego i koleżanek" to niestety ale to jej wina a nie rodziny... Rodziny nikt za nią nie zakładał i nie powinna tak pisać o mężu... że jest przez niego terroryzowana bo nie ma prywatności... A jak ona by się czuła gdyby jej mąż miał inną? i powiedział jej że nie daje mu prywatności...Nie popieram takich słów...
A co do tematu to radzę po prtostu odejść i nie męczYć siebie ani nikogo innego przez tą sytuację.. i wszystko się wyjaśni
 
wydake mi sie ze autorce chodzilo raczej o to ze maz ja tak "zgnebil" i to przez niego nie ma zycia prywatnego...
moja mama zastanawiala sie 5 lat nad rozwodem-ojciec psychicznie sie na nas wyzywal za swoje niepowodzenia w pracy i jak mu cos humor popsulo.po tych 5 latach obydwie z mama bylysmy juz na wykonczeniu-obydwie (ja wtedy mialam 16 lat) u psychiatry i psychologow na leczenia i tableteczki:zawstydzona/y::no:prosilam mame-wrecz blagalam zeby sie rozwiodla bo nie moglam patrzec jak sie meczy.nauka mi nie szla,do domu sie wracac nie chcialo-bo i po co??znowu sluchac jak ojciec zwala na nas wine za swoje niepowodzenia w firmie??ile mozna bylo sluchac ze to mamy wina ze ja sie nie ucze itp.a takie dni ciszy w domu ze nikt z nikim nie gada tez nie byly lepsze...
po rozwodzie mama ozyla,zaczela sie znowu spotykac ze znajomymi i rodzina-ojciec nawet byl zazdrosny o jej rodzenstwo:zawstydzona/y:mi ulzylo bo wreszcie mam normalny kontakt z mama a ona ma wkoncu jakies zycie.
wiec ja proponuje sie nie zastanawiac zbyt dlugo bo to dla nikogo dobrze nie wyjdzie...jesli boisz sie ze moze cie uderzyc lub ze bedzie agresywny popros kogos (na pewno ktos ze znajomych zostal) zeby tak wrazie W byl pod drzwiami albo w poblizu.z doswiadczenia juz wiem ze nie jest najlepiej w domu bez milosci...dzieci to wyczuwaja bez wzgledu na to w jakim sa wieku.
pozostaje mi zyczyc powodzenia i trzymam kciuki:tak:
 
reklama
agus ty nie masz bladego pojecia o co autorce chodzilo i jak czytam jakie ty bzdury piszesz to noz mi sie w kieszeni otwiera.....no ale zapomnialam, ty sie poswiecilas dla milosci i mozesz sama z siebie zrezygnowac w calosci w imie tego aby maz byl zadowolony! bo liczy sie tylko on a ty juz nic a nic.... :/
 
Do góry