Witajcie kochane troszkę mnie nie było ale za to trochę zdrowsza jestem antybiotyka zadziałał....
Na szczęście dużo nie miałam do nadrabiania:-)
Zacznę od
Kasiek : bidulko Ty nasza domyślam się co czułaś jak się dowiedziałaś o wypadku, najważniejsze że mąż żyje i nic poważnego się nie stało. Ja się bardzo boje takich pojazdów nie musi to być motor wystarczy skuter a do nieszczęścia wcale nie potrzeba wiele dlatego mój mąż nigdy ode mnie nie dostanie na to pozwolenia. Zbyt bardzo się boję.
Ja mając 9 lat i to dokładnie miesiąc przed komunią miałam ciężki wypadek samochodowy w drodze na nauki przed komunijne. Cudem to przeżyłam są to straszne i bolesne wspomnienia nawet dziś gdy już minęło 12 lat!! Na nowo musiałam się uczyć chodzić do tego 2 nie małe blizny na twarzy ( jak byłam młodsza ubolewałam że przez nie nigdy nie znajdę żadnego chłopaka na szczescie jak podroslam zmienilam nastawienie i mam wspanialego meza i dzidzie w drodze)

ale duzo jeszcze innych uszkodzeń ciała miałam do dziś na lewe ucho nie wiele słyszę ale jakoś nauczyłam się z tym wszystkim żyć. I pomyśleć że to 12 lat minęło, zdarzyło się to jak byłam dzieckiem ale tak dobrze zarejestrowałam to wydarzenie w głowie że do dziś boję się jeździć samochodem. Mój mąż wie że nie może pozwolić sobie na szybszą jazdę bo ja zaraz mu powtarzam że się boję czy chce zabić mnie i Julkę itp. Nawet w dalekie trasy się nie ruszam by nie kusić losu, tylko na początku ciąży zgodziłam się z nim pojechać do Szczecina ale teraz już taki wyjazd odpada.
Także Kasiu dziękuj Bogu że tak to się skończyło i się nie zamartwiaj. Ja od czasu tamtego zdarzenia zrozumiałam że Bóg nie chce mnie jeszcze zabierać do siebie że chce dać mi szansę poznać ten świat bo coś pięknego na mnie czeka i się nie pomylił. Skoro i Twój mąż dostał taką szansę to najważniejsze bo widocznie macie byc razem i szczesliwie oczekiwac na przyjscie malenstwa

Głowa do góry teraz bedzie juz tylko lepiej.
Jutka wspaniale ze dziewczynki rosną i że Ty w końcu zaczniesz się normalniej odżywiać. Jestem z was zadowolona bo swietnie sobie dajecie radę:*:*:* Ucałuj maleństwa:*
Eliza znam ją tylko z tego co pisałyście przez weekend bo jak wiecie nie długo jestem na forum.... Bardzo mi przykro z tego powodu że córcia chce wczesniej wyjsc na swiat ale mam nadzieje ze sobie to jeszcze przemysli i wszystko sie skonczy dobrze. Trzymajcie się cieplutko i uważaj na siebie..Jesteśmy z Tobą. Kurczę aż strach pomyśleć że to wszystko tak nagle się dzieje.
Za to i ja nie najlepiej się czuję... od wczoraj mocno brzuszek mnie boli cały. Nawet spać nie mogłam w nocy;( od 4 jestem na nogach i nie przestaje bolec... a wizytę u gin mam jutro... mam nadzieję ze dotrwam. Buziaki dla wszystkich:*