W Polsce bylo super - zima poczekala
Co do lotu samolotem to Max spisal sie swietnie. Spal prawie caly lot. Ale za to w drodze powrotnej mielismy numer.
Zlapalam Maxa i polecialam do schodkow. Wozek oczywiscie zostawilam tuz przy luku bagazowm. Jak juz usiedlismy to mi sie przypomnialo ze zapomnialam torby , ktora byla przy wozku a w torbie pampersy.
I co jak se Max skupka?? A nie supka sie bo on robi kupe co 2 dni.
Samlot ruszyl. W powietrzu Max zaczal stekac

. I co teraz???
Michael polecial z nim do kibla . Dlugo nie wracal. Jak wrocil to mina mi juzprzedstawila dramatyzm sytuacji . Pampers nie do uratowania. Max obsrny caly az pod lopatki.. w body ma powtykane......papierki toaletowe i papierowe reczniki

.
Wiec mama musiala zaimprowizowac w tempie ekspresowym. Kanapki wyskoczyly z jednorazowej reklamoweczki. Reklamoweczka zostala rozerwana i posluzyla za ceratke. Sliniak zeskoczyl z klaty i robil za pieluche. Reczniki papierowe tez sie przydaly. Byly miekka warstwa miedzy sliniakiem a ceratka. Wszystko spielismy bodziakiem i ukrylismy w dzinsach ;-). Max dolecial do Dublina szczesliwy. Pseudo-pielucha sie sprawdzila. Siuski pozostaly wewnatrz.