Cześć Dziewczyny!
Nie udzielam się na tym wątku, postanowiłam jednak napisać do Was, bo czytałam sobie Wasze posty i pomyślałam, że jesteście bardziej "doświadczone" w interpretacji różnych objawów, wykresów itd. W końcu planowanie płci to już wyższa szkoła jazdy:-)
Jeżeli któraś z Was miałaby chwilę czasu i ochotę mi pomóc byłabym bardzo wdzięczna. Oto mój problem:
Od trzech cykli staram się o dziecko, na razie bezowocnie. Cykle mam 27-29 dniowe. Zawsze wyraźne objawy owulacji: śluz i ból owulacyjny. Do tj pory owulacja zawsze występowała u mnie ok.13 dnia cyklu. Temperaturę mierzę dopiero w tym cyklu, więc nie mam porównania. Pierwszy dzień ostatniej @ 2 lutego, obecnie 8 dzień cyklu, jeszcze trochę krwistych plamień. W trakcie miesiączki miałam wrażenie, że oprócz krwi jest domieszka śluzu (?). Wczoraj byłam u mojej ginekolog - okazało się,że na prawym jajniku mam pęcherzyk 23 mm (powiedziała, że to nie torbiel, tylko normalny pęcherzyk owulacyjny) - wcześniej miewałam w 10 dc najwyżej 20 mm. Powiedziała, że jeszcze nie pękł. Trochę mnie jajnik prawy jakby zaczyna pobolewać, szyjka nisko, chyba zamknięta (ale nie jestem w tym dobra). Test owulacyjny wczoraj wieczorem i dzisiaj rano ujemny do bólu. Temperatura:
03.02 (2 dc) - 36,7
04.02 - 36,6
05.02 - 36,5
06.02 - 36,6
07.02 - 36,7
08.02 - 36,85 (zanim zmierzyłam, wstałam z łóżka)
09.02 - 36,6
Co myślicie kochane? Była już owulacja? Bo zupełnie zgłupiałam... Normalnie bym głowy nie zawracała, ale mój mąż jest trudno dostępny z uwagi na pracę i nie mam go pod ręką codziennie...:-(
Wiem, że się strasznie rozpisałam i może to być nudne, ale gdyby któraś z Was mogła skomentować to będę bardzo wdzięczna.