Umi- mi mówili jaki śliczny,duży,zdrowy chłopiec. A godzine później krztusił się wodami przy karmieniu. Potem też mówili,ze jest ok. Wsadzili go do inkubatora. Wieczorem zawołali mnie,ze karetka zaraz dojedzie i dali do podpisania papiery-a mały był półprzytomny, ledwo się ruszał, cały w gorączce. Tej nocy trzęsłam się ze strachu, glowa mnie bolała od płaczu. Rano powiedziałam na obchodzie ,ze musza mnie wypuścić-bo i tak wyjde. I wypisali mnie na drugi dzień. Pojechaliśmy do małego. W domu nie umiałam się odnalezc. Jeździliśmy codziennie. Po tygodniu przenieśli go na normalny oddział noworotkowy-szybko zazwyczaj,po dwóch tygodniach dziecko wychodzi z oiomu po czymś takim albo wogóle. Dwa dni później zwolnił się pokój dla matek i byłam już bubusiem 24h na dobe.
W noc przed wypisem zmarło jakieś dziecko na IOMIE- matka krzyczała na placu. Ja i współlokatorka zaczęłyśmy się płakać. Wtedy z nas to wszystko zeszło. Dziękowałam Bogu,ze nam się udało. Nie wiem co bym zrobiła jak by umarł. Chyba bym w psychiatryku wylądowała.
Sorki,ze się wyżaliłam. Widzę,ze ciągle to we mnie siedzi- i czasem musze.
Cała ciąża była wzorcowa, urodziłam sn wszystko miało być ok. Nie wiem czemu lekarze tak wszystko spiepszyli. Na szczęscie teraz mam kochane, mądre i zdrowe dziecko.
femme- własnie miałam pytać. Ona to miała zawsze? Bo nie zauważyłam, czy teraz się pojawiło?
Adaś z tyłu głosy miał takie czerwone znamie, naprawde długo-ale chyba znikło-bo coś tego nie widze. Chyba to jednak co innego było.
muszę umyć włosy, dziś wyłaczyli nam znów wode-jakaś awaria jest.No i teraz jest już ciepła-to musze umć-bo nie wiadomo czy jutro czegoś nie odwalą.