reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto uwierzy teściowej?

Opisuję fakty,które przeżyłam i których byłam świadkiem a jest tu tylko przedstawiona bardzo okrojona wersja koszmaru przez które przeszłam,ja i dziecko.Tak, to wszystko jest nieprawdopodobne,stąd niewiarygodne.Dlatego moje pytanie postu zabrzmiało"kto uwierzy teściowej?".....
 
reklama
Trudno się w tej sprawie wypowiedzieć, nie znając relacji drugiej strony, czyli zięcia. Może z jego punktu widzenia takie kontakty z babcią działają na niekorzyść dziecka, zastanów się czy zabierając dziecko do siebie nie robiłaś na złość zięciowi, np. pozwalając n to czego on zabrania, czy nie nastawiałaś wnuczki przeciwko tacie komunikatami że to ty najbardziej ją kochasz itp. Podoba mi się tu wypowiedż muszelki.
Moim zdaniem poznanie relacji obu stron należy do sądu,przeszłam już przez to.Kocham wnusię i chciałabym jej nieba przychylić.Nasze spotkania są piękne,bajkowe,w atmosferze ciepła i zrozumienia.Nie są długie,więc staram się wychodzić naprzeciw jej oczekiwaniom."robienie na złość", powiedzenie choćby jednego słowa nieprzychylnego na ojca,byłoby okrucieństwem dla tego dziecka.Ono na to nie zasłużyło a ja jestem ostatnią osobą,którą mogłoby się o to posądzać.
 
Nie ma co się załamywać, po prostu trzeba działać.
Od 2009r. wyszło nowe prawo co do dziadków dziecka - dziadkowie mogą wystąpić do sądu o widzenia z wnuczkami i to jest ich prawo, wcześniej prawo co do dziadków nie było tak przychylne.

Radzę zgłosić się do radcy prawnego - on będzie wiedział najlepiej, jak to załatwić.

I przede wszystkim głowa do góry! Zięc nie jest pępkiem świata, a jeśli ma jakieś problemy ze sobą to na plus - paradoksalnie, bo może sąd uzna że nie może wychowywać córki.
Mam sądownie przyznane kontakty,ale zięć się do nich nie stosuje.Twierdzi,że żaden sąd nie może mu nic nakazać.On jako głowa rodziny decyduje o wszystkim.Wczoraj miałam odebrać wnusię na wekend do siebie,nie dał mi jej,choć płakała i chciała jechać.Na pytanie dlaczego? odpowiada"bo nie".Ma pieniądze,więc grzywny z tytułu nie respektowania wyroku sądowego,nie są dla niego problemem.
 
melada50 czy mogłabyś napisać jak to wcześniej wyglądało???Twoje stosunki z zięciem??przed chorobą córci i w trakcie trwania???może tak samo a ty dopiero teraz to dostrzegłaś???musiał się tak zachowywać już wcześniej bo nie wydaje mi się że zmienił się o 360stopni po śmierci żony.wiem że ciężko Ci jest ale jesteś TYLKO babcią.ON jest jej ojcem.może zostaw to tak jak jest a z czasem może on zrozumie błąd.bo im Ty bardziej naciskasz tym on bardziej się zapiera.a to na nim się kiedyś zemści.
 
Pierwszy rok córci w tym domu był trudny.Chciała uciekać,mówiła,że jest tam chłodna atmosfera i panują dziwne zasady.Codziennie dzwoniła i prosiła o częste przyjazdy.Pracowałam,więc rzadko jeździłam.Po dwóch latach trochę przystosowała się,mówiąc,że nie ma innego wyjscia,bo ma juz 30 lat i chce mieć rodzinę i dzieci.Była spokojna i bardzo pokorna.Zięć był zawsze trochę dziwny.Mało mówił,bacznie, podejrzliwie się przyglądał.Nigdy nie odpowiadał na pytania,tylko patrzył.Jeżeli coś chciał mi przekazać,to robił to przez córcię.Corcia mówiła,że z nim trzeba umieć rozmawiać,"tak specjalnie".Nigdy nad tą sytuacją nie zastanawiałam się,nigdy nie wspominałam,o nic nie pytałam.Należę do tych osób,których nie widać.Dopiero w trakcie choroby córci ujawnił,bardzo agresywnie, wrogość do mnie.Był zazdrosny o poprawne relacje córci ze mną.Uważał,że żona i dziecko to "jego pole".Ja mam porobić,co jest do zrobienia i jechać do domu.Dziwiło mnie to,bo może niecałe pół godziny za cały dzień posiedziałam przy córci,bo byłam zawalona pracą w tym domu.Nigdy nie odzywałam się,nigdy nikomu nie skarżyłam się,bałam się zięcia,bo ciągle mnie o coś oskarżał i wymyślał.Córcia,jak niewidział,to często płakała..Mówiła,że nierozumie dlaczego on mnie nienawidzi.Martwiła się o dziecko,bo mówiła,że muszę je pomóc wychować. Też panicznie się go bała,ale przy nim uśmiechała się i starała się mu przymilać.Dziś podobnie zachowuje się dziecko...
 
