no niestety przyszła :-(wczoraj wieczorem zmierzyłam tempkę po 23 i była strasznie niska, 36,15. Więc wiedziałam już co się święci. Czuję się paskudnie.
Za wisienkę i martillę i wszyskie pozostałe trzymam nadal kciuki...
gratulacje! wiedziałam że prędzej czy poźniej Wam się uda i trzymam kciuki żeby to była córeczka...
to ja jestem wyjątkiem. Mam mega doła. Nie wierzę już, że kiedykolwiek będziemy mieli maleństwo. Zazdroszczę Wam dziewczyny, które macie chociaż jedno dziecko. Wasza sytuacja jest zupełnie inna od tej, w której ja jestem :-( Naprawde w tym momencie zgodziłabym się nawet na to, żeby mieć tylko jedno dziecko byle ono w końcu przyszło... Wy już macie swoje dzieciątko, wiecie, że jesteście w stanie począć i urodzić dziecko. Ja właśnie straciłam nadzieję, że my jesteśmy w stanie. Mam już dosyć staranek. Nic mi się nie chce, nie wiem czy mam tempkę mierzyć czy nie, czy liczyć jakieś dni płodne, wspomagać się czymś czy nie. Za bardzo się nakręcam i potem cierpię. Mam ogromne poczucie niesprawiedliwości, ze niektórzy muszą na swoje dzieciątko czekać nawet latami a innym udaje się za pierwszym razem, albo te osławione wpadki...Wiem, ze piszę to tylko teraz pod wpływem chwili, ale tak się źle czuję że inaczej nie potrafię myśleć:-( muszę to jakoś przeboleć a potem podjąć decyzję czy sobie nie odpuścić tych "staranek" po prostu...