Dziewczyny , yuhuuuuu!
Dzisiaj zabieramy Julkę do domku, normalnie fruwam 20 cm nad ziemią, wpadłam Wam szybciutko napisać, bo wróciliśmy do domu po rzeczy, P szybko do pracy i ok 15 ją wypisują. Normalnie szok! Spodziewalam się bardziej jutro, bo ze dzisiaj to nie wierzylam wcale. :-)
WASZE KCIUKI SĄ MAGICZNE A WY JESTESCIE KO CHA NE !!! DZIĘKUJE BARDZO< BARDZO :-)
I podziałało, dziekuje![]()
Czy Mój bedzie pomagał w nocy, dopiero się okaże, ale pewnie bedzie sie staral :-)
Wszystkiego dobrego....!
Trzymam mocno, mocno! :-)
Dagna- i za Ciebie Kochana, żeby juz nic nie bolało ! :-)
Teraz pewnie bedziemy rozgoszczać w domku, ale obiecuje ze bede zagladac, jestem Wam bardzo wdzięczna ! :-)
Na razie zmykam, papapa
Beniaminko super wieści. To teraz zapewne jesteście już w domku:-)
Wreszcie będziecie mogli się nacieszyć sobą.
co do chrzicn my robimy 21listopada
wczoraj bylam w kosciele i zarezerwowalam termin
chcialam na poczatku w boze narodzenie,ale niech swieta bedą swietami
ja tez mialam isc na spacer ale tak wieje ze odpuscilam dzis
Ja zarezerwowałam termin na 24 października.
Na spacerku byłam dzisiaj, ale z racji tego, że Ania chora i tzreba było pójść do lekarza.
U Mnie ostatnio cięzkie chwile. Ania trzeci tydzień chora,
miała jutro mieć zabieg na te oczy i nic z tego.
Znowu zamiast w przedszkolu jest w domu i dziś na zmianę raz Ona a raz mały płakał, nie nadążałam za nimi.
Tosia nie wiem czy czytałaś jak pisałam jak podaję krople małemu, ale dziewczyny uważajcie!!!
Już myślałam, że zamiast chrzcin będziemy mieć pogrzeb naszego Kamila, nawet teraz jak to piszę, to łzy mi lecą. W sobotę podałam mu witamine K i D razem jakieś 15 kropli, jak zwykle zresztą, mały wypił mlaskał sobie nagle mój mąż mnie woła, że mały się dusi. Tak go zassało a te krople tłuste, że nie oddychał, miał szczęki zaciśnite, robił się czerowny i nic, mój mąz go za nogi i nic, klepałam po plecach nic, potem mój mąż naciskał na klatkę ja próbowałam otworzyć usta i dmuchać i nic on nieruchomy, czerwony bezwładny bez oddechu, tysiąc mysli na sekundę, pogotowie, ale nie zdążą, sąsiadka też może już być za późno, musimy sami go ratować, za którymś razem jak mu dmuchałam czuje jak klatka zaczyna się ruszać. Przez chwile straciłam wiarę, że się uda. Płakałam potem do nocy, rano w Kościele, i za każdym razem jak przypomnę sobie jego twarz czerwoną i bezsilną.
Już mu nie dam tyle kropli.
Uciekam na obiadek, dzieci spią więc mozna zjeść w spokoju.