Nie wiem dokladnie jak jest w PL. Jesli uwazasz, ze dziecku dzieje sie krzywda to powinnas zadbac o to, aby dziecko przebadal, a najlepiej poobserwowal, psycholog dzieciecy. Powinno byc to mozliwe dzieki zgloszeniu Twoich niepokojow przedszkolankom, kuratorowi sadowemu lub opiece spolecznej. Oni powinni ocenic sytuacje i przeprowadzic rozmowe z ojciem (jesli bedzie konieczna). Jesli jednak ocena bylaby pozytywna dla ojca to najlepiej sie z nia byloby pogodzic.
Coz, 2 widzenia w miesiacu to nieraz wiecej niz wielu innych dziadkow ma ze swoimi wnuczkami. Z roznych przyczyn. Wykorzystuj czas na koncentrowanie sie na Twoich uczuciach do dziecka, nie trac go na badanie co sie dzieje w domu, jakie sa jego relacje z ojcem. A najwazniejsze: nie krytykuj przy nim ojca i nie staraj sie go do niego uprzedzic. Niezaleznie czego bys niepodejrzewala! Jesli dzis wykorzystasz madrze swoj czas z wnuczka - wynagrodzi Ci to w przyszlosci. A jesli ziec bedzie widzial, ze tych widzen nie wykorzystujesz przeciw niemu - moze tez nieco odpusci z czasem. Nikt z Was nie moze mieszac dziecka w sprawy miedzy soba!
Pamietaj, ze to rodzice wychowuja dzieci. Jesli nie mozesz udowodnic, ze dziecku dzieje sie krzywda to nie wprowadzaj zamieszania w jego wychowanie, bo narobisz wiecej zlego niz dobrego. Moga Ci sie niepodobac metody wychowawcze Twojego ziecia, mozesz sie z nimi nie zgadzac, ale to on jest jej ojcem i to on wychowuje Twoja wnuczke. To jego bledy i jemu tez przyjdzie za nie zaplacic. Jak kazdy rodzic - nie jest idealny. Badz dla malej ukochana babcia, a nie wrogiem taty! Dla dobra dziecka daz do unormowania stosunkow z zieciem, nawet kosztem zagryzienia warg i przemilczania tego co Ci sie nie podoba. Najwazniejsze aby wnuczka z czasem nie byla stawiana w sytuacji, ze kontaktujac sie z Toba "zdradza"lub rani ojca. To moze zaburzyc jej emocje na dluuuuuugo!
Popieram Cię w 100%.Często nam doroslym wydaje się,że robimy dobrze,ale dziecko to nie karta przetargowa
 
Kobietki,
znamy coraz więcej szczegółów i coraz trudniej o jednoznaczną decyzję.... Niestety samo życie. Z tego co opowiadasz Melado50 najprawdopodobniej Twoja córka już troszkę za późno zrozumiała, że jej związek to nie to sobie wymarzyła wcześniej. Z tego co opowiadasz można było współczuć jej, jednak po tym jak zachorowała brakowało jej pewnie sił aby zostawić męża albo próbować przynajmniej coś w nim zmienić. Było również dziecko. Pamiętaj, że nawet gdyby rozstała się z mężem, dziecko najprawdopodobniej i tak trafiłoby do PRAWOWITEGO OPIEKUNA, czyli ojca dziecka - no chyba, że zrezygnowałby z opieki. Z tego co piszesz sąd nie może odebrać prawa do opieki zięciowi, bo nie ma ku temu żadnych podstaw... Przykrość wielka - bo w naszym kraju niestety tak jest, że dopiero jak stanie się tragedia - fakt złej opieki ze strony opiekunów zostaje zauważony przez sąd...

Dla mnie zastanawiające jest to, co napisałaś o stosunku do lekarzy zięcia. Chyba faktycznie coś z psychiką zięcia jest nie tak. Fakt, że "zrezygnował" z niego psycholog, wierzę Ci Melado50... Na takich spotkaniach trzeba niestety współpracować. Widocznie zięć nie wykazywał chęci. Psychiatra skolei jest od przepisywania tabletek, jeśli więc nawet odpowiednie przepisze - nie ma gwarancji, że zięć będzie je przyjmował....

