Agi78
Nasze Cudeńko!!!
Dziewczyny, po pierwsze to mi serce pęka jak czytam te wszystkie smutne wieści....Prawie każdego dnia zła wiadomość...To takie smutne
Poza tym ja czuję się o niebo lepiej....już prawie nie ma śladu po tym okropnym przeziębieniu....ale boję się wychodzić w miasto bo u nas od 3 dni pada i wieje niesamowicie....dziś w nocy aż się obudziłam i wsytd się przyznać bałam się zasnąć taka wichura szalała....
Poza tym czytam Was codziennie..ale nie mam siły na napisanie nawet paru słów....wracam zmęczona po pracy...a o 9.00 wieczorem każdego dnia już smacznie śpię,,,mam ochotę obejrzeć jakiś program...czy fajny film...ale to jest silniejsze ode mnie!!! Wybija 9.00 a mnie już nie ma....straszne....Poza tym wczoraj oglądałam z moim P. jakieś tam kabarety na 2 siedzę śmieje sie, poszłam na chwilke na górę do sypialni i jak nie ryknę płaczem....no normalnie nie mogłam się opanować, mój P. przyszedł po 20 minutach sprawdzić co ze mną...a ja ryczę i nie wiem czemu....Biedak nie wiedział jak mi humor poprawić...na szczęscie jak mnie przytulił wszystko przeszło....
Co poza tym???? (staram się napisać w miarę dużo póki mam siły....hehehe)...mdłości brak..(choć odrzuca mnie od niektórych potraw czy zapachów)....zaparcia minęły...więc zostały tylko wrażliwe piersi i częstsze wizyty w kibelku....Niestety pewnie jako jedna z nielicznych nie widziałam swojego szczęścia na USG...zobacze je dopiero w drugim tygodniu grudnia..czyli za miesiąc a czas mi sie dłuży niesamowicie....no cóż uroki życia w Anglii..:-(
Dziewczyny pozdrawiam Was serdecznie , ściskam mocno, życzę miłego weekendu i samych radosnych, spokojnych i pozytywnych dni!!! I ZERO złych wieści już na naszym wątku!!!!
Poza tym ja czuję się o niebo lepiej....już prawie nie ma śladu po tym okropnym przeziębieniu....ale boję się wychodzić w miasto bo u nas od 3 dni pada i wieje niesamowicie....dziś w nocy aż się obudziłam i wsytd się przyznać bałam się zasnąć taka wichura szalała....
Poza tym czytam Was codziennie..ale nie mam siły na napisanie nawet paru słów....wracam zmęczona po pracy...a o 9.00 wieczorem każdego dnia już smacznie śpię,,,mam ochotę obejrzeć jakiś program...czy fajny film...ale to jest silniejsze ode mnie!!! Wybija 9.00 a mnie już nie ma....straszne....Poza tym wczoraj oglądałam z moim P. jakieś tam kabarety na 2 siedzę śmieje sie, poszłam na chwilke na górę do sypialni i jak nie ryknę płaczem....no normalnie nie mogłam się opanować, mój P. przyszedł po 20 minutach sprawdzić co ze mną...a ja ryczę i nie wiem czemu....Biedak nie wiedział jak mi humor poprawić...na szczęscie jak mnie przytulił wszystko przeszło....
Co poza tym???? (staram się napisać w miarę dużo póki mam siły....hehehe)...mdłości brak..(choć odrzuca mnie od niektórych potraw czy zapachów)....zaparcia minęły...więc zostały tylko wrażliwe piersi i częstsze wizyty w kibelku....Niestety pewnie jako jedna z nielicznych nie widziałam swojego szczęścia na USG...zobacze je dopiero w drugim tygodniu grudnia..czyli za miesiąc a czas mi sie dłuży niesamowicie....no cóż uroki życia w Anglii..:-(
Dziewczyny pozdrawiam Was serdecznie , ściskam mocno, życzę miłego weekendu i samych radosnych, spokojnych i pozytywnych dni!!! I ZERO złych wieści już na naszym wątku!!!!


Ja wiem jak to sie dluzy z tym czekaniem na usg, w Holandii jest tak samo tylko ze jakims cudem pierwsze zrobili mi pod koniec 9tyg bo im strasznie jeczalam
Ale co sie nastresowalam to moje 
Ciekawe co fasolki zadecyduja
chciałam się do niego przytuli a on się tyłkiem odwrócił więc go brutalnie obudziłam z pretensjami że nie mogę na niego liczyć że jak jest mi potrzebny to się tyłkiem odwraca 
ale coraz gorzej mi to idzie, jakis brzuch mam twardszy i ciezko mi sie wbic, ale dla mojego kochanego maleństwa zniose wszystko
A jak Twoje wyniki??? lepiej z tą gęstością krwi???