Jeśli więc Twój zięć sam nie zrozumie, że potrzebna mu jest pomoc - nikt i nic go do tego nie zmusi. Pozostaje wierzyć, że poradzi sobie jakoś - czasem w momencie gdy zostajemy sami i cała odpowiedzialność spoczywa na jednej osobie - można się "wziąć w garść" i poradzić sobie. Jeśli jednak dopadnie go depresja, będzie coraz gorzej. Najprawdopodobniej zacznie "topić" swoje smutki - pewnie w alkoholu. Może spróbować ratować się lekarstwami na własną rękę - też bardzo ryzykowne...

Pozostań więc bacznym obserwatorem. Nie oczekuj zbyt wiele od swojego zięcia i nie nalegaj na więcej. To faktycznie budzi odwrotne zachowania. Sama wiem, że jak moja teściowa na zbyt wiele nalega - robimy jej na złość i odpychamy ją od siebie.
Ale kiedy już spotkasz się ze swoją wnusią obserwuj ją i posłuchaj co ma do powiedzenia. Jest jeszcze małym dzieckiem. Wydaje mi się, że takie dziecko trudno nabuntować i spowodować wrogość do kogoś. Sama mam synka, który ma 4 latka i wiem, że on jest jeszcze na tyle bezpośredni i niewyrafinowany, że jak coś mu się nie podoba i ktoś mu robi krzywdę - mówi o tym otwarcie.

Być może więc Twoja wnusia już niebawem przyjdzie do Ciebie i się wypłacze. A być może ojciec wcale nie robi jej krzywdy i będzie z relacji z nim zadowolona...

Pozdrawiam.
 
Jeśli chodzi o przyznane przez sąd wizyty to masz do nich prawo i tyle. Jeżeli zięć odmawia wydania ci dziecka w określonym przez sąd dniu i określonej godzinie możesz zadzwonić po policję, pokazać decyzję sądu i z policją zapukać do drzwi zięcia. Jako matka zmarłej matki dziecka masz zapewnione kontakty z małą, nawet jeśli zostałaby adoptowana przez nową żonę zięcia. tylko musisz te kontakty wyegzekwować. Mój wcześniejszy post o robieniu na złość zięciowi wynika z moich doświadczeń właśnie z byłą teściową męża( biologiczna matka olała dziecko a teściowa za wszelką cenę wyrywała nam dziecko i buntowała przeciwko mnie- jestem drugą żoną, też wywalczyła kontakty sądownie, a podczas kontaktów robiła pranie mozgu dziecku i też nieba przychylała pozwalając na to wszystko co w domu nie można, rozpieszcając do granic możliwości i przekupując cotygodniowymi prezentami). Wkońcu dogadaliśmy się z byłą teściową- i tobie też tego z całego serca życzę.
 
Tak na marginesie o stawaniu po czyjejkolwiek stronie na takich forach:
Kiedys mialam zajecia z wykorzystaniem roznych wnioskow skladanych do sadu rodzinnego. Po przeczytaniu niektorych listow serce sie krajalo z zalu nad kims a "noz w kieszeni otwieral" w stosunku do osoby oskarzonej. Potem dostalismy listy drugiej strony. I to nas otrzezwilo i niejednego z nas nauczylo ostroznosci w wydawaniu opinii znajac tylko argumenty jednej ze stron. Okazywalo sie, ze druga strona pisala podobnie i czytajac ICH listy czlowiekowi bylo zal autoa, czesto zapominajac, ze jeszcze niedawno ba jego mysl "noz mu sie w kieszeni otwieral". Zrozumielismy wtedy, ze to co ludzie pisza moze byc malo obiektywne. To nie chodzi o to kto klamie, ale oto, ze ludzie widza rzeczy roznie i roznie je opisuja. Warto czasem sie nad tym zastanowic i ostroznie oceniac.
Pozdrawiam....
 
reklama
Muszelka masz racje.Często ludzie opisują sytuacje z własnego punktu widzenia,problemy które ich dotykają ale nie koniecznie wszystko wygląda tak jak to opisują.Wiadomo każdy czuje i patrzy na to inaczej.
melada50 - przykro mi,że jesteś w takiej sytuacji.Starciłaś córke teraz masz problemy z widywniem wnuczki.Rozumiem twój żal i rozgoryczenie jednak skoro masz przyznane widzenia powinnaś je egzekwować.Tak jak to napisała Izyda skoro zięć utrudnia ty przychodz na spotkanie w towarzystwie policji.Wnoś sprawy do sądu o utrudnianie kontaktów z jego strony.Sąd napewno znajdzie sensowne rozwiązanie problemu .Zgłaszając utrudnianie widzeń na Komisariacie upewnij się,że to wszystko jest odnotowywane.Każda wizyta Policjanta w domu zięcia - ta z Tobą- powinna być zapisana.Powodzenia
 
Do